Niedawno swoją premierę miał pierwszy minialbum zespołu Mrzonki, zatytułowany po prostu „Mrzonki”. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
fot. materiały prasowe (okładka albumu)
Recenzja płyty „Mrzonki” – Mrzonki (2020)
Na debiutanckim minialbumie zespół Mrzonki pokazuje niezakłamane oblicze muzyki alternatywnej, której znaczenie w ostatnim czasie znacznie się zdewaluowało. Tych kilka piosenek to świadoma kreacja muzyczna powstała z pasji i umiejętności łączenia wielu fascynacji muzycznych.
Przede wszystkim warto zauważyć, że muzyka zespołu została zakorzeniona w niedzisiejszej muzyce podziemia i postpunkowej wieloznaczności. Do tego dochodzi unoszący się klimat niepokoju, podtrzymywany przez elementy charakterystyczne dla zimnej fali.
Należy też zwrócić uwagę na przeszywające brzmienie saksofonu, które totalnie hipnotyzuje, ale też poraża lamentacyjnym wydźwiękiem. Nie znajdziemy tu jednak histerycznego zgrywania gitar. Każdy instrument znajduje swoje uzasadnione miejsce, co daje efekt dobrze wykonanej, przemyślanej roboty. Pewne wycofanie buduje nastrój większego napięcia, które te piosenki niosą.
Tym bardziej, że warstwa liryczna dotyka bolączek współczesności i dzisiejszego położenia człowieka. Bywa mocno i za każdym razem opisowo, a przy tym bezceremonialnie („Dopóki całkiem się nie rozpadnę, będę pracował bardzo przykładnie”). Nie da się ukryć, że istotą twórczości Mrzonek jest właśnie przekaz, stanowiący podstawę do muzycznego obudowywania każdej kompozycji. Może czasem chciałoby się bardziej zdecydowanego uderzenia, które wywróci te utwory na drugą stronę, a przez to podkreśli dosadność tekstów.
Patrząc na to z drugiej strony, to właśnie tworzy oryginalność zespołu, który wycofując nieco brzmienie gitar, dodał tym utworom pewnej dramaturgii. Zresztą gitarowe dźwięki szeleszczące w tle wciąż mają swoje znaczenie („Incognito”). Do tego dochodzi podkreślający wydźwięk tekstów przybrudzony wokal Tomasza Berracheda („Śnieg”).
Album „Mrzonki” jest przykładem przemyślanej, neurotycznej w podtekście i niedosłownej muzycznie realizacji artystycznej. To wycofany, a potrafiący szczypać przekazem i nieoczywistym wokalem zestaw kilku istotnych w swym emocjonalnym położeniu utworów. To płyta, która znacznie wychyla się ponad garażowe otoczenie, choć wciąż jest zbyt surowa, by móc zbliżyć się do jakiekolwiek komercyjnej konwencji. I to akurat jest dowód profesjonalizmu Mrzonek oraz trafionej specyfiki całości.
Łukasz Dębowski
Mrzonki to grupa muzyczna powstała w 2017 roku, w Mielcu. Zespół tworzy kompozycje autorskie, na pograniczu rocka alternatywnego i zimnej fali, zakorzenione w tradycji postpunkowej i osnute wokół onirycznych, apokaliptycznych historii.
Za sprawą mocnych tekstów i charakterystycznych melodii, składających się na niepowtarzalny klimat tej spójnej opowieści, jaką z pewnością jest w całości ich muzyka, zespół, zaskakująco szybko, zdołał wyrobić swój oryginalny i trudny do podrobienia styl.
W lutym 2020 roku grupa wydała swój pierwszy minialbum pt. “Mrzonki”, zawierający pięć utworów, będący przekrojową prezentacją dotychczasowych dokonań zespołu.
Skład zespołu tworzą:
Tomasz Berrached – wokal, teksty
Wojciech Machniak – gitara
Michał Siwek – bas
Waldemar Leśniak – perkusja
Marcin Kania – saksofon
FB: https://www.facebook.com/mrzonki.mielec/
fot. Anna Jajkiewicz