
„Ether” to tytuł wyjątkowego albumu trójki wybitnych instrumentalistów – Schmidt / Święs / Frankiewicz. Płyta ukaże się 26 września.
fot. Filip Jaroszyński
Eter wypełnia, spaja i niesie dźwięk w przestrzeni. W starożytnej kosmologii był „piątym żywiołem” – który wypełnia niebo i nadaje ciałom niebieskim nieustanny ruch. W historii nauki bywał ośrodkiem niosącym fale światła. Dziś w potocznej mowie muzyka niesiona jest na falach eteru… Unoszą się w nich fluktuacje i energie, które kształtują sposób, w jaki biegną fale. Geometria przestrzeni decyduje o tym, co przyspieszy, co wyhamuje, a co ułoży się w nieprzekraczalny wzór, lecz nie schemat. W muzyce tę samą podatność słychać w przestrzeni między dźwiękowej ożywionej jednak skalą duchowych doświadczeń każdego z artystów ją kreujących razem i z osobna.
Album „Ether” został stworzony spontanicznie. Bez nut, bez aranżacji, bez wcześniejszych ustaleń. Spoiwem stały się etapy naszych twórczych poszukiwań, wrażliwość i wciąż pogłębiana muzykalność. Wyczucie przestrzeni i energii, w której się znaleźliśmy.
W tej grze każdy detal ma wagę decyzji: krótki oddech trąbki, ziarnista krawędź struny kontrabasu, napędzający lub hamujący akcent talerza perkusji – drobne wektory, które razem wyznaczają trajektorię utworu. Słuchając się nawzajem, kalibrowaliśmy się na to, czego jeszcze nie było, na potencjał kolejnego kroku. Frazy zakrzywione grawitacją ciszy. Coś minimalnie „przed” lub „za” tworzy dynamikę muzycznych napięć. We wspólnym kreowaniu muzyki są momenty, w których kilka możliwych chwil istnieje naraz.
Artyści współpracujący ze sobą na zasadzie interferencji, tworzący coś, czego jeszcze przed chwilą nie było – współkomponują. Każda chwila ma własne częstotliwości, które „chcą” wybrzmieć – wystarczy zagrać ciszej, by usłyszeć więcej. Czas i przestrzeń wymieniają się rolami. Cisza nie jest tylko tłem. To w niej mierzymy odległość między intencją a rezultatem, bez ochronnej siatki aranżacyjnych pewników. W tej sytuacji porządkowanie harmonicznego pionu, czy nawiązanie do tej czy innej stylistycznej konwencji przestają mieć znaczenie. Pozostaje naturalna, szczera narracja….
„Ether” nie próbuje opisać przestrzeni w danym momencie – raczej bada jej ulotność razem z jej uczuciowymi kontekstami. Uczy słuchania tego co pomiędzy dźwiękami. Jeśli po zakończeniu utworu mamy wrażenie, że coś jeszcze krąży – to właśnie eter: nie substancja, tylko możliwość, z której układa się muzyka wtedy, gdy wydaje się, że już jej nie ma.
Zostawiamy Wam tę płytę – jako zaproszenie do dalszego słuchania tego, co dzieje się w jej niedefiniowalnej przestrzeni. – Piotr Schmidt, edycja – Henryk Cierpioł

fot. okładka płyty



![Najlepsze rapowe płyty 2024 roku [RANKING]](https://polskaplyta-polskamuzyka.pl/wp-content/uploads/2025/01/Najlepsze-rapowe-plyty-2024-roku-RANKING-300x300.png)


