Karolina Charko – „Obrazki z letargu” [RECENZJA]

Nasz ocena

14 listopada ujrzała światło dzienne debiutancka płyta „Obrazki z letargu” niezwykle wrażliwej i czarującej niebanalnym podejściem do piosenki – Karoliny Charko. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego albumu.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Obrazki z letargu” – Karolina Charko (2025)

Choć debiutancki album „Obrazki z letargu” Karoliny Charko zdaje się być wydarzeniem intymnym i emocjonalnie wnikliwym, opartym na organicznie ukazanych melodiach, w rzeczywistości jest to duży, wymagający projekt. Za jego powstaniem stoi aż dziewięciu producentów, co mogłoby sugerować brak spójności z ogólną koncepcją płyty. Okazuje się jednak, że to udane posunięcie, ponieważ – mimo pozornej różnorodności propozycji – wszystko łączy ujmująca wrażliwość artystki. To właśnie ona tchnęła w materiał znaczną ilość własnych przemyśleń i emocji.

Oprócz wokalistki nad całością czuwał doświadczony Marcin Bors (miks), mający znakomite wyczucie na wielu płaszczyznach muzycznych. Dzięki zaangażowaniu wszystkich osób powstał materiał, który może nie zachwyca efektownością, ale zawiera chwile, które zdecydowanie urzekają swoją niepopularną wymową. Alternatywne ujęcie nagrań sprawia, że nie ma w nich płytkiego, popowego banału, a głębsza – osadzona na strunach autentyczności – elegancja nadaje utworom charakteru. Do tego dochodzi szczypta nostalgii i trudnego do opisania w prostych słowach smutku, który pozwala zatopić się w tych opracowaniach. Ważną postacią wspierającą artystkę, nie tylko duchowo, jest także Piotr Lato (współautor i współkompozytor wybranych tekstów).

Na potrzeby tego przedsięwzięcia mówi się o Blue-Popie, choć w rzeczywistości Karolina sięga po wiele gatunków – od americany, bluesa, dream popu po subtelną elektronikę. Można to raczej nazwać świadomie ukazanym alt-popem, z uczuciowym wydźwiękiem, w naturalny sposób oddającym specyfikę tych piosenek. Ktoś może powiedzieć, że to za mało, bo wokalistka bywa nieco wycofana i mało wyrazista w projektowym podejściu do swoich kawałków. Niemniej jednak, posiada tyle realnych emocji, że trudno się nie zatracić w jej twórczości. A przynajmniej we fragmentach, bo każdy numer to osobna historia – czasem nieco bajkowa („Proszę chodźmy spać”), innym razem bardziej wykwintna w subtelnym wyzwalaniu uczuć („Most”), a niekiedy przesadnie melancholijna, ale wciąż bardzo prawdziwa („Niedobrze”).

Od strony muzycznej ciekawiej robi się, gdy dostajemy bardziej złożone kompozycje, oparte na niestandardowo ukazanym brzmieniu (najciekawszy utwór to „Może przeżyję to”). Pojawiają się też momenty bardziej energetyczne, które dosłownie dopominają się uwagi („Tańcz Tańcz”), albo pulsują podskórnym nerwem, odsłaniając niestandardowo ukształtowaną przestrzeń („Letarg”, znakomicie zaaranżowany z wyodrębnionym pianem i perkusją). Natomiast pojawiające się sporadycznie, odrobinę zbyt trywialnie ukazane akcenty nie wpływają na ostateczny odbiór całości („Upaja”).

Znakomicie, że oprócz poszukiwania formy, starano się wyodrębnić melodykę, która stanowi siłę tych osiadłych na nostalgicznych miękkościach utworów z albumu „Obrazki z letargu”. W takim piosenkowym charakterze głos Karoliny Charko nie jest jedynie wokalnym akcentem, ale siłą w przekazywaniu tego, co trudno zmaterializować, jednoznacznie opisać, a nawet wyczuć. To płyta wyrównana emocjonalnie, ale nierówna w osobistym odbiorze. Warto jednak szukać tych chwil, które z jakiegoś powodu staną się nam bliskie lub po prostu będą dla nas atrakcyjne muzycznie.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply