„Dzień w teatrze” to druga propozycja z płyty „Śmiertelnie zdrowy” Pawła Przyborowskiego. Przy tej okazji przypomnijmy cały krążek wokalisty i kompozytora.
Recenzja płyty „Śmiertelnie zdrowy” – Paweł Przyborowski (wydanie własne, 2017)
Debiutancki krążek Pawła Przyborowskiego pt. „Śmiertelnie zdrowy” przemyca przemyślany, nieco psychodeliczny zbiór piosenek. Całość została zanurzona w brudnym, rockowym klimacie. Na tyle jednak przystępnym, by nie czuć dysonansu pomiędzy lekkością twórczą, a zaangażowaniem, z którego wypływają czytelne, ale gitarowe dźwięki.
Samemu stworzyć taki album to niewątpliwe wyzwanie. Bo za każdy utwór muzyk odpowiada sam. I choć płytę otwiera spokojniejszy, nieco przyczajony utwór pt. „W moim mieście”, to dalej już nie jest tak samo.
„Śmiertelnie zdrowy” prezentuje się nieco inaczej. Bardziej rytmiczny, zagęszczony pełnowymiarowym, dojrzałym brzmieniem gitary.
Jeszcze bardziej nasycone brzmienie udało się uzyskać w „Dniu w teatrze”, choć apogeum przypada na „Przemysł pogardy”. Aż trudno uwierzyć, że tak mocną, pełnowymiarową otoczkę udało się uzyskać jednemu muzykowi. To zdecydowanie najlepszy moment tej płyty. Z niepokojem zaśpiewane zwrotki i siarczyste zakończenie piosenki. Ten organiczny hałas wynikający z mocniejszego tąpnięcia gitar w drugiej części, podkreślony mocnymi akcentami zdecydowanie tworzy jej wartość.
Być może ciężko jest nazywać tę płytę wybitną, ale jej jakość jest niewątpliwie wysoka. Twórczość Pawła Przyborowskiego posiada już koloryt i rumieńce pojawiające się słuchając ten materiał nie znikają jeszcze długo po wysłuchaniu całości. Budzi emocje a to już bardzo dużo. Warto posłuchać.
Łukasz Dębowski