„Satellite” to trzecia i póki co ostatnia płyta duetu Bass Astral x Igo. Oprócz wcześniej publikowanych singli („Planets”, „It’s Dark”, „Bikini”) pojawiło się na nim siedem premierowych utworów. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Satellite” – Bass Astral x Igo (Mystic Production, 2021)
Bass Astral x Igo kończą działalność. Może się to wydawać zaskakującym posunięciem, gdyż zespół rozwiązał się w momencie ogromnej popularności, która przełożyła się także na zespół Clock Machine (z niego pochodzą Igor Walaszek i Kuba Tracz). Patrząc jednak na to z drugiej strony, forma ich twórczości na płycie „Satellite” wydaje się zbyt czytelnym nawiązaniem do tego, co wydarzyło się na ich dwóch poprzednich płytach. Choć wciąż muzyka duetu jest czymś ponadprzeciętnie dobrym.
Eklektyczny charakter, kosmiczne odjazdy brzmieniowe, nastrojowe pejzaże muzyczne… To wszystko znajdziemy na nowym albumie Bass Astrala x Igo. Jednak tym razem brakuje większego pierwiastka zaskoczenia, niepokojącego klimatu, który nie pozwalał zapomnieć o ich wcześniejszych dokonaniach. Co nie znaczy, że także tym razem panowie nie postanowili eksperymentować, poszukując nowych rozwiązań muzycznych, które nakreślą ich teraźniejszą wizję artystyczną.
Choć daleko nie uciekli od tego, co wcześniej robili, to słychać, że nie chcą posiłkować się tym, co już znamy z ich wcześniejszych dokonań. Nie zawsze to się udało. Zachowanie spójności z tym, za co pokochaliśmy Igora i Kubę, przy jednoczesnych poszukiwaniach nowych środków wyrazu, zrodziło drobne niespójności na tym albumie. Niemniej wciąż to, co prezentuje Bass Astral x Igo jest czymś bezprecedensowo ciekawym. Obok tanecznych, chwytliwych momentów („Know Me Better”), dostaliśmy klubowe brzmienia, przypominające o tym, co jest wartością ich muzyki („It’s Dark”). Znalazły się też nastrojowe akcenty, będące mieszanką rockowej nostalgii z niebanalną elektroniką („Man I was”).
W ich piosenkach nic nie jest oczywiste, przy tym wciąż ważna jest soulowa zaduma, hipnotyczna melancholia, bluesowy smutek, ale też syntezatorowy rozmach, nadającym tym kompozycjom głębi. A to wszystko dzieje się w jakimś kolorycie inspiracji latami 90.
I choć na płycie „Satellite” nie wszystko idealnie się zapętla, to wciąż jest to jakość, której mogą pozazdrościć wykonawcy, tworzący w podobnych gatunkach muzycznych. Zamknięcie pewnego rozdziału, staje się w tym przypadku otwarciem na coś zupełnie nowego, bo już wkrótce pojawi się pierwszy album nowego projektu Bass Astrala, do którego Kuba Tracz zaprosił gości.
Łukasz Dębowski
fot. Tomek Klinger