Doda – „Aquaria” [RECENZJA]

Nasz ocena

21 października 2022 to data premiery albumu „Aquaria” Dody, którego recenzję można znaleźć na naszym portalu.

Recenzja płyty „Aquaria” – Doda (Universal Music Polska, 2022)

Doda, czyli Dorota Aqualiteja Rabczewska długo kazała czekać na album z premierowymi piosenkami (ostatnia płyta „Dorota” z 2019 roku to były głównie covery). Nie do końca też było wiadomo, jaką drogę artystyczną obierze wokalistka. Dopiero pojawiające się sukcesywnie single zdradzały, że wokalistka pójdzie tanecznym krokiem w stronę muzyki klubowej, bo taka wypełniła jej nowy album „Aquaria” (drugie imię, znak zodiaku – tytuł można tłumaczyć na wiele sposobów).

Jedno jest pewne, to najbardziej spójny i najumiejętniej określony muzycznie album w dorobku Dody. Wszystkie propozycje łączą się ze sobą poprzez osobiste teksty oraz elektroniczne, mocno zaznaczone brzmienie, które tworzy specyfikę tego albumu (za produkcję odpowiada team – Hotel Torino). I choć wokalistka nie korzysta z wyszukanych rozwiązań muzycznych, mających jakieś cechy nowatorstwa, to całość prezentuje się dobrze od strony realizacyjnej (przyzwoite aranże).

Dzięki temu każdy utwór prezentuje się świeżo – nawet bonusowe (dużo starsze) utwory zostały podciągnięte pod jakość tego albumu. Podczas nagrywania nowego repertuaru, Doda mogła zaprezentować (przynajmniej w niektórych momentach) pełnię swoich możliwości wokalnych – ponoć dotychczas śpiewała… za wysoko. Teraz mogła pokazać swój naturalny głos, a więc na płycie znalazły się piosenki śpiewane altem. Do nich należy jedna z najlepszych, broniących się piosenkową lekkością „Melodia ta” (stworzona wspólnie z bryską).

Całkiem swobodnie wokalistka czuje się także w balladach, czy też nieco spokojniejszych propozycjach („Pewnie już wiesz„), co nie zawsze było tak oczywiste (m.in. przelewający się banał w pamiętnych „2 bajkach” Virgin). Nie przekonują natomiast momenty, w których pojawia się więcej efekciarstwa („Chcę Cię coraz więcej„) i niepotrzebnego siłowania się z materią („Girls To Buy” z Marią Sadowską). Niestety takich utworów jest tutaj za dużo. Warstwa liryczna (teksty) także nie wzbudza entuzjazmu. To proste, bezpośrednio napisane słowa, dobrze wypadające głównie w angielskiej odsłonie (niektóre propozycje mają na tej płycie dwujęzyczne wersje). Natomiast bardzo dobrym pomysłem było zebranie kilku utworów, które dotychczas nie ukazały się na żadnej płycie (w tym doskonała „Riotka„).

Słuchając tej płyty należy sobie zdać sprawę, jak dużo czasu zajęło Dodzie, żeby znaleźć się w tym miejscu. I choć w ostatnich latach częściej słyszeliśmy o wokalistce w aspekcie bycia „osobowością medialną”, to jednak należy odciąć się od sensacji plotkarskich i programów telewizyjnych, analizując jej twórczość jedynie w aspekcie artystycznym. I choć w tej materii wokalistka nie wnosi nic wielkiego, to album „AQUARIA” jest jej jedną z ciekawszych dotychczasowych propozycji. Nie ma w tym pretensjonalności i nadęcia, choć nie znajdziemy też wyjątkowych doznań, które można rozpatrywać w kategoriach czegoś wybitnie interesującego. To po prostu muzyka rozrywkowa z dobrze poprowadzoną produkcją.

Łukasz Dębowski

 

2 odpowiedzi na “Doda – „Aquaria” [RECENZJA]”

Leave a Reply