Ptakova, czyli Natalia Ptak, to pochodząca ze Śląska wokalistka, która wywodzi się ze sceny niezależnej – jej wczesne nagrania oscylowały wokół alternatywnego rocka, a później przyszedł czas na romans z brzmieniami elektronicznymi. Teraz Natalia jest gotowa na podbicie mainstreamu – jej drogowskaz to nowoczesny pop. Niedawno zaprezentowała nowy singiel pt. „Ratunku”, gdzie gościnnie pojawił się Miuosh. Zapraszamy na naszą rozmowę z wokalistką.
fot. materiały promocyjne
Poprzedni singiel „Czar”, bardzo ciepło przyjęty przez wielu fanów, niósł ze sobą prawdziwą świeżość na rynku muzyki popularnej. Artystka postanowiła kontynuować drogę rewolucji, prezentując kolejny nowatorski utwór.
Czy można powiedzieć, że swoją muzyką starasz się odczarować gatunek muzyczny, jakim jest pop?
Bawienie się popem nie przynosi już wstydu. Pop jest gatunkiem, w którym mieści się bardzo wiele innych muzycznych elementów. Od wielu lat obserwujemy też, że nastąpił pewnego rodzaju miszmasz muzyczny i w tej szeroko rozumianej muzyce popularnej można znaleźć już rap, albo elektronikę. Dzięki temu dostajemy mniej mainstreamowe gatunki jak chociażby elektropop, z którego lubię korzystać. Dużo się dzieje i nie można już mówić o muzyce popowej jak o czymś gorszym.
A co to znaczy, że „tworzysz pop na własnych zasadach”?
Moje początki muzyczne mieszczą się w głębokiej alternatywie. Pop nie był mi wtedy bliski w sposób bezpośredni. Jednakże wychodząc z trochę innej stylistyki, przemycałam go do tego, co obecnie robię. Stąd nie ma w mojej muzyce czystej i bezemocjonalnej muzyki, tylko można w niej znaleźć tę wielogatunkowość, ale zamkniętą w bardziej przystępnej otoczce.
Nie boję się eksperymentować muzycznie, dlatego też wykorzystuję nawet autotune. Pracuje z wieloma ludźmi, różnymi producentami, co sprawia, że poszerzam swoje horyzonty. Dlatego też, ten pop tworzony na własnych zasadach polega na tym, że mieszam w moich kompozycjach wiele innych elementów, wywodzących się niekoniecznie z czystego popu. Wytwórnia daje mi dużo swobody w moich poczynaniach i bacznie przygląda się temu, co mam do zaproponowania, a przy tym próbuje nieco uporządkować moją nieposkromioną naturę artysty (śmiech).
Czy Twoje poszukiwania muzyczne są już dzisiaj bardziej uporządkowane i skierowane w jednym kierunku?
Ja jestem typem ciągłego poszukiwacza i na pewno nie usiedzę w jednym miejscu. Wydaje mi się, że odkrywanie nowych rozwiązań muzycznych powinno być celem każdego artysty. Przecież dzięki temu się rozwijamy i możemy robić coraz bardziej wartościowe rzeczy.
Twoja nowa piosenka „Ratunku” jest efektem właśnie takich poszukiwań?
Ten utwór powstał już jakiś czas temu. Jeszcze we wrześniu udało mi się nawiązać współpracę z Kubim Producentem, który stworzył muzykę do „Ratunku”. To młody, zdolny człowiek i bardzo kibicuję temu, co robi. Sam proces powstawania tego singla był dosyć szybki, bo Kubi szybko wstrzelił się w moją wizję tej piosenki. Dzięki temu szybko napisałam tekst. I cieszę się, że efekt różni się od moich wcześniejszych propozycji.
Staram się zaskakiwać moich słuchaczy, dawać im ciągle coś świeżego, ale zamkniętego w mojej wrażliwości. Choć poprzedni utwór „Czar” był inny od tego, co teraz przygotowałam, to mam wrażenie, że już powoli wiadomo w którym kierunku podążam.
