„Zawsze na pierwszym miejscu jest miłość” – Bartas Szymoniak [WYWIAD]

„GRANICE” to czwarty solowy album Bartasa Szymoniaka, który ukazał się pod naszym patronatem medialnym dwa lata po przebojowym „Wojowniku z miłości”. Zapraszamy na naszą rozmowę z artystą.

fot. Viola Kuś

„Granice” ukazały się dwa lata po premierze poprzedniego albumu „Wojownik miłości”. Co wydarzyło się w tym czasie w Twoim życiu i w Twoim postrzeganiu świata, co wpłynęło znacząco na nowe utwory?

Planowałem premierę najnowszej płyty trochę później, po trzech latach od „Wojownika z miłości”. Jednak ilość bodźców, emocji które towarzyszyły mi na przestrzeni ostatnich dwóch lat takich jak: covid, wojna, narodziny mojej drugiej córki, której z resztą zadedykowałem ten album czy ślub spowodowały, że GRANICE ukazują się już teraz. U mnie jest tak, że jeśli wokół dużo się dzieje, utwory piszą się same. Życie inspiruje. Myślę, że dojrzewam też jako tekściarz. Zauważyłem to kończąc poprzedni album. Kiedyś w tej materii czułem się nieswojo, a dzisiaj to się zmienia. Singlowe POWROTY np. powstały podobnie jak „Wojownik z miłości” – rzutem na taśmę, kiedy właściwie płyta była już gotowa. Prosta, szczera, emocjonalna ballada do której słowa powstały w kilka minut, stała się wizytówką tego wydawnictwa choć miały być jedynie dodatkiem.

Czy zgodzisz się ze stwierdzeniem, że to Twój najbardziej osobisty zestaw utworów, co słychać bardzo wyraźnie w warstwie lirycznej albumu „Granice”?

Myślę, że tak. Dodając do tego dwa utwory pisane słowami Stasia Głowacza, ale także mojego brata oraz interpretacje wierszy Norwida, wszystko zamyka się w spójną warstwę pisaną życiem. Nie przypadkowo skorzystałem z pięknych wierszy Norwida „Pożegnanie” oraz „Marionetki”. One są istotnym dopełnieniem tej opowieści.

Dużym zaskoczeniem było wykorzystanie dwóch tekstów Cypriana Kamila Norwida. Jak to się stało, że akurat jego wiersze znalazły się na Twojej nowej płycie? 

To jest tak, że kiedy chcę coś wyrazić, przekazać –  a jest wiersz który robi to w mistrzowski sposób – wtedy odpuszczam sobie własne pisanie i po prostu po niego sięgam ubierając w muzykę. Norwid okazał się być idealnym dopełnieniem tego materiału, jego wyrazu i ekspresji. Podobnie było na poprzednich dwóch albumach, gdzie również sięgałem po poezję.

Innym autorem, którego teksty wykorzystałeś na nowej płycie jest Stanisław Głowacz. Co takiego jest w jego tekściarstwie, że zdecydowałeś się wykorzystać jego słowa na swoim nowym albumie?

Stasiu to bardzo zdolny autor. Z jego tekstami było tak, że  poprosił mnie o napisanie muzyki do swoich słów, na jego solowy album. Pracując nad płytą „Granice” przypomniałem sobie te piosenki i uzmysłowiłem, że to idealnie wpasowuje się także w nasz materiał. Zapytałem, czy nie będzie miał nic przeciwko jeśli umieszczę je na mojej płycie. Zgodził się –  a jak się wkrótce okazało, utwór „Kochać naprawdę” stał się finalistą tegorocznych Premier na Festiwalu w  Opolu.

 

fot. okładka płyty

W utworze „Zachłanni” śpiewasz: „I zobacz wszystko jest dziś polityką, coraz mniej czasu, żeby cieszyć się wschodami, zachodami słońca”. Czy jako artysta spotkałeś się z zarzutami, że mieszasz muzykę z polityką, występując chociażby na Festiwalu w Opolu, z którego wielu artystów rezygnuje ze względu na upolitycznienie TVP?

