Jakiś czas temu mieliśmy przyjemność porozmawiać z Kingą Miśkiewicz o jej muzyce i planach wydawniczych.
Kinga Miśkiewicz powróciła z nowym materiałem pod koniec 2017 roku. To wtedy ukazała się EPka pt. „To mi nie”, będąca zapowiedzią całej płyty, która ukaże się w tym roku (wstępne plany wiosna 2018). W 2010 roku wydała płytę jako Furia Futrzaków pod tym samym tytułem. Wspomagała na koncertach samego Mesa. Zresztą Ten Typ Mes zaprosił Kingę na płytę „Ała.”, gdzie wokalistka pojawiła się w chórkach w trzech utworach.
fot. I. Grzybowska / materiały promocyjne
Co się stało z zespołem Furia Futrzaków, z którym w 2011 roku nagrałaś płytę „Furia Futrzaków”? W końcu Twoja nowa EPka nie odbiega aż tak bardzo od muzyki tworzonej z tamtym projektem.
Na szczęście w życiu mamy możliwość wyboru, podejmowania różnych, czasem przedziwnych decyzji. Jest tak, że po latach ja i Andrzej Pieszak (współzałożyciel Furii Futrzaków) już nie identyfikujemy się z tamtą nazwą. Ten zespół to jest projekt zamknięty. Teraz dokonujemy takich wyborów, które są spójne z nami i które dzisiaj nam pasują. Chcemy robić nowe rzeczy.
Czy Andrzej Pieszak współtwórca zespołu nie czuje się poszkodowany, że działacie teraz poniekąd razem pod Twoim nazwiskiem?
Jeśli chodzi o Andrzeja to jemu też to bardzo pasuje. On doskonale się sprawdza w roli producenta i osoby, która zajmuje się częścią muzyczną, składającą się na moje piosenki. Andrzej nie ma ochoty być cały czas na froncie. A mnie, ponieważ jestem osobą czasem próżną bardzo to odpowiada (śmiech).
EP „To mi nie” 2017
Pod koniec 2017 roku ukazała się Twoja EPka „To mi nie”. Jakie są Twoje kolejne plany?
Robię wszystko, by ukazała się cała płyta. Mam praktycznie całość materiału, która wypełni ten album. Wokale już zostały nagrane w studio, a piosenki już wkrótce zostaną zmiksowane. Powstają jeszcze kolejne kompozycje i mam nadzieję, że ta płyta będzie bardziej obszerna. Być może zrobimy też jakąś podmiankę, chociaż jestem zadowolona z tego, co udało nam się już stworzyć. Dlatego też niczego bym nie odrzucała.
Chciałbym też zrobić kilka remiksów piosenek, które weszły na EPkę i również chcę je umieścić na tej płycie. To są póki co plany, mam nadzieję, że uda się wszystko zrealizować jak najszybciej.
Dosyć niestandardowym pomysłem było wydanie EPki. W dzisiejszych czasach niemal wszyscy skupiają się na piosenkach, które ukażą się na pełnym albumie.
Ja lubię formę fizyczną płyty, którą mogę zaproponować wielbicielom mojej muzyki. To jest po prostu coś fajnego. Honorata Karapuda zajęła się całością od strony wizerunkowej. Zrobiła mi zdjęcia i zaprojektowała wygląd tego mini albumu. Dlatego też myślę, że warto ją nie tylko posłuchać, ale też obejrzeć. Szczególnie, że ilość tych EPek jest niewielka. Ukazało się tylko 500 sztuk.
Duża przyjemność jest z tego, że można ją posiadać w takiej formie, kiedy rynek wydawania płyt fizycznych nieco się skurczył. Najnowsze EPki jeszcze są dostępne, natomiast pierwszej płyty Furii Futrzaków nie posiadam już nawet ja.
Mówiąc o Twojej działalności muzycznej trzeba wspomnieć też o Twojej przygodzie z hip-hopem. Jesteś osobą wykształconą muzycznie, czy nie był to dla Ciebie pewien dysonans? Skąd w ogóle pomysł działania na zupełnie innym podłożu muzycznym?
Przede wszystkim współpraca z chłopakami, z Alkopoligamią i Ten Typ Mes, to była niesamowita przyjemność i tak naprawdę ważna szkoła podejścia do bycia na scenie. Od Mesa bardzo dużo się nauczyłam i dwa lata temu, gdy wchodziłam z nim na scenę nie byłam gotowa, żeby wyjść do ludzi z czymś własnym. Natomiast teraz jestem, mam już własny, nowy repertuar.
Trzeba nadmienić, że Mes współpracuje z doskonałymi muzykami. Na perkusji u Mesa gra niezwykły José „Manolo” Albán Juárez.
Na Twojej EPce w jednej z piosenek na perkusji zagrał Maciej Gołyźniak (Natalia Nykiel, ex-Sorry Boys), który ze względu na mnogość pracy nie podejmuje się chętnie nowych projektów. Jak to się stało, że udało się go zaprosić do jednej z Twoich piosenek?
Przez lata mieliśmy okazję gdzieś przypadkiem się spotkać. A tak naprawdę to Andrzej Pieszak, z którym nagrywałam tę płytę przyjaźni się z Maciejem. To Andrzej zdecydował, że trzeba tu podkręcić coś bardziej perkusyjnie i to właściwie od niego wyszła ta propozycja współpracy.
Trzeba powiedzieć jeszcze kilka słów o tekstach, które tym razem są bardziej konkretne. Można mieć wrażenie, że bardziej niż wcześniej wiesz o czym chcesz powiedzieć?
Przede wszystkim miałam przyjemność współpracować ze wspaniałymi tekściarzami. Wszelkie pomysły na teksty są moje, ale zostały ubrane w słowa przez osoby, które są odważne jeśli chodzi o dobór słów. Za to, że nie lubię kobiet (utwór „Nie lubię kobiet”) już parę razy mi się dostało. Kilka koleżanek się na mnie obraziło.
Chodzi jednak o to, żeby tekst był na tyle czytelny i mówiący o czymś, żeby przykuć uwagę słuchacza. Nie interesuje mnie śpiewanie o niczym. Bardzo wiele kobiet napisało też do mnie, że dobrze wie o czym jest ten tekst. Myślę więc, że piosenka „Nie lubię kobiet” była tu potrzebna.
Rozmawiali:
Łukasz Dębowski i Tomasz Kozłowski
No ładnie
Problem w tym, że piosenka „Nie lubię kobiet” jest o niczym.