Wojtek Cugowski – „Nie czekaj na znak” [RECENZJA]

Nasz ocena

Dwadzieścia lat czekał Wojtek Cugowski na wydanie płyty pod swoim własnym imieniem, występując w tym czasie ze swoim bratem Piotrem w zespole Bracia. Poznajcie naszą recenzję albumu „Nie czekaj na znak”.

Recenzja płyty „Nie czekaj na znak” – Wojtek Cugowski (Agencja Muzyczna Polskiego Radia, 2022)

Po wielu latach współpracy w różnych projektach (z czego ten najważniejszy to Bracia), Wojtek Cugowski powraca jako frontman z solowym albumem „Nie czekaj na znak”. Na płycie znalazły się melodyjne piosenki pop-rockowe, które nie odbiegają aż tak bardzo od tego, co muzyk robił w zespole z Piotrem Cugowskim. Choć nie da się ukryć, że tym razem Wojtek bardziej rozwinął skrzydła jako instrumentalista, ale także… wokalista. Materiał na tym krążku nie jest szczególnie zaskakujący, ale dzięki niemu artysta mógł wreszcie zrealizować projekt według całkowicie własnej koncepcji.

Warto przy tej okazji podkreślić, że Wojtek Cugowski jest jednym z lepszych gitarzystów na polskiej scenie muzycznej. Przy tym muzyka rockowa od lat gra w jego duszy, dlatego artysta brał udział w projektach muzycznych, które to pokażą. Jego utwory z pierwszej solowej płyty wydają się jednak za bardzo zachowawcze, zamknięte w zbyt oczywistej konwekcji, do której przecież można było wpuścić więcej alternatywnej energii. No cóż, widocznie taka piosenkowa stylistyka oraz pokazanie własnych możliwości jako gitarzysta i wokalista, było dla twórcy ważniejsze niż jakaś namiastka innowacyjności.

Czuć w tych propozycjach ducha lat 90., gdzie piosenka opierała się na wyraźnej melodii i rzetelnym zgraniu instrumentów. Pod tym względem, nic nie można zarzucić tym dwunastu kompozycjom. Jeśli chodzi o gitary, to dostaliśmy solidną, dobrze skondensowaną dawkę mocniejszego brzmienia („Dziś rano„). Słychać, że artysta szukał różnych możliwości zaprezentowania rockowej stylistyki, doczepiając gdzieniegdzie rasowe solówki gitarowe („Naddźwiękowy lot„).

Oczywiście, to nie jest tak, że artysta zrobił wszystko sam na tym albumie, bo jednak pełniejszego kolorytu dodał grający z Wojtkiem zespół, a także… żona, pojawiająca się w chórkach. To ma zapewne duże znaczenie dla Wojtka, który śpiewa przecież m.in. o miłości („Słyszę Twój głos„).

Kilka fajnych motywów instrumentalnych pozwala spojrzeć na ten album przychylnym okiem, bo nie da się ukryć, że Wojtek dał upust swoich możliwości jako gitarzysta, co w jego przypadku jest bardzo istotne. Zaskoczył także jako całkiem nieźle radzący sobie wokalista, co nigdy nie było aż takie oczywiste (chyba, że ktoś zna ciekawszą, hardrockową płytę zespołu Kruk & Wojtek Cugowski). Z przywiązania do zespołu Bracia można sięgnąć po ten album, ale nie należy oczekiwać, że dostarczy nam niepowtarzalnych wrażeń. Płyta „Nie czekaj na znak„, to przyzwoite piosenki, które nie pasują już do dzisiejszego świata muzycznego. W zależności od naszych oczekiwań można to uznać za wadę lub zaletę.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply