Damian Kostka, Judyta Pisarczyk – „Just Let Me Fly” [RECENZJA]

Nasz ocena

Album „Just Let Me Fly” to spotkanie kontrabasu, gitary basowej i głosu. Muzyka łączy autorskie kompozycje Damiana Kostki z najpiękniejszymi standardami jazzu w wykonaniu Judyty Pisarczyk. Poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Just Let Me Fly”  Damian Kostka i Judyta Pisarczyk (2025)

To zaskakujące, jak przy użyciu prostych środków artystycznych można zbudować opowieść pełną subtelnych niuansów, emocji, wciągającej narracji wokalnej oraz trafnych instrumentalnych dopowiedzeń. Na wspólnej płycie „Just Let Me Fly” Damian Kostka i Judyta Pisarczyk prezentują imponujący kunszt wykonawczy oparty na lekkości, a chwilami niemal spontaniczności interpretacji, jednocześnie osadzony w precyzyjnym, świadomym kształtowaniu muzycznej formy. To połączenie nadaje całości wyjątkowego charakteru. Tu jest smak wyśmienitej muzyki i ślad niewymuszonego artyzmu, dzięki czemu słucha się tego z prawdziwą przyjemnością.

Pomimo ograniczeń wynikających z formy instrumentalnej, udało się uzyskać wielowątkowy efekt, który w znaczący sposób indywidualizuje to przedsięwzięcie. Damian, utalentowany polski kontrabasista i basista, wykorzystuje w tym projekcie pełnię swoich możliwości, prezentując wyraźnie swoją wizję. Dzięki umiejętnemu wykorzystaniu dostępnych środków potrafi zbudować szczególną strategię muzyczną, która tylko pozornie nie wyróżnia niczym specyficznym.

Już w pierwszym, tytułowym utworze „Just Let Me Fly” uwidacznia się bogactwo harmonii obudowane znakomitymi opracowaniami aranżacyjnymi, co sprawia, że mimo prostoty dostajemy coś niebywale wartościowego. Znajdziemy w tym miejsce na improwizację, a jednocześnie na przemyślane uwypuklanie brzmienia, które częściowo narzucają wykorzystane – obok autorskich propozycji – standardy jazzowe (śmiała odsłona „Moment’s Notice” Johna Coltrane’a).

W uzyskaniu takiego efektu pomaga mu znakomita Judyta Pisarczyk, która oprócz pięknie i precyzyjnie wyśpiewanych motywów potrafi traktować swój głos jak dodatkowy instrument. Jej intonowanie bywa zjawiskowe, wzbogacając wybrane utwory o melodyjność i pogłębiając ich emocjonalną stronę (wyborne przedstawienie „Mind Games”). Dopełniają to gdzieniegdzie szeroko śpiewane pasaże połączone z subtelnymi, przyjemnie tlącymi się detalami muzycznymi („Meditation”).

Jednocześnie czujemy, że jesteśmy w centrum przedstawianej kompozycji, a nie gdzieś obok niej, co świetnie wpływa na odbiór tego materiału. I to bez względu na to, czy dostajemy swingującą balladę, czy bardziej wytrawną w swej odsłonie propozycję. Za każdym razem odnosi się też wrażenie, że otaczają nas dźwięki większego zespołu, co przez nakładanie kolejnych warstw brzmienia rodzi obraz czegoś jeszcze pełniejszego („Farewell”).

„Just Let Me Fly” to poruszające, wykwintne przedsięwzięcie, które otwiera przed twórcami nowe możliwości rozwoju i interpretacji. Z powodzeniem oswaja jazz, prezentując motywy imponujące wprawą wykonania, muzycznymi walorami oraz głębią uczuciową tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne. Zrównoważenie każdego utworu ciepłym, gładko płynącym klimatem nie osłabia ich artystycznej siły, co dodatkowo przemawia na korzyść albumu. I jak dobrze, że Judyta Pisarczyk wreszcie o sobie przypomniała – to jedna z ciekawszych wokalistek jazzowych, której głos powinien rozbrzmiewać w znacznie większej ilość projektów.

Łukasz Dębowski

 

fot. Agata Ożarowska

Leave a Reply