Wywiad z zespołem LINIA NOCNA i ich debiutancki album

Przeczytajcie wywiad z jednym z najlepiej zapowiadających się debiutów fonograficznych tego roku. Wkrótce ukaże się ich pierwsza płyta. Choć znają się od dawna, ich wspólny muzyczny projekt o nazwie Linia Nocna istnieje od ubiegłego roku.

Linię Nocną tworza: Monika Mimi Wydrzyńska (wokal, teksty) i Mikołaj Trybulec (muzyka, produkcja).

 

W Waszej muzyce słychać elementy modnej ostatnio elektroniki i świeżego dream popu. Konkurencję na polskim rynku muzycznym macie już całkiem dużą. Myśleliście, co zrobić, żeby się wyróżnić spośród grona wykonawców, tworzących w podobnych gatunkach muzycznych?

 

Faktycznie na polskim rynku muzycznym jest wiele zespołów o podobnej stylistyce. Nie próbujemy ani na siłę się wyróżnić ani dostosować do polskiej sceny. Nasze utwory to kompromis między fascynacją Mikołaja nowoczesnymi produkcjami, a delikatnością i zamiłowaniem do poezji Mimi… z tej mieszanki wyszło nam póki co właśnie takie brzmienie.

Czy Wasze inspiracje muzyczne przekładają się na Wasze piosenki? Czego najchętniej słuchacie prywatnie? Śledzicie, co dzieje się na naszym rodzimym podwórku? Ze względu na nasz profil chcielibyśmy zapytać jaką polską płytę ostatnio kupiliście/słuchaliście?

Mikołaj: Wyznaję filozofię Hipokratyglesa, że każdy twórca chcąc nie chcąc inspiruje się innymi. Im szybciej sobie to uświadomimy i przestaniemy się tego wstydzić, tym szybciej zaczniemy wykorzystać patenty, które tak jak w każdej innej branży funkcjonują. A kiedy je opanujemy, możemy zacząć eksperymentować.

Max Martin podczas odbierania nagrody Polar Music Prize (najważniejszej szwedzkiej nagrody muzycznej) bez skrupułów powiedział, że przepisem na napisanie hitu są: miłość i inspirowanie się najlepszymi (‘steal from the best’). Jeśli chodzi o ostatnie polskie wydania, to bardzo podoba mi się nowy nurt hip-hopu, wiadomo Taco, ale również Otsochodzi, PlanBe, nowe wydania Quebonafide, Adi Nowak, jaram się tym bardzo.

Mimi: Nie ma wątpliwości co to do tego, że muzyka, której słuchasz kształtuje Twój gust i wrażliwość. Uważam nawet, że można zrobić sobie krzywdę słuchając niektórych gatunków jako artysta/twórca. Serio! Jest ich na szczęście niewiele Kiedy miałam 11 lat, pierwszy raz sama wybrałam się po szkole muzycznej do maleńkiego sklepu z płytami w moim mieście. Za uzbierane z kieszonkowego pieniądze kupiłam płytę Anny Marii Jopek „Szeptem” i składankę piosenek Marka Grechuty. Często wracam do  tego wspomnienia. Miłość do poezji, tekstów w języku polskim, piosenek w których słowo i wrażliwość odgrywa niezwykle ważną rolę została ze mną do dzisiaj, chociaż teraz słucham i inspiruje się bardzo wieloma różnymi gatunkami.

Niektórych nauczyłam się słuchać dzięki współpracy z Mikołajem, bo kiedy zaczynaliśmy wspólne poszukiwania, na temat elektroniki nie wiedziałam zbyt dużo (delikatnie mówiąc).

Jeśli chodzi o polskie płyty które ostatnio miałam przyjemność poznać, to solowy album Kuby Badacha „Oldschool”, Mery Spolsky „Miło było Pana poznać”, Agnieszka Musiał „Błogo”, składanki Flirtini do których często wracam, Adam Jarzmik Quintet „Euphoria”… i wiele, wiele innych. Lubię polską muzykę.

Jesienie ubiegłego roku towarzyszyliście KARI jako support na jej koncertach. To w Waszym przypadku pierwsze klubowe spotkania z większą publicznością. Jak oceniacie te koncerty? Coś Was zaskoczyło podczas tej krótkiej trasy? I jak odbieracie samą KARI?

Cała trasa była bardzo udana. Nie spodziewaliśmy się tak pozytywnego odbioru jako support. Kari jest wspaniałą i ciepłą osobą. Nie moglibyśmy sobie wyobrazić lepszej okazji do „przetestowania” naszych utworów z poddasza na dużych scenach, jeszcze zanim ukaże się płyta.

Z jednej strony było  to pierwsze nasze starcie z szerszą publicznością jako Linia Nocna, z drugiej każde z nas regularnie występuje na takich scenach w ramach innych projektów. Oprócz kilku drobnych wpadek (na jednym z koncertów padł nam komputer i zagraliśmy nasz singiel spontanicznie w wersji akustycznej z samą gitarą) poszło nam dobrze.

