Zespół Symptom Izera pochodzi z Wrocławia. Powstali w 2016 roku, ale ich wcześniejsze doświadczenie muzyczne sprawia, że nie są wcale debiutantami. Właśnie ukazała się ich bezkompromisowo dobra płyta pt. „Come With Me”.
Album znajdziecie w szerokiej dystrybucji i jest do kupienia m.in.:
http://www.empik.com/come-with-me-symptom-izera,p1200721337,muzyka-p
fot. okładka płyty
Recenzja płyty „Come With Me” – Symptom Izera (2018)
„Come With Me” to debiutancka płyta zespołu Symptom Izera. Jednak biorąc pod uwagę, w jakich składach muzycy występowali wcześniej (Anastasis, Amokh, Hellride, Odium), nie można rozpatrywać ich w kategorii nowicjuszy na polskim rynku muzycznym. Doświadczenie, które panowie zdobyli przez lata, słychać w świadomości podejścia do tych kompozycji.
Od jakiegoś czasu panuje deficyt na mocne, bezkompromisowe, a nawet nieco cierpkie uderzenie gitarowe. Czerpiąc z wyraźnego brzmienia mocnego rocka, a nawet metalowej energii grupa stworzyła konkretny zapis sześciu utworów.
Ten album powstał bez chodzenia na kompromisy. Po prostu naładowali każdą z tych propozycji maksymalną dawką progresywnego łomotu, który prezentuje się okazale nawet w dzisiejszej rzeczywistości muzycznej. Prócz tego dobra produkcja wynosi ten album ponad przeciętność.
Owszem pewne rozwiązania muzyczne tętnią eksperymentem i sprawnością charakterystyczną dla końca lat 90., ale bez szukania porównań, dostaliśmy najlepszą z możliwych opcji. Pozytywnie zaskakującym jest fakt, że zespół posiada umiejętność kondensowania muzyki, dzięki czemu wszystkie elementy utworów oddają pełnię ich możliwości. Tak muzyczna i energetyczna piguła.
Zresztą wystarczy posłuchać „Dead President”, gdzie kompozycja nabiera tempa, aż w końcu następuje potężna eksplozja. Warte odnotowania jest również budowanie napięcia. W żadnym z tych kawałków panowie nie wyrzucają wszystkiego od razu.
Dlatego też możemy być zaskakiwani, jak chociażby w singlowym „Do You Really Believe?”. Czy ktoś jeszcze potrafi grać w taki sposób w dzisiejszych czasach? Jakieś skojarzenia sięgają jeszcze dalej, gdzie „Hey You” było „floydowskim” smaczkiem. Jednak to porównanie zostaje natychmiast zweryfikowane masywnie rozbudowanym refrenem i mroczną melorecytacją. W jednym kawałku dzieje się więcej, niż w taśmowo ciągnących się kompozycjach pseudo rockowych wykonawców, dla których trzymanie gitary świadczy już o graniu rocka.
Porażająco ciekawie prezentuje się jeszcze bardziej rozbudowany, nieco industrialny w brzmieniu „I Don’t Want To Know”.
Warto posłuchać, by uświadomić sobie, że poruszanie się w takim gatunku muzycznym nie jest dla nich udawaniem i pozerstwem, ale wyrwanym z trzewi fragmentem własnego muzycznego świata. Taki jest Symptom Izera, gdzie „Come With Me” z pewnością obudzi Was z letargu. Warto iść o zakład, że tak charakternej płyty z pogranicza hard rocka i metalu w ostatnich tygodniach nie słyszeliście.
Łukasz Dębowski
fot. materiały promocyjne