Przy piosence „Ratunku” należy też wspomnieć o Miuoshu, który gościnnie się w niej pojawił. To nie jest Wasza pierwsza współpraca.
Poznałam go jeszcze za czasów elektronicznego projektu SOXSO. Graliśmy wtedy na koncercie „Dzielnica brzmi dobrze” w Katowicach. Wtedy też po występie na żywo miałam okazję zamienić kilka słów z Miuoshem. Po jakimś czasie odezwał odezwał się do mnie, czy nie chciałabym wystąpić z nim w Teatrze Śląskim na jego akustycznych koncertach.
Miuosh wspiera różnych wykonawców pochodzących ze Śląska i lubi nawiązywać kolaboracje z innymi artystami. Jest niezwykle twórczym i otwartym człowiekiem. Miałam też okazję współpracować przy jego płycie „POP”, gdzie jako SOXSO stworzyliśmy wspólnie dwa numery – „Neony” i „Tu”. Te różne sytuacje muzyczne zaprowadziły nas do mojej najnowszej piosenki „Ratunku”.
Jak już wspominamy Twoje wcześniejsze poczynania, to co robiłaś na festiwalu „Szlak Śląskiego Bluesa”? Ta stylistyka wydaje się odległa od tego, co teraz robisz.
To także była propozycja, która wyszła od Miuosha i chociaż na co dzień nie grzebię mocno w bluesie, to chętnie wystąpiłam na tym festiwalu. Traktuję to jako przygodę. Poznałam wtedy także cudownych artystów tj. Marka Piekarczyka czy Sebastiana Riedla. Siłą rzeczy znalazłam się tam, bo ciągle poruszałam się w środowisku, z którego pochodzę. Zdobyłam wiele doświadczeń na Śląsku, gdzie mieszkam.
A co się stało z zespołem Piona, z którym odniosłaś pewien sukces?
Piona zmieniała moje postrzeganie muzyki popowej. Można powiedzieć, że to był przełom w moim artystycznym życiu. W tym przypadku wszystko potoczyło się bardzo szybko. Tomek z Piony przesłał mi podkład muzyczny, ja usiadłam i napisałam resztę. Nikt nie spodziewał się, że to będzie taki sukces. Zresztą, piosenka „Lawina” ma swoje drugie życie, bo znalazła się w najnowszym filmie Kingi Dębskiej pt. ”Zabawa zabawa”. Chłopaki z Piony nawet się w nim pojawili! Do tego jest wiele odsłon na YouTubie tego utworu.
Współpraca z nimi nie jest zamknięta. Mamy w planach zrobić jeszcze trochę rzeczy razem. Odłożyliśmy naszą wspólną pracę tylko dlatego, że każde z nas ma pobocznie sporo innych projektów i spraw. Razem nagraliśmy trzy piosenki i cieszę się, że wciąż chcą ze mną pracować.
Czy na swoich koncertach chcesz łączyć to, co robisz pod własnym nazwiskiem, z tymi projektami pobocznymi?
„Lawinę” już grałam na koncertach. Jeśli chodzi o występny na żywo, to chcę póki co skupić się na tworzeniu materiału, a jak już uda mi się zebrać więcej piosenek, wtedy zacznę częściej wychodzić na scenę. Nie wykluczam, żeby dołączać piosenki Piony do własnego repertuaru i odwrotnie. Na koncertach z Pioną być może będę mogła zaprezentować coś bardziej mojego.
Współpracowałaś także z Jordahem. Na jego płytę stworzyłaś niemal od początku do końca utwór „Bądź”.
To też była bardzo fajna przygoda. Mateusz zaproponował mi tę współpracę więc szybko się zgodziłam, bo lubię takie zaskakujące propozycje muzyczne. Uważam, że należy z nich korzystać, bo mają one wpływ na nasz rozwój. Zbieranie doświadczeń zdecydowanie rozwija i poszerza horyzonty myślowe. Nagrywaliśmy w Warszawie, potem powstał teledysk, który zrobił sam Mateusz. Utwór ukazał się na jego płycie. To była póki, co jednorazowa sytuacja.