Na szczęście muzyka Bartasa Szymoniaka nie ma w sobie polityki i to mnie broni artystycznie. Jestem twórczo daleko od tej materii i myślę, że moim największym atutem jest szczery przekaz. Zawsze na pierwszym miejscu jest miłość. Jak każdy artysta chcę spełniać się zawodowo i artystycznie.  Jeśli moja twórczość zostaje doceniona przez jakieś ważne gremium jak np. Festiwal w Opolu, to wypada być dumnym i grać. To marzenie każdego. Jeśli zaprasza TVN – idę, jeśli TVP – idę. Nie ma dla mnie różnicy czy to ta stacja czy ta. Jak słusznie zauważyłeś – śpiewam w piosence „Zachłanni” „i zobacz wszystko dziś jest polityką”.  Wiec czemu mam nie pokazywać swojej twórczości wszędzie?

Nie spotkałem się też z takimi zarzutami i szczerze mówiąc śmieszy mnie, jeśli ktoś tak w ogóle uważa. To absurd. Obserwuję polski biznes muzyczny i jest on przesiąknięty hipokryzją. Przykładów można mnożyć setki. Ktoś przykładowo pluje na TVN, a za chwilę się tam pokazuje, albo jego utwory są grane w tej stacji i na odwrót. Pluje na TVP czy radio, po czym ukradkiem występuje tam w jakimś koncercie po cichu, bo dobrze zapłacą i może nikt nie zauważy, albo grają jego numery. Farsa i mam swoje zdanie o takich „wojownikach”. Myślę, że nam Polakom potrzeba więcej dystansu i obiektywizmu. Jesteśmy jeszcze niedojrzali społecznie i bez sensu się napinamy. Ja już to zauważyłem od jakiegoś czasu i po prostu robię swoje, gram swoje. Tego nauczyłem się będąc w Stanach.

Czy jako artysta czujesz, że wciąż musisz z czymś walczyć i łamać jakieś „Granice”, które tworzą się coraz częściej także między ludźmi? W jaki symboliczny sposób można rozumieć tytuł Twojej nowej płyty?

Równie dobrze, drugi tytuł tej płyty mógłby brzmieć EMOCJE. Właśnie nimi został napisany. Pod okładką, na krążku widnieje grafika EKG symbolizująca różne stany emocjonalne, napięcia które towarzyszyły temu albumowi. Do tych emocjonalnych granic w głównej mierze się odnosi. Ale granice są wszędzie, w naszych głowach, na mapach, wszędzie. Każdy może interpretować je na swój sposób.

Czy muszę z czymś walczyć, łamać kolejne granice? Myślę, że gdyby tak nie było wszystko stałoby się nudne i dość przewidywalne. Taki jest nasz świat. Żyjemy w niezwykle inspirującej rzeczywistości. To trzecia płyta, którą wyprodukowaliśmy wspólnie z Michałem Parzymięso. Za warstwę instrumentalną również, tradycyjnie już odpowiedzialny jest Michał. Zagraliśmy blisko pół tysiąca koncertów,  wystąpiliśmy na najważniejszych scenach, udało się wylansować „Wojownika z miłości”, czy „Cierpliwość” więc pod tym względem, raczej nie czuję już potrzeby jakieś wielkiej walki, przekraczania kolejnych granic. Nie oznacza to jednak, że nie mam potrzeby pisania kolejnych rzeczy i grania kolejnych koncertów. Czuję się spełniony zarówno zawodowo jak i życiowo. Byle było zdrowie i wszystko trwało tak jak teraz i nie było wojen.

Najnowszym singlem, który ukazał się w dniu premiery płyty jest utwór „Powroty”, który otwiera całość. Czy to z jakiegoś powodu jest to ważny dla Ciebie utwór, do którego masz szczególny sentyment?

Ten utwór, podobnie jak „Wojownik z miłości” powstał rzutem na taśmę, jako taki dodatek do albumu. Były już przygotowane inne single i klipy, ale postawiłem właśnie ten numer. Powstała do nich  bardzo prosta animacja i to one stały się wizytówką „GRANIC”. Myślę, że to ważny tekst obrazujący trudne emocje, które nierzadko nas zjadają, decydują za nas. Tytuł też jest nieprzypadkowy i mówi o potrzebie zrozumienia samego siebie, zaznania spokoju.

