30-lecie płyty „Sen” Edyty Bartosiewicz [RECENZJA]

Nasz ocena

Płyta „Sen” Edyty Bartosiewicz obchodzi w tym roku swoje 30-te urodziny. Bez tego albumu lata 90. w polskiej muzyce nie byłyby takie same. Wkrótce ukaże się jego winylowe wydanie, a poniżej można znaleźć naszą recenzję tego wydarzenia.

Recenzja płyty „Sen” – Edyta Bartosiewicz (1994)

Nie da się wspominać twórczości Edyty Bartosiewicz bez tej płyty. Album „Sen” był pierwszym polskojęzycznym wydawnictwem artystki (choć trzy kawałki są po angielsku), który przyniósł wiele niebanalnych przebojów, ale co najważniejsze tworzy fundament polskiej muzyki lat 90′. Właściwie nie można mówić o minionych latach bez tych przeszywających, tnących nutką nostalgii, ale też zawierających w sobie dozę emocjonalnego buntu utworów. „Sen” niósł wiele uczuć opartych na rockowym sznycie piosenek, które poprzez głos i temperament wokalistki docierały bezpośrednio do naszej wrażliwości.

I co ciekawe, te kawałki wciąż mają w sobie ogromną siłę rażenia, nawet jeśli z perspektywy czasu nie są już tak obezwładniające, jak to miało miejsce w 1994 roku, gdy ukazał się ten album. Był on wtedy kwintesencją głębokich przeżyć charyzmatycznej, niespokojnej, do bólu prawdziwej, ale też bardzo kreatywnej artystki. Świadczy o tym różnorodność kompozycji, które znalazły się na tym krążku.

Z jednej strony przejmujący, a jednocześnie mocny w swym przekazie „Koziorożec” (to znak zodiaku Edyty), z drugiej żartobliwy „Żart w ZOO”. Jeszcze innym numerem był tytułowy, jakże przenikliwy „Sen”, który okazał się motorem napędowym tego albumu. Nie można również nie wymienić wyrazistego, rozgrzanego gitarowymi motywami, wręcz grunge’owego „Walczyka” (ze słowami „miłość i seks, zaborczy aż strach, zazdrościł im Bóg, też by tak chciał”).

Wspominając o utworach z tej płyty należy też wspomnieć o „Tatuażu”, będącego kwintesencją tego wszystkiego, co się na niej znalazło. W pewnym sensie to numer, który przez moment zdefiniował artystyczne poczynania Edyty (kto pamięta poruszający teledysk, w którym wokalistka ścina włosy?) i po dzień dzisiejszy nie da się go słuchać ze spokojem. Jest w tym jakiś żar, który rozpala wrażenia oraz przeszywająca nostalgia, niesiona na charakterystycznych akcentach muzycznych. Zresztą tak można powiedzieć o każdym numerze z tej płyty. Melodia oparta na mocno uwypuklonej rockowej ekspresji, za którą idzie świeżość (jak na tamte czasy), emotywność i jedyny w swoim rodzaju chropowaty głos artystki.

Dzięki tak niepowtarzanemu wokalowi broni się nawet numer „Move Over”, pochodzący z repertuaru Janis Joplin. Trudno ścigać się z oryginałem, ale też nie o to w tym chodziło. Raczej wydźwięk wspomnianego utworu, możliwość pokazania jego szerokiego aspektu, a także rockowa energia sprawia, że idealnie wpasowuje się on w wymowę „Snu”.

Uspokojeniem jest – bardzo oszczędnie podana na zakończenie całości – propozycja „Zanim coś…”, która w jakimś sensie mogłaby się odnaleźć na płycie „Dziecko”, przez wielu uważanej za największe (najważniejsze) dzieło Bartosiewicz. Być może to prawda, choć album „Sen” ma większą moc uzależnienia, wręcz przywiązania się do słuchacza w swej dobitnej wymowie, co tylko potwierdza jego niepowtarzalność.

Trzy utwory na tym krążku są po angielsku. Obok wspomnianego coveru jest nim wymowny, nieco szorstki „Angel” (np. Ewelina Flinta zdradziła, że śpiewała go w tamtych czasach w jakimś konkursie) i łagodny numer „Before You Came”, klimatem przypominający poprzednią anglojęzyczną płytę „Love”.

Żadne słowa nie są w stanie wyrazić mocy, która drzemie w tych piosenkach. W „Śnie” stapia się ból, smutek, tęsknota, miłość, bunt, a co za tym idzie ogromna siła wyrazu, która była w stanie te wszystkie uczucia uzewnętrznić. Bezkompromisowo i z umiętnością tworzenia prostych, a jednocześnie bardzo głębokich, nietuzinkowych kompozycji. „Sen” jest o nas i dla nas, bo obnaża naszą niedoskonałość, a z drugiej strony pokazuje piękno nieco smutnej, targanej wieloma emocjami duszy. I Edyta Bartosiewicz – jako jedna z niewielu w tamtym czasie – potrafiła pokazać to w tak znamienny, a jednocześnie osobisty sposób.

Łukasz Dębowski

____

Nie można mówić o albumie „Sen”, nie wspominając o muzykach, którzy wzięli udział w jego nagraniu, czyli Radosław Zagajewski (gitara basowa), Krzysiek Poliński (perkusja), Michał Grymuza (gitara), Krzysiek Palczewski (instrumenty klawiszowe), Grzegorz Piwkowski (mastering), Leszek Kamiński (realizacja nagrań, mastering). Wśród twórców wymieniana jest także Katarzyna Kanclerz, która obok Edyty Bartosiewicz była producentem muzycznym płyty. Album w tamtym czasie uzyskał status podwójnej platynowej płyty, sprzedając się w nakładzie ponad 400 tys. egzemplarz. W 2024 roku ukaże się jego reedycja (po raz pierwszy pojawi się winylowe wydanie).

„Zabij swój strach” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 4:02
„Urodziny” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 4:13
„Żart w zoo” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 3:19
„Tatuaż” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 4:13
„Sen” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 3:44
„Walczyk” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 4:09
„Angel” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 3:58
„Koziorożec” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 5:22
„Wewnątrz” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 5:14
„Move Over” (muz., sł. J. Joplin) – 4:27
„Before You Came” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 3:33
„Zanim coś…” (muz., sł. E. Bartosiewicz) – 2:31

 

Leave a Reply