Jeżeli zastanawiacie się co słychać u zespołu DeMono powinniście posłuchać ich najnowszej płyty pt. „Enter” i zapoznać się z naszą recenzją.
Po kilku latach poszukiwań nowej drogi grupa wreszcie powróciła. Oprócz starego składu, będącego właściwą częścią DeMono tj. Marka Kościkiewicza (gitara), Roberta Chojnackiego (saksofon), Dariusza Krupicza (perkusja), Wojciecha Wójcickiego (klawisze), Łukasza Przesmyckiego (bas), skład uzupełnia nowy wokalista – Tomasz Korpanty.
4 grudnia zespół wystąpi w Warszawie w Klubie Palladium. Podczas koncertu usłyszymy największe przeboje DeMono, a także piosenki z nowej płyty „Enter”. Szykuje się też kilka niespodzianek.
Recenzja płyty „Enter” – DeMono (Repliq Media, 2017)
Po 16 latach doczekaliśmy się nowej płyty zespołu DeMono pt. „Enter”. Czas ten był długi, bo po drodze przewinęło się kilku wokalistów, a i pewien konflikt z Andrzejem Krzywym nie pomógł w finalizacji nowego krążka. Odstawmy to jednak na bok i przyjrzyjmy się w jakiej formie jest dziś DeMono, którego skład tworzą muzycy, będący częścią grupy od zawsze.
W roli nowego głosu doskonale radzi sobie Tomasz Korpanty, który także za sobą ma długą drogę muzyczną (BeFree, Sigma, solowy album „Taki jestem” i koncertowanie z zespołem Andrzeja Piasecznego). Trzeba przyznać, że jego głos doskonale odnajduje się w melodyjnych, popowych piosenkach, napisanych głównie przez Marka Kościkiewicza.
Wokalista nie jest odklejoną jednostką, która na siłę próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji. Nic z tych rzeczy. Jego charakterystyczny wokal jest najlepszym, co mogło się przydarzyć temu zespołowi.
Od strony muzycznej materiał ten być może nie zaskakuje, ale też nie dostajemy kalki starych przebojów. Wiele tu prostych rozwiązań muzycznych, opartych na świeżej elektronice, czytelnych gitarowych brzmieniach i lekkich tekstach. Nie odnajdziemy tu wyszukanych form muzycznych, raczej całość opiera się na sprawdzonych patentach, które możemy kojarzyć z wcześniejszych dokonań zespołu.
Pulsuje w nich namiastka charakterystycznej melodyjności, ale nieco odnowionej, próbującej odnaleźć się w dzisiejszej rzeczywistości muzycznej. Tych kilkanaście piosenek prezentuje się przyzwoicie, może czasem zbyt bezpiecznie, ale za to bez nadęcia na coś niezwykle twórczego i oryginalnego. Dlatego też, jako grupa wykonująca prosty pop wypada przekonująco.
Kilka sprawnie skomponowanych ballad powinny pokochać rozgłośnie radiowe. Zapadają w pamięci ładnie pulsujące melodią „Drzewa” i „Nie pomylisz mnie”. Na uwagę zasługują też te bardziej przestrzennie zaaranżowane „Mówisz, że to ja”, „Kiedy pada deszcz” oraz rumieniąca się najbardziej nowocześnie „Ambicja”. Warto dostrzec też otwierający całość z przytupem, tytułowy „Enter”.
Dla fanów starego DeMono ten album będzie uzupełnieniem ich wcześniejszych dokonań. Fani muzyki środka także odnajdą tu coś dla siebie. Także tekstowo dostajemy to, czego wielbiciele grupy mogliby oczekiwać. To zawsze były piosenki o miłości, w sposób przejrzysty opisujący relacje pomiędzy dwojgiem ludzi. Tym razem jest podobnie.
Po kilkakrotnym przesłuchaniu te piosenki niosą się same, zapadają w pamięci, a przy okazji otwierają nowy rozdział w działalności zespołu. Tylko tego saksofonu Roberta Chojnackiego chciałoby się usłyszeć więcej. Na pewno na żywo ten materiał jeszcze zyska, bo mamy ciągle do czynienia z wprawnymi muzykami.
Łukasz Dębowski
Jedna odpowiedź do “DeMono – „Enter””