 

Co według Ciebie stanowi największą wartość albumu „Granice” i co według Ciebie różni ten album od Twoich wcześniejszych dokonań?

Myślę, że to najbardziej spójny i materiał ze wszystkich dotychczasowych.  Istotne też jest to, że powstał w rekordowo szybkim czasie. Nagrywaliśmy go z Michałem między koncertami poświęcając na każdy utwór zaledwie 2-3 godziny. Wokale nagrywałem, jak to się mówi w żargonie muzycznym „od strzała”, właściwie bez poprawek. Świadczy to chyba o tym, że bardzo „poczułem” te piosenki i mieliśmy przyjemność z ich nagrywania. Całość pozostaje osadzona w stylistyce beatrock, choć mojego beatboxu tym razem jest nieco mniej.

Od lat współpracujesz z Michałem Parzymięso. Czy możesz powiedzieć, że po latach współpracuje Wam się jeszcze lepiej? Jak do tego doszło, że przez tyle lat znajdujecie wciąż wspólne porozumienie jako artyści?

To dobre pytanie. Jakby nie patrzeć, współpracujemy ze sobą już blisko 8 lat!

To naprawdę kawał czasu. W tym czasie wielu naszych kolegów zdążyło zacząć i skończyć swoją przygodę z muzyką. Przemierzyliśmy razem w trasie tysiące kilometrów i przez ten okres wypracowaliśmy pewne schematy, które bardzo się sprawdzają. Co niezwykle istotne, na początku wspólnej drogi ustaliliśmy też wszystkie reguły gry. Mamy do siebie zaufanie. Pewnie gdybyśmy funkcjonowali w większym zespole byłoby trudniej i mogłoby to nie przetrwać.  Ja jestem indywidualistą, Michał również. Ale ja jestem starszy. 😉 Myślę, że obecny moment jest kulminacyjnym i życzyłbym sobie, żeby te pozytywne emocje płynące ze wspólnego grania trwały tak dalej.

Wciąż podstawą wszystkich utworów jest beatrock, co łączy Twoje poprzednie albumy z najnowszym. Nie miałeś nigdy ochoty pójść w innym kierunku muzycznym i stworzyć coś bardziej rockowego, bliższego chociażby stylistyce zespołu Sztywny Pal Azji, z którym kiedyś nagrywałeś?

Rockowa muzyka jest mi bardzo bliska, nie twierdzę że do niej nie wrócę. Na dzień dzisiejszy jednak, najlepiej czuję się w beatrocku. Być może kolejną płytę nagram np. z orkiestrą? Wszystko jest możliwe, czas pokaże.

Co jest dla Ciebie największą miarą osobistego sukcesu, jeśli chodzi o każdy Twój kolejny album i co nim będzie jeśli chodzi o „Granice”?

To czwarty album studyjny. Pamiętam jakimi Himalajami było wydanie pierwszego krążka. Jak to się mówi, pierwszy album wydaje się całe życie. Coś w tym jest. Pierwszą płytę nagrywało się w prawdziwych nerwach, niepewności, bez doświadczenia choć wydawało mi się wtedy, że jako frontman znanej grupy wiem już sporo. Jak bardzo się myliłem. To było jak z narodzinami pierwszego dziecka. A teraz przy czwartym albumie, to już zupełnie coś innego, pełen luz. Chyba to jest właśnie miarą sukcesu dla mnie jako muzyka. Że to już czwarty album. Wewnętrzny spokój. Życzyłbym sobie jeszcze, aby „Powroty” stały się utworem na miarę „Wojownika z miłości” czy „Cierpliwości”.

W jaki sposób będziesz starał się łączyć utwory z poprzednich płyt z repertuarem z nowego albumu, który wydaje się pewną całością?

Myślę, że wszystkie albumy stanowią pewnego rodzaju opowieść, która łączy się w jedną, wielką całość. Naturalnie pewne utwory wypadną z set listy, by na ich miejsce weszły nowe. Które? To wszystko pokaże czas i reakcje publiczności.

 

 

Bartas Szymoniak – “Granice” [RECENZJA]

2 odpowiedzi na “„Zawsze na pierwszym miejscu jest miłość” – Bartas Szymoniak [WYWIAD]”

Leave a Reply