Maja Kleszcz – „Odyseja”

Nasz ocena

16 listopada ukazała się nowa płyta Mai Kleszcz pt. „Odyseja”. Album ten to zupełnie nowa odsłona twórczości tej wszechstronnej artystki. Jej dotychczasowy olbrzymi wachlarz stylistyczny tym razem poszerzony został o futurystyczne klimaty elektroniczne z wyraźnymi wpływami lat 80-tych. Poznajcie naszą recenzję tego krążka.

Od strony muzyki i tekstu odpowiedzialny jest Wojtek Krzak. Produkcją zajął się Andrzej Izdebski.

Recenzja płyty „Odyseja” – Maja Kleszcz (MTJ / Fonobo, 2018)

Maja Kleszcz to ogromna indywidualność na polskim rynku muzycznym. Dowodzi tego także jej premierowa płyta pt. „Odyseja”, która zaskakuje kolejną muzyczną odsłoną wokalistki. Przecież można śmiało stwierdzić, że w takiej stylistyce Maja jeszcze się nie poruszała.

 

Zresztą żadna jej artystyczna odsłona nie mieściła się w strefie komfortu (Kapela ze Wsi Warszawa, incarNations, muzyka teatralna). Tym razem eksperymentuje z muzyką elektroniczną, z wyraźnymi naleciałościami lat 80.

Cyberblues? Trochę tak, ale z większym naciskiem na „cyber”, czyli użyciem futurystycznych syntezatorów. To one budują przestarzałe tło, ale nadają przez to niepowtarzalnego klimatu. I pomimo, że konkurencja na gruncie elektronicznych brzmień jest całkiem duża, to Maja wniosła tu swoją indywidualność, i co najważniejsze – jakość. W żaden sposób nie ściga się z wykonawcami poruszającymi się wyłącznie w podobnej muzyce.

„Blues” objawia się głównie w wyraźnym akcentowaniu tych piosenek mocnym głosem. Dzięki temu zyskują na przekazie piosenki „Tyle jest dróg” i „Krew za krew”.

Jak mówi wokalistka: „płyta jest opowieścią o człowieku uwikłanym we współczesny, post-nowoczesny świat”. Warto na to zwrócić uwagę, bo te utwory stanowią opowieści nie tylko od strony muzycznej, ale przede wszystkim słownej i interpretacyjnej. Kiedy posłuchamy uważnie chociażby singlowej „Odysei” będziemy wiedzieć o co chodzi…

A im dalej, tym ciekawiej. Warto zauważyć dobór środków wyrazu w „Mieście z mgły”, gdzie elektronika staje się tylko jednym z wielu elementów piosenki. Znowu piosenka „Ul” to już głębsza psychodelia, dowodzona przez żywe instrumenty oraz orientalne zaśpiewy.

Całość jest niezwykle wyważona muzycznie. Nie ma niepotrzebnego przesilenia elektroniką, a dowodzenie przejmuje często głos Mai Kleszcz, pełen barwnych różnorodności i ozdobników. To one rysują założenie tego krążka czyli „zestawienie maszyny i człowieka”. Jeżeli poszukujecie ciekawych projektów i niebanalnych rozwiązań muzycznych, to ten album będzie dla Was idealny.

Łukasz Dębowski

Na uwagę zasługuje również poligrafia wydawnictwa oddająca kosmiczny charakter płyty. Gdy zajrzymy do środka czeka na nas kolejna niespodzianka. Tytuły piosenek wewnątrz poligrafii zostały uszlachetnione lakierem, który po naświetleniu fluoryzuje w ciemności.

fot. Marek Sławiński

 

1. Na Titaniku bal
2. Tyle jest dróg
3. Czekam na znak
4. Zabierz mnie dziś
5. Krew za krew (zatrzymaj się)
6. Odyseja
7. Miasto z mgły
8. Ul
9. Czekam na znak (Meeting By Chance Remix)
10. Odyseja (Meeting By Chance Remix)

 

 

Leave a Reply