RGG & Robert Więckiewicz – „Planet Lem” [RECENZJA]

Nasz ocena

19 września ukazała się najnowsza płyta tria RGG „Planet LEM”, nagrana z udziałem jednego z najważniejszych polskich aktorów filmowo-teatralnych – Roberta Więckiewicza. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Planet Lem” – RGG (2025)

Jazz to muzyka nieograniczonej kreacji, wielu możliwości, kosmicznych odniesień i głębokiej wrażliwości, która wykracza poza jakiekolwiek schematy. Przynajmniej takie można odnieść wrażenie, słuchając płyty „Planet Lem” — najnowszego wydawnictwa jednego z najciekawszych polskich zespołów, który umiejętnie łamie konwencje, by dotrzeć do innego poziomu naszej świadomości, ukazując kolejne spektrum znaczącego artyzmu.

Mowa tu o grupie RGG, która w towarzystwie aktora Roberta Więckiewicza stworzyła przestrzeń, gdzie obcowanie z fragmentami słynnej powieści „Solaris” Stanisława Lema staje się intrygującym doświadczeniem. To stawia ich album wśród najbardziej nietuzinkowych projektów nie tylko w świecie muzyki improwizowanej.

Pierwsze przesłanki związane z tym wydarzeniem mogliśmy odnaleźć już na krążku „Mysterious Monuments On The Moon”, gdzie znalazł się utwór „Planet Lem”. Tutaj dostajemy inaczej rozwiniętą część – w postaci „PLANET LEM EPILOGUE” – muzycznie dosyć oszczędną, ale wyraźnie otoczoną magią dźwięku i słowa. To sprawia, że łatwo możemy zanurzyć się w cyklicznie eksponowanych momentach z udziałem Więckiewicza, który sugestywnie przekazuje treść wskazanego dzieła (wybrany wątek miłości ma tu duże znaczenie).

Zespół bardzo świadomie i z wyczuciem podchodzi do interpretacji, towarzysząc aktorowi, ale w żadnym momencie nie przejmuje dowodzenia – choć nie brakuje tu także bardziej ekspresyjnych chwil. Te akcenty płyną sinusoidalnie, przeplatając się z subtelnymi dźwiękami w najdłuższym, bo niemal 18-minutowym utworze „F-FORMS”. Grupa nie rezygnuje też z wyostrzania mocniejszych, nowatorsko improwizowanych motywów, które doskonale współbrzmią, podkreślając dramaturgię końcowej części „ANNIHILATION”.

Trudno mówić o powtarzalności, bo każda odsłona tego projektu na żywo z pewnością będzie się nieco różnić od tego, co usłyszymy na albumie. Za każdym razem jednak przenikliwość artystyczna Łukasza Ojdany, Macieja Garbowskiego i Krzysztofa Gradziuka niezmiennie budzi – i będzie budzić na koncertach – uzasadniony podziw. W końcu oddanie tak fantazyjnie rozmytego klimatu w instrumentalnym wyczuleniu stanowi fundament odbioru tej niestereotypowo podanej muzyki.

I nawet jeśli słowo narzuca momentami intensywniejsze uwypuklenie brzmień, to nigdy nie zamienia się to w mydlaną telenowelę, która mogłaby zgubić sens przekazu zawartego w tekstach Lema. Co więcej, tonowanie poszczególnych partii instrumentalnych staje się tu osobną opowieścią — otwiera szeroką przestrzeń dla twórczości pozbawionej typowo melodyjnych schematów, co tylko potwierdza ogromną kreatywność artystów.

„Planet Lem” to projekt nietuzinkowy, zawierający w sobie pierwiastek performensu, lecz ujętego w ramy wyznaczone przez trio RGG. Dzięki temu zespół pozwala nam przenieść się w inną rzeczywistość — co, w kontekście fragmentów „Solaris” Stanisława Lema, ma swoje uzasadnienie. Nie ma sensu opisywania poszczególnych projekcji muzycznych, bo każda z nich wykracza poza typową formułę opartą na instrumentalnym zgraniu, tworząc czasem abstrakcyjną, lecz nigdy nieoderwaną od rzeczywistości materię. To po prostu jazzowa awangarda w najlepszym wydaniu.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply