Irlandzki klimat w indie popowej odsłonie. Marcin Styczeń z utworem „I tu, i tam” [RECENZJA]

“I tu, i tam” to drugi singiel zapowiadający nowy album Marcina Stycznia. Artysta skomponował piosenkę przy akompaniamencie irlandzkiego instrumentu bouzouki. Do utworu powstał teledysk.

„I tu, i tam” to nowa, niezwykle zgrabnie skomponowana propozycja Marcina Stycznia. Ten singiel pokazuje, że pójście w stronę subtelnego folku, gdzie ważne miejsce zajmuje indie popowa energia, było doskonałym rozwiązaniem. Artysta wciąż sięga do tego, co jest mu bliskie w muzyce, ale za każdym razem daje coś więcej od siebie, starając się dotrzeć do kolejnego grona odbiorców. Nie ma w tym nic złego, szczególnie gdy ma się do zaproponowania coś istotnego, a w tym przypadku tak jest.

fot. Emilia Bąk

Sięganie po nieoczywiste instrumentarium sprawia, że wartość samej kompozycji porusza czymś wyszukanym. Jak czytamy w materiałach prasowych – artysta po raz pierwszy skomponował piosenkę przy akompaniamencie irlandzkiego bouzouki. I trzeba przyznać, że nadało to oryginalnego wydźwięku całości, dodatkowo wzmocnionego brzmieniem innych instrumentów, czyli skrzypiec, mandoliny, banjo oraz irlandzkiego fleta. Zastosowanie tego ostatniego ma szczególne znaczenie, bo sprawia, że utwór nabrał specyficznego nastroju. Dzięki temu, duch muzyki irlandzkiej jest faktycznie wyczuwalny, można powiedzieć, że dzięki temu przenosimy się wręcz do innego miejsca. Piękna aranżacja i niebanalnie rozpisane harmonie sprawiają, że mamy do czynienia nie tylko z udanym utworem, ale też przykładem tego, że szeroka wyobraźnia twórcza oraz zawodowstwo może zrodzić coś mocno ujmującego w swoim gatunku. I to bez posługiwania się nudnym szablonem, który narzuca nam komercyjną pospolitość.

Marcin Styczeń to artysta dojrzały i świadomy tego, co chce przekazać poprzez własną twórczość. Dlatego nie dostaliśmy piosenki o niczym. Wystarczy posłuchać tekstu, by zrozumieć, że pewna refleksja pojawia się sama („i oto jestem / jestem tam i tu / pijany niebem z mych najśmielszych snów / nie muszę gonić / kiedy wszystko mam / życie przecież jest tu i tam”).

Niezwykle frapująco prezentuje się nowy singiel twórcy, który zapowiada wydanie kolejnego albumu. Przy takiej intensywności emocjonalnej i interesujących założeniach już teraz możemy być spokojni o jego zawartość. A póki co cieszmy się tym, co mamy – „I tu, i tam„.

[rec. Łukasz Dębowski]

*****

I tu, i tam” to drugi po „Huśtawce” singiel zapowiadający dwunastą płytę Marcina Stycznia. Artysta po raz pierwszy skomponował piosenkę przy akompaniamencie irlandzkiego bouzouki (czyt. buzuki). To zdefiniowało aranżację stworzoną przez Tomasza Pfeiffera, który zagrał na większości instrumentów. Jest ona utrzymana w stylu indie pop z wyraźnymi nawiązaniami do muzyki irlandzkiej. Stąd obok wspomnianego bouzouki, pojawia się irlandzki flet (Bartek Kowalik), skrzypce (Grzegorz Gadziomski), mandolina czy banjo. Głos Marcina jest dodatkowo wzbogacony  o subtelne chórki, które zaśpiewała Helena Adwent.

Tekst, podobnie jak w przypadku pierwszego singla, do gotowej muzyki napisał Szymon Babuchowski. Za miks i mastering odpowiedzialny jest Marian Lech, teledysk nakręcił i zmontował Grzegorz Mukanowski.

Pierwotnie ta piosenka miała być zatytułowana „To tu, to tam”. Ale „to tu, to tam” to tylko punkt wyjścia, takie bycie wszędzie i nigdzie, uciekanie od siebie i świata. A punkt dojścia to właśnie przekonanie, że życie jest „i tu, i tam”. Że ono jest niepodzielną całością, którą można się zachwycić. Wtedy to życie nas niesie, jak ta piosenka. – jak informuje Marcin Styczeń

Utwór “I tu, i tam” dostępny jest w serwisach streamingowych: https://e-muzyka.ffm.to/marcinstyczenituitam

 

Leave a Reply