PANIE to łódzki zespół. Pod koniec października ukazała się ich debiutancka płyta pt. „Pies Baskerwilów”, którą możecie kupić poprzez stronę Empiku.
Panie zostały docenione przez Katarzyna Nosowska i Piotr Metz, jako finaliści Festiwalu Młodych Talentów 2016 w Szczecinie. O swojej muzyce mówią „psychohardpop”, a co więcej można powiedzieć o ich pierwszym albumie? O tym w dzisiejszej recenzji.
Debiutancki album łódzkiego zespołu Panie pt. „Pies Baskerwilów” prezentuje zimnofalową odmianę rocka. Raczej oszczędna forma kreuje konkretne, nieco hałaśliwe, ale przemyślane piosenki.
Mocne uderzenie perkusji, żywiołowo zapętlone brzmienie gitar, a to wszystko podkreślone na pozór beznamiętnymi syntezatorami. Tak prezentuje się ich muzyka.
Do tego mocny, nieco przerysowany, jakby aktorski wokal Pawła Erdmana tworzy wręcz coś w rodzaju „horror punka”.
Trzeba nauczyć się słuchać tych utworów. Nie jest łatwo przebrnąć przez całość przy pierwszym przesłuchaniu. Jeśli jednak zrozumiemy przekaz i bezkompromisowo podaną formę muzyczną, ten krążek będzie nas cieszyć przez długi czas.
Pozytywną stroną ich twórczości jest łatwa możliwość przełożenia tych kompozycji na koncerty. To słychać, że Panie dysponują ogromnymi możliwościami podczas grania na żywo. Pierwszy z brzegu „Statek” posiada wystarczającą żywiołowość, by móc zarażać nią publiczność.
Ale przecież dalej jest równie ciekawie. Stworzony na powtarzalności dźwięków „Ciemny las”, zachęca do wyzwolenia się ze stereotypów muzycznych i zaraża dużą dawką energii, którą zespół po prostu ma. Takim krzykliwym, rozkręconym charakterem dysponuje utwór pt. „Dziewięć”.
Trzeba wspomnieć o gościnnym udziale Izy Lach w „Kewinie uciekaj”, która dodała szlachetności i potrzebnego tu czasem spokoju (pod jego koniec przełamanego, krótką jazgotliwą wstawką).
Nie bez znaczenia jest też pojawienie się Pawła Cieślaka – muzyka i realizatora dźwięku, odpowiedzialnego za produkcję i przybrudzenie całości efektywną elektroniką.
Nie da się ukryć, że udało się wydobyć temperament zespołu, który ukształtował te kompozycje.
Niemal żaden element tej płyty nie wydaje się niepotrzebny (może poza komputerowo zmienionym wokalem w „Pięknych”). Surowe brzmienie uwidacznia, że mamy do czynienia z właściwym ukierunkowaniem muzycznym.
Zaznaczmy, że album „Pies Baskerwilów” nie jest dla każdego. Takie piosenki trzeba poczuć we krwi, by umieć z nich czerpać przyjemność.
Łukasz Dębowski