Arek Czernysz Quartet – „Safe Space” [RECENZJA]

Nasz ocena

Arek Czernysz to jeden z najwybitniejszych akordeonistów jazzowych. „Safe Space” to tytuł albumu jego grupy Arek Czernysz Quartet, którego recenzję można znaleźć w naszym portalu.

fot. okładka albumu (Anna Kulikowska)

Recenzja płyty „Safe Space” – Arek Czernysz Quartet (2025)

Niebanalnie ukazane brzmienie akordeonu, zestawione z trąbką i żywiołową sekcją rytmiczną, może przynieść intrygujący efekt, o ile stoi za nim pomysł na stworzenie kreatywnie zagospodarowanej przestrzeni dźwiękowej — takiej, która urzeka nie tyle perfekcją wykonania, co niepowtarzalnym smakiem brzmienia. I właśnie to można wyczuć na nowej płycie Arka Czernysza, który w towarzystwie pozostałych muzyków – jako kwartet – nagrał album „Safe Space”. Akordeon tu nie dominuje tu nad całością, lecz w sposób subtelny i wysmakowany dopełnia poszczególne kompozycje.

Jeśli ktoś dotąd nie był fanem wiodącego instrumentu gospodarza, z dużym prawdopodobieństwem zmieni zdanie, wsłuchując się w misternie skonstruowaną strukturę tych utworów. Każdy element ma tu swoje miejsce, płynąc na fali eksperymentu — czyli dojrzałej, ale nienachalnej improwizacji, która swoją siłę czerpie ze staranności wykonania. Czernysz, absolwent Wydziału Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Gdańsku, to doświadczony i ceniony muzyk, od lat szlifujący warsztat na scenie. Jego jazzowe trio zdobyło uznanie nie tylko w Polsce, ale również we Włoszech. To potwierdza nie tylko klasę, ale i styl, który udało się także wypracować na nowym albumie.

Muzyka tego zespołu wciąga i maluje przestrzenne obrazy, przenosząc słuchacza poza granice prozaicznej codzienności – w stronę bezpiecznego, intymnego azylu. To wejście do innego świata sprawia, że łatwo zatracić się w tej twórczości — tym bardziej, że utwory są rozbudowane, a mimo to w żadnym momencie się nie dłużą (jak choćby w przypadku „Baltic Night”). I choć niektóre utwory czerpią swoją siłę z ekspresyjnego wykonania, nie są przy tym nachalne (dźwiękowy trans akordeonu w „Waves”).

Znajdziemy tu także liczne harmoniczne rozciągłości, budujące hipnotyczny nastrój, ale bez popadania w monotonię. To opowieści, które zdają się rodzić w czasie rzeczywistym – intuicyjnie, organicznie, bez śladu kalkulacji („Peaceful Refuge”). Zasługa to wszystkich muzyków, biorących w tym przedsięwzięciu. Stąd obok Arka Czernysza pojawili się Marcin Elszkowski (trąbka), Radek Łukaszewicz (kontrabas) i Michał Szeligowski (perkusja).

Muzyka na albumie „Safe Space” jest jak precyzyjnie nastrojony instrument, który wykracza poza standardową formułę własnego brzmienia, co należy uznać za jeden z większych sukcesów tego projektu. Dlatego te kompozycje, choć wymagają skupienia, potrafią zachwycić elokwencją w ukazywaniu szerokiej gamy niuansów, spośród których akordeon błyszczy jako emocjonalne narzędzie w rękach wytrawnego i wciąż poszukującego artysty.

Łukasz Dębowski

 

 

Leave a Reply