Schmidt Święs Frankiewicz Trio – „Ether” [RECENZJA]

Nasz ocena

„Ether” to tytuł wyjątkowego albumu trójki wybitnych instrumentalistów – Schmidt / Święs / Frankiewicz. Płyta ukaże się 26 września, a już dziś można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Ether” – Schmidt Święs Frankiewicz Trio (SJRecords, 2025)

Album „Ether” jawi się jako projekt otwarty, wolny od sztywnych ram i przewidywalnych struktur. Zamiast uporządkowanych form — otrzymujemy kompozycje oparte na spontaniczności i intuicji, które odważnie zmierzają w stronę eksperymentu. Nie znajdziemy tu klasycznego podejścia do budowy utworu; zamiast tego pojawiają się pozornie drobne niuanse, tworzące spójną koncepcję opartą w głównej mierze na kontemplacji i subtelności.

Mimo tej swobody, nie trzeba się obawiać braku kierunku — Schmidt Święs Frankiewicz Trio zadbali o to, by w tej niestandardowym prezentowaniu pewnej wizji nie zabrakło emocji, skupienia i muzycznej wrażliwości. W centrum pozostaje przestrzeń, energia i świadoma obecność w dźwięku – „wyczucie przestrzeni i energii, w której się znaleźliśmy”, jak sami to określają.

Ulotność, czyli tytułowa „eteryczność”, stanowi punkt wyjścia do rozważań nad tymi dokonaniami wybitnych artystów. Ich wspólne efekty wymykają się sztywnym gatunkowym ramom, unikając jednoznacznego zaszufladkowania. Kolejnym aspektem jest wzajemna „interakcja” — muzycy pozostają czujni względem siebie, ale jednocześnie otwarci na prezentowanie indywidualnego podejścia do dźwięku. Przekłada się to na niebanalne, szeroko płynące kompozycje, z „Ether IV” jako doskonałym przykładem takiego działania. Istotna jest także „spontaniczność”, która pozwala tym propozycjom rodzić się w czasie rzeczywistym – dlatego nigdy nie wiemy, w jakim kierunku będą się one rozwijać, co bezsprzecznie wpływa na wyobraźnię słuchacza.

Poza tym cisza staje się niekiedy sensem całego przedsięwzięcia — to ona pozwala zagłębić się w strukturę kompozycji i odkryć nieuchwytne, trudne do opisania elementy, które kryją się w jej wymowie („Ether I”). To bardzo piękny, często niedoceniany aspekt twórczości eksperymentalnej i improwizowanej, a więc warty podkreślenia w tak nietradycyjnym postrzeganiu muzyki. Natomiast wzajemne oddziaływanie poszczególnych instrumentów wydaje się oczywiste – ta niewypowiedziana symbioza towarzyszy każdemu momentowi nagrania, co doskonale ilustruje utwór „Ether VI”.

W tym miejscu warto bliżej przedstawić muzyków, którzy wspólnie stworzyli przestrzeń dla tak oryginalnych projekcji artystycznych: Piotr Schmidt – trębacz jazzowy, producent muzyczny, lider zespołów i wydawca; Andrzej Święs – jeden z najbardziej cenionych kontrabasistów i gitarzystów basowych na polskiej scenie jazzowej oraz Sebastian Frankiewicz – perkusista, laureat licznych konkursów, aktywny zarówno jako pedagog, jak i muzyk sesyjny, m.in. w produkcjach telewizyjnych.

Nawet jeśli nie każdy fragment tej płyty wydaje się silnie angażujący naszą uwagę, to nie można odmówić wykonawczej wprawy, nietuzinkowo poprowadzonej narracji muzycznej i konstruktywnego budowania twórczego dialogu z odbiorcą. Dlatego album „Ether” jest już teraz jednym z ciekawszych wydarzeń 2025 roku.

Łukasz Dębowski

 

fot. Filip Jaroszyński

Jedna odpowiedź do “Schmidt Święs Frankiewicz Trio – „Ether” [RECENZJA]”

  1. Nie jestem jakoś szczególnie wyrobionym miłośnikiem jazzu, ale wszedłem tu specjalnie po to, by napisać tylko dwa słowa: niesamowity album!

Leave a Reply