W sierpniu mogliśmy Was zobaczyć podczas niecodziennego koncertu na żywo. Mam tu na myśli koncert, który miał miejsce w pasażu Dworca Głównego w Krakowie. Jak doszło do tego wydarzenia i skąd pomysł? Czy miejsce w którym ludzie zwykle spieszą się jest dobrym na koncert? Jakie macie spostrzeżenia z tym związane?

Live sesja w Chilizet, to był pierwszy koncert Linii Nocnej ever. Został nam zaproponowany zaraz po debiucie naszego singla “Znikam na chwilę” w audycji Gabi Drzewieckiej. Ona jako pierwsza “wypchnęła” nas ze studia na poddaszu, żebyśmy nauczyli się latać… na antenie Chillizet (śmiech). Inicjatywa koncertów w takich przestrzeniach jest świetnym pomysłem, a że wpisała się też w nasz miejski sznyt, zgodziliśmy się bez wahania.

Pierwszym singlem, który został zauważony w pewnych kręgach była piosenka „Znikam na chwilę”. To ona określiła Was jako duet elektropopowy. Po koncertach wiemy już, że idziecie nieco szerszą drogą muzyczną.  Jak będzie wyglądała więc Wasza płyta nad którą pracujecie? Można już coś więcej powiedzieć na ten temat?

Cały czas intensywnie pracujemy nad materiałem. Wszystkie kompozycje które znajdą się na płycie mamy już wybrane, ale co kilka miesięcy robimy w naszych niewydanych utworach coś co nazywamy “akcja renowacja”, więc finalnie dużo może się jeszcze zmienić.

Czy przy kolejnych singlach, teledyskach itd. stawiacie na wytwórnię fonograficzną, czy będziecie chcieli o takich kwestiach decydować sami? Nie boicie się współpracować z wytwórniami, które jednak chcą mieć wpływ na wiele elementów twórczości zespołów – od singli, po wizerunek artystów?

Plany wydawnicze powoli się klarują, ale nie będziemy ich jeszcze zdradzać. Bardzo cenimy sobie niezależność, zwłaszcza muzyczną. Słuchamy rad i wskazówek ale wszystkie decyzje podejmujemy w duecie i chcemy żeby tak właśnie zostało.

Żyjemy w czasach, kiedy ważnym elementem promocji jest Internet i związane z nim media społecznościowe. Czy stawiacie na tę formę kontaktu z publicznością i docieranie do niej, czy większe znaczenie mają dla Was koncerty i w ten sposób docieranie do słuchaczy ze swoją muzyką? 

Jesteśmy aktywni w sieci jak chyba większość artystów, to bardzo ważne w dzisiejszych czasach. Media społecznościowe dają możliwość bezpośredniego porozumiewania się z odbiorcami. W internecie można też znaleźć nasze piosenki z teledyskami, jesteśmy we wszystkich serwisach streamingowych, bardzo o to dbamy.

Z drugiej strony pracujemy nad płytą żeby ją wydać, pozwolić ludziom poznać naszą twórczość i móc już grać. Bardzo na to czekamy. Spotkania ze słuchaczami na żywo to najwspanialszy i najważniejszy moment chyba dla każdego muzyka. Lubimy komponować, „jamować” i nagrywać „na spokojnie” w naszym studio, ale koncerty i zderzenie z energią innych ludzi to prawdziwy finał i nagroda za miesiące pracy.

W ubiegłym roku Waszą premierę miał cover piosenki „W moim ogrodzie” zespołu Daab. Skąd ten pomysł, czy powstał tylko na potrzeby programu w TVP3 Warszawa? Zastąpiliście oryginalną, nieco bujającą w klimatach reggae linię melodyczną Waszym pomysłem na ten utwór. Nie boicie się, że wykonywanie ogromnych przebojów zupełnie po swojemu nie zawsze może zostać odebrane pozytywnie? Jak odbieracie krytykę pod swoim adresem, jeśli taka występuje?

Nie boimy się podejmować ryzyka. Cover faktycznie powstał na potrzeby programu TVP3, mieliśmy na to bardzo mało czasu, ale zależało nam żeby to była faktycznie nasza wersja. Przez dwa lata spotkań udało się wypracować brzmienie Linii Nocnej i chcieliśmy żeby nawet w coverze było ono słyszalne. Nasza wersja spotkała się z bardzo dobrymi recenzjami, udało nam się wygrać program a piosenkę można usłyszeć w kilku stacjach radiowych. Cover graliśmy też na całej październikowej trasie, za względu na wieeele pytań „gdzie mogę usłyszeć Waszą wersję”, dodaliśmy kilka dni temu wersję studyjną piosenki na nasz kanał youtube.

Co do krytyki jesteśmy na nią przygotowani i mamy świadomość, że nie wszystkim nasza estetyka musi przypaść do gustu. Nawet jeśli pojawiają się te negatywne opinie, cieszymy się że jesteśmy zauważeni, że ludzie na naszą twórczość reagują, nawet negatywnie. Muzyka nie może być nijaka, musi wzbudzać emocje.

Czy macie jeszcze jakieś pomysły piosenek, które bardzo lubicie i chcielibyście nagrać je po swojemu?

Póki co skupiamy się na pracy nad autorskim materiałem.

 

 

Jedna odpowiedź do “Wywiad z zespołem LINIA NOCNA i ich debiutancki album”

Leave a Reply