
Muzyczne kontrasty, tysiące fanów i niezapomniane emocje – tak wyglądał debiut BitterSweet Festival w Poznaniu. Czy to początek nowej letniej tradycji? Nasza relacja potwierdza, że jest to możliwe.
fot. Daria Klimczuk
BitterSweet Festival 2025 – debiut, który przeszedł najśmielsze oczekiwania
Cytadela w Poznaniu przez trzy dni tętniła muzyką i emocjami. Pierwsza edycja BitterSweet Festival udowodniła, że nowy gracz na polskiej scenie potrafi od razu wskoczyć na europejski poziom. Cztery sceny, ponad 60 artystów, pięć stref DJ-skich i tysiące fanów – to nie tylko liczby, ale dowód, że festiwal od początku myśli na dużą skalę.
Dzień 1: Start z przytupem
Otwarcie należało do Julii Wieniawy, która premierowo pokazała materiał z nadchodzącej płyty i potwierdziła, że coraz śmielej odnajduje się w roli pełnoprawnej artystki pop. Energię dołożyli Two Feet, Tempesst i Natasha Bedingfield, wnosząc różnorodność stylistyczną.
Choroba wykluczyła Rag’n’Bone Mana, ale DJ Rudimental skutecznie rozkręcił publiczność. Później Nelly Furtado zjednoczyła pokolenia swoimi hitami, a Duke Dumont i Salvatore Ganacci zamienili Cytadelę w gigantyczny taneczny parkiet. Jak na początek – poziom światowy.
Dzień 2: Spełnione fanowskie marzenia
Drugi dzień przyniósł najbardziej wyczekiwane koncerty. Empire of the Sun oczarowali feerią barw, kostiumów i wizualnych fajerwerków, ale prawdziwą kulminacją był występ Post Malone’a – od intymnych ballad po hymny odśpiewywane chóralnie przez tysiące gardeł. To był headliner pełną gębą.
Z polskich artystów Bedoes 2115 podgrzał atmosferę rapowym setem, a Jann udowodnił, że może być jednym z liderów młodej sceny pop. Alternatywny wymiar wniósł Marc Rebillet swoją ekscentryczną improwizacją, a undergroundowe rejony zamknęły nocne sety klubowe.
Dzień 3: Finał w kontrastach
Trzeci dzień rozpoczęli Hurts i Jan-rapowanie – melancholia przeplatała się z rapową energią. Sara James i Loreen pokazały, że kobiecy głos na dużej scenie potrafi mieć ogromną moc. Największe emocje wywołał Taco Hemingway – jego jedyny w tym roku koncert w Polsce był wydarzeniem samym w sobie, a publiczność śpiewała każdy wers. Viagra Boys wnieśli punkową zadziorność, Apashe z Brass Orchestra – widowiskową mieszankę elektroniki i klasyki, a Peggy Gou zamknęła całość setem, który jeszcze długo rozbrzmiewał w pamięci fanów.
Organizacja i klimat
Debiut BitterSweet Festival pokazał, że można myśleć nie tylko o muzyce, ale i o komforcie uczestników. Cztery sceny, pięć stref DJ-skich, strefy chilloutu, darmowa woda, food trucki, bezgotówkowe płatności i dodatkowe kursy komunikacji miejskiej – to standard, do którego inne imprezy powinny równać.
Na uwagę zasługują też BitterSweet Talks – panele o zdrowiu psychicznym, relacjach i świadomym korzystaniu z mediów społecznościowych. Muzyka spotkała się tu z refleksją, co nadało wydarzeniu głębi.
Podsumowanie
Pierwsza edycja BitterSweet Festival to dowód, że Polska potrzebuje nowego, dużego festiwalu – i właśnie go dostała. Połączenie światowych gwiazd z polskimi artystami, różnorodnych brzmień z dbałością o publiczność i wartości społeczne sprawiło, że uczestnicy czuli się częścią czegoś wyjątkowego.
Good Taste Production już zapowiedziało kolejną edycję. Jeśli utrzymają ten poziom, BitterSweet ma szansę w krótkim czasie stać się jednym z najważniejszych letnich wydarzeń muzycznych w Polsce.
Hubert Rydz



![Najlepsze rapowe płyty 2024 roku [RANKING]](https://polskaplyta-polskamuzyka.pl/wp-content/uploads/2025/01/Najlepsze-rapowe-plyty-2024-roku-RANKING-300x300.png)



Festiwal prawie doskonały. Organizacyjnie bardzo dobrze. Piękny mix artystów i koncertów. Nelly Furtado, Jann, Empire Of The Sun to moje top koncertowe festiwalu.