Dziś ukazała się debiutancka płyta Gracjana Kalandyka. Jak mówił sam wokalista:
„Dwa Słowa” trafiają na sklepowe półki. Czekałem na ten dzień odkąd pamiętam. Mam nadzieję, że album się Wam spodoba i moje „pierwsze dziecko” zagości w Waszych głowach i sercach na długo.
Gracjan współpracował przy tym krążku z kompozytorem Robertem Amirianem, tekściarzami Pawłem Leskim Leszoskim i Igorem Herbutem.
Poznajcie naszą dzisiejszą recenzję.
Gracjan Kalandyk – „Dwa słowa” (Universal Music Polska, 2018)
Debiutancka płyta Gracjana Kalandyka pt. „Dwa słowa” powstała przy współpracy z producentem Robertem Amirianem. Jeżeli ktoś zna dokonania Roberta, wie czego można spodziewać się po tym albumie. To taki artystyczny mariaż czytelnie zakreślonych kompozycji z czymś bardziej zaawansowanym.
Jeśli nawet nie do końca przekonujące wydają się single „Chodź” i „Dwa słowa”, które mają zwrócić uwagę potencjalnych słuchaczy na nową postać (mimo, że od piosenki „Chodź” minęły już 2 lata), to dalej jest znacznie ciekawiej. Klimat kompozycji zagęszcza się wraz z kolejnymi odsłonami tej płyty.
Jedyna piosenka w języku angielskim oddaje naturalny posmak dobrego, nieco alternatywnie brzmiącego utworu. Jest w tym namiastka gitarowego sznytu, folkowej wyrazistości i mocniej osadzonego wokalu. To zdecydowanie jeden z lepszych momentów.
Dalej bywa nostalgicznie. Bez taniej tkliwości dostajemy popowe utwory, skonstruowane na bazie naturalnie zakreślonych dźwięków. „Czegoś mi brak” posiada muzyczny półcień, w którym można zaszyć się i szukać w nim własnego odniesienia. Łatwo wciągani jesteśmy w tę historię.
Do tego trafnie umiejscowione żywe instrumenty, budują istotność tego wydarzenia. A szczery przekaz podany na chwytliwych opowieściach, posiada odrobinę filozoficznych rozważań. Tak jednostkowo obnażonych, że intymność staje się prześwitującą firanką, za którą łatwo dostrzec istotę tekstów (Pawła Leskiego Leszoskiego, Igora Herbuta) i muzyczne smaczki tych piosenek.
Pojawiająca się tajemnica wkomponowana została w rozmyte tło i stanowi podstawę do zaangażowanego odbioru. Dzięki temu tak dobrze prezentują się „Skrawki” lub „Dogasanie”.
Kulminacja pełni artystycznej dobija się w zamykającym całość „Zanim odejdę”. To jest kompozycja na miarę pełnoletności muzycznej. Aż chciałoby się usłyszeń ten kawałek w pełnej odsłonie koncertowej.
Ta muzyczna przyswajalność chowa się za przekazem, czymś istotnie prawdziwym i wystarczająco dojrzałym, by móc mówić o Gracjanie, jako pełnoprawnie ważnym debiutancie. Owszem, delikatna maniera i charakterystyka wokalna nie dla każdego będzie łatwa do zaakceptowania, jednak tym, którym spodoba się głos i warstwa liryczna, będą usatysfakcjonowani płytą „Dwa słowa”. Dobry zaczyn na coś jeszcze ważniejszego w przyszłości. Apetyt został rozbudzony na więcej.
Łukasz Dębowski
1. Dwa słowa
2. Jak nikt
3. Chodź
4. Angels
5. Jeszcze
6. Czegoś mi brak
7. Skrawki
8. Dogasanie
9. Mój świat
10. Zanim odejdę
3 odpowiedzi na “Gracjan Kalandyk – „Dwa słowa””