A można już powiedzieć, że Twoje dwie nowe piosenki („Czar” i „Ratunku”) określają to, co chcesz robić w przyszłości i to jak będzie wyglądała Twoja płyta?
Ja jestem życiowym „freakiem” i robię dużo różnych rzeczy. Ta energia, z której już mnie znają słuchacze na pewno znajdzie się w kolejnych moich propozycjach muzycznych. Będę kontynuować tę znaną charakterystykę na poziomie lirycznym, wokalnym i produkcyjnym. „Czar” był takim zaznaczeniem, że nie zamierzam siedzieć w głębokiej melancholii. Chciałam nagrać coś pozytywnego.
Poza tym jestem związana też ze sportem. Chciałam więc też tę energię gdzieś zawrzeć. Przełożyło się to więc nie tylko na kompozycję, ale także na teledysk. Wciąż kompletuję materiał na płytę. Chcę nagrać możliwie dużo piosenek, żeby mieć z czego wybierać. Cały czas pracuję z różnymi producentami. Chciałabym pomału docierać też do nowej publiczności. Planów odnośnie płyty nie mogę jeszcze zdradzać, ale na pewno chcę zaskakiwać słuchaczy nowymi propozycjami.
Słychać też, że przywiązujesz wagę do tekstów. Pomimo, że dużo w Twojej muzyce jest pozytywnej energii, to w tekstach nie zawsze bywa kolorowo.
Jestem ogromnym wrażliwcem i czasem wyciągam rzeczy, które mnie dotknęły, albo też kogoś innego. Nie wszystko odnoszę do własnych przeżyć. Czasem bywa gorzko w moich tekstach. Poza tym słowa odzwierciedlają jakim jestem człowiekiem. A bywa, że jestem nerwusem i bałaganiarą. Posprzątanie mojego chaosu zabiera mi trochę czasu, bo chcę zostać dobrze zrozumiana w tym, co piszę. Dlatego przykładam do tego jeszcze więcej uwagi niż kiedyś. Słowo musi mieć swoją wartość. Najnowszy utwór „Ratunku” to zdecydowanie opowieść damsko-męska.
Jak duże znaczenie ma strona wizualna tego co robisz, nie tylko teledysków, ale także tego jak wyglądasz?
Od zawsze miałam bzika na punkcie metamorfoz i tego, jak wyglądam. Nie ukrywam, że przywiązuję do tego wagę. Lubię eksperymentować. Moje stylizacje ocierały się może nawet o lekką kontrowersję. Istotna jest dla mnie także oprawa piosenki poprzez klip. Obraz może być jednocześnie dopełnieniem, a może być ukazaniem kompletnie innej wizji. Kiedy słyszę muzykę od razu pojawiają się w mojej głowie obrazki, które często są inne niż ekipy filmowej.
Sama byłam zaskoczona efektem wizualnym mojego teledysku do piosenki „Ratunku”, tym bardziej, że miałam na początku mocno odmienne wyobrażenia. Powstał klip z dużym rozmachem, a ja wyglądam w nim kobieco, jak nigdy wcześniej (śmiech). Moje spontaniczne wymyślanie nie przekłada się na techniczne spojrzenie reżysera i warto tę działkę zostawić osobom bardziej kompetentnym. Oczywiście, także w klipach zostawiam swoje pomysły, ale realizacja nie należy już do mnie, więc wolę wspierać się zdaniem fachowców. Zajmowałam się kiedyś fotografią, ale stwierdziłam, że myślenie fotograficzne jest nieco inne od filmowego.
Jakie są Twoje plany na przyszłość?
Prawdopodobnie przeprowadzę się ze Śląska do Warszawy. Na pewno będę intensywnie pracować nad premierowym materiałem. Wciąż będę poszukiwać swojego słuchacza, do którego chcę się zbliżyć poprzez moje kolejne propozycje muzyczne. Jeszcze zobaczymy co czas przyniesie, chociaż plany są już dosyć zaawansowane.
Rozmawiał: Łukasz Dębowski
Wspaniały wywiad.👏👏👏