
Here on Earth, formacja poruszająca się na styku rocka alternatywnego i post-rocka, prezentuje czwarty album „Zaświat”. To najdojrzalsza propozycja w ich dorobku, potwierdzająca konsekwentny rozwój zespołu i jego charakterystycznego brzmienia. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Zaświat” Here on Earth (2025)
„Zaświat” to czwarty album katowickiego bandu Here on Earth, który konsekwentnie rozwija własną wizję artystyczną, z wyczuciem operując przestrzennymi brzmieniami osadzonymi w postrockowej stylistyce. Grupa wciąż stawia na mocne uderzenie, jednak nie jest ono celem samym w sobie, lecz jednym z elementów budujących dojrzałą wymowę poszczególnych kompozycji.
Zespół swobodniej korzysta z rozwiązań opartych na wielostopniowym narastaniu intensywności, co nadaje utworom wyraźnej dramaturgii. Na tej płycie jest to wyczuwalne silniej niż kiedykolwiek wcześniej – poprzez przeszywające napięcie oraz zapętlającą się dynamikę w melodyjnych akcentach, które tworzą charakterystyczną formułę piosenkową wszystkich propozycji.
W takim sposobie urzeczywistniania muzyki łatwo przekroczyć granicę pretensjonalności, ocierając się o patos i przesadną egzaltację, jednak w przypadku tego projektu w zdecydowanej większości udaje się tego uniknąć. Panowie nie popadają w przesadę, choć kompozycje są szeroko rozpisane i często pogłębione rozbudowaną elektroniką, nadającą im wyraźnie atmosferycznego charakteru.
Zdarzają się jednak momenty, w których natężenie aranżacyjnego bogactwa wydaje się zbyt duże, ale wtedy grupa umiejętnie tonuje emocje – zwalnia tempo lub prezentuje wybrane motywy instrumentalne z innej perspektywy (jak w nieco zbyt ceremonialnych refrenach utworu „We mnie, w tobie”). Ta zmienność w obrębie jednej kompozycji okazuje się bardzo potrzebna, co jest odczuwalne w potężnie obudowanym „Bezkresie”.
Zawsze dostrzegalna pozostaje tu naturalność i swoboda w prezentowaniu nawet najbardziej zawiłych numerów, opartych na rasowych riffach gitarowych, momentami tworzących wręcz ścianę dźwięku (znakomity „Czas przygasłych świateł”). Majestatyczne kompozycje, w których pobrzmiewają metalowe inklinacje, nigdy nie prowadzą do przeciążenia struktury, co można uznać za przejaw wysokiej świadomości twórczej (zmyślnie rozwijające się „Echo”). Szczególnie imponująca bywa płynność przejść pomiędzy przestrzennymi, spokojniejszymi fragmentami a bardziej intensywnymi partiami – jak w utworze „Kogoś będzie brak”, który z melodyjnych, harmonicznych akcentów przechodzi w konkretne uderzenie, wzbogacone nawet growlowym „zaśpiewem”.
Album „Zaświat” udowadnia, że po bardzo udanych wcześniejszych projektach można nagrać kolejną płytę bez obniżania poprzeczki czy oznak spadku formy – czego w przypadku Here on Earth zdecydowanie nie sposób się dopatrzyć. Dłuższa przerwa zadziałała tu na korzyść zespołu: brzmienie nowego materiału wydaje się pełniejsze i dojrzalsze niż dotychczas.
I nawet jeśli grupa momentami zbliża się do pompatyczności, robi to z wyczuciem i umiarem, unikając wpadania w pułapkę nadmiernej ekspozycji. Istotne jest również to, że warstwa tekstowa znajduje tu swoje właściwe miejsce, podkreślając, że ta muzyka nie istnieje wyłącznie dla efektu, lecz niesie ze sobą konkretny przekaz, skierowany do poszukującego odbiorcy.
Łukasz Dębowski
Alternatywa i post-rock. Here on Earth z nowym albumem „Zaświat”



![Najlepsze rapowe płyty 2024 roku [RANKING]](https://polskaplyta-polskamuzyka.pl/wp-content/uploads/2025/01/Najlepsze-rapowe-plyty-2024-roku-RANKING-300x300.png)


