Płyta „Forever Child” Agnieszki Chylińskiej, wydana w 2016 roku, uzyskała status potrójnej platyny! To znaczy, że krążek sprzedał się w ponad 90 000 egzemplarzy. Jest to jeden z najlepiej sprzedających się polskich albumów ostatnich lat.
Od wydania tej płyty wokalistka zagrała wiele koncertów także poza granicami naszego kraju. Wkrótce możecie usłyszeć Agnieszkę na kolejnych koncertach:
24 marca – Szczecin
13 kwietnia – Wrocław
14 kwietnia – Poznań
22 kwietnia – Warszawa
Z tej okazji przypomnijmy „Forever Child”.
Recenzja płyty „Forever Child” – Agnieszka Chylińska (Warner Music Poland).
Niewątpliwie przekaz tych piosenek jest czytelny, często bardzo mocny. Agnieszka jest w najlepszej formie wokalnej i to słychać w niemal każdym utworze.
Produkcja całości również stoi na najwyższym poziomie (ponowna współpraca z Bartkiem Królikiem i Markiem Piotrowskim). Przebrnięcie jednak z łatwością przez ten krążek to nie lada wyzwanie.
Zmierzenie się z tym materiałem muzycznym przynosi już nie tak proste do skonkretyzowania emocje. Otrzymujemy bardzo przejrzysty zestaw muzyczny, choć nie każdy z pełnią zadowolenia spojrzy na Chylińską jako artystkę, która przecież bardzo sporadycznie wydaje coś nowego.
Bo o ile kompozycje „Kiedy przyjdziesz do mnie” i singlowa „Królowa łez” odzwierciedlają charakter wokalistki, wydostając na zewnątrz jej przeżycia, to dalej już jest nieco inaczej.
„Bordeline” i „Jak dawniej” uderzają w mocniejszą stronę muzyki nie tyle klubowej, co technicznie syntetycznej, pozbawionej iskry naturalności. Ich wypłowiały charakter buduje bratanie się z dubstepem i elementami rave’u. Efekt wywołuje chwilami rumieńce na twarzy.
Bywa też bardziej „piosenkowo”, jak chociażby w utworze pt. „Fajerwerk”. Muzycznie to jednak nie jest majstersztyk. Na ich tle ciekawiej wypadały kompozycje z poprzedniego albumu pt. „Modern Rocking”.
Dobrze, że Chylińska w sposób bezpośredni rozlicza się z trudnym okresem we własnym życiu. To jest bardzo szczere i przekonujące. Gorzkie spostrzeżenia przelewają się w niemal każdym momencie tej płyty. Może nie ma tu wyszukanych metafor, ale teksty nie wypadają pretensjonalnie.
Generalnie nie jest to zła płyta. Nie należy jednak mieć górnolotnych oczekiwań odnośnie krążka „Forever Child”. Rzetelnie skrojona porcja muzyki, która choć nie broni się wystarczająco mocno w każdym momencie, to jest jej osobistym odbiciem się od własnych przeżyć.
Rozrzut stylistyczny nie podpowiada nam póki co czegokolwiek na przyszłość. A powrót do początków, jak sugeruje okładka (podobieństwo do debiutu O.N.A.) nie jest aż tak oczywisty i bynajmniej muzycznie nie kojarzy się w żaden sposób z początkami artystycznymi Agnieszki Chylińskiej.
Łukasz Dębowski