„Okazało się, że publiczność bardzo pozytywnie reaguje na tę muzykę” – Izabela Kałduńska [WYWIAD]

Płyta zatytułowana “Hibernaculum” projektu The New Solarism, to drugi solowy album gdańskiej skrzypaczki Izabeli Kałduńskiej.  Album jest już dostępny we wszystkich serwisach cyfrowych. Poniżej można znaleźć nasz wywiad z artystką.

fot. materiały prasowe

Wiele elementów składa się na album „Hibernaculum”. Czy można powiedzieć, że jakaś jedna koncepcja muzyczna była początkiem całej idei związanej z utworami, które się na nim znalazły?

Raczej nie. Utwory powstawały zazwyczaj same dla siebie, jako samodzielne dzieła. Patrząc na moją pracę w porządku chronologicznym (oprócz słonecznika – „The Sunflower // On a February Night„), prawie że bezwiednie ułożyły się w sensowną całość, a zastanawiając się nad tytułem wpadłam na słowo „hibernaculum”, które jak dobra przyprawa nadało wspólny sens temu cyklowi – ponieważ każdy z utworów powstawał w okresie zimowym i podświadomie miał coś wspólnego z zimowym snem. Utwory powstawały w latach 2018-2020, zostały nagrane już jesienią 2021, ale coś wewnętrznie powstrzymywało mnie przed ostatecznym wydaniem albumu, dopóki nie powstała solowa wersja „The Sunflower // On a February Night” w grudniu 2022.

Czy jednym z założeń odnośnie tego albumu było inne pokazanie klasycznej muzyki skrzypcowej? A może to miała być jakaś forma eksperymentu lub po prostu wyjście poza własną strefę komfortu?

W sumie to wszystkie trzy stwierdzenia pasują do tej płyty – jest to mieszanka bardzo wielu stylów, które dane mi było wykonywać w moim życiu – jako studentka skrzypiec byłam bardzo zainteresowana nie tylko klasyką, ale również brałam udział w jak największej ilości koncertów, prawykonując dzieła świeżo stworzone w klasie kompozytorskiej lub na wydziale jazzowym. Na zajęciach z muzyki współczesnej przedstawiono nam loop station i tak bardzo mi się to narzędzie spodobało, że od razu postanowiłam sobie takie kupić. Z tego wszystkiego powstał w mojej głowie miks własnych pomysłów, które były ograniczone tylko tym, że jestem sama, bez innych muzyków, i muszę prowadzić jakby muzyczny monolog sama ze sobą i odkryć, ile jest się wstanie wykonać jako skrzypaczka solo.

Projekt „The New Solarism” powstał jakby jako „odrzutnia” od mojej codzienności (wtedy grałam dużo w orkiestrach) i dla mnie samej, żebym mogła zamknięta w czterech ścianach w spokoju „porozmawiać” z moim ukochanym instrumentem. Później jakoś tak wyszło, że drogą pantoflową zaczęłam grać koncerty i okazało się, że publiczność bardzo pozytywnie reaguje na tę muzykę. Bardzo mnie to ucieszyło i postanowiłam ten projekt rozwinąć – np. organizować koncerty „na leżąco”, gdzie publiczność może przyjść ze śpiworem i karimatą, współpracować z małymi galeriami; gdzie muzyka bardzo dobrze podkreśla charakter wystawy sztuki współczesnej np. na wernisażach, albo podczas pandemii prowadzić serię live streamów „na dobranoc”, dzieląc się moim „snem na jawie” z innymi.

Na jakiej zasadzie traktujesz posługiwanie się własnym głosem? I w którym momencie tworzenia tego albumu wiedziałaś, że dodanie wokalu będzie ciekawym rozwiązaniem?

W 2022 napisałam „Słonecznik” („The Sunflower // On a February Night”) – pierwotnie jako muzykę filmową do filmu dokumentalnego o Serbach łużyckich. Został nawet nagrany w języku górnołużyckim, ale został odrzucony przez ekipę filmową. Potem wykonywaliśmy go z moim zespołem „Herje Mine” na naszej trasie koncertowej „Balkanology 2022” jako chorał śpiewany czterogłosowo a capella, ale nie udało się nam go nigdy nagrać. Wtem okazało się, że pasuje on idealnie, jak ostatni puzzel do układanki – do mojego solowego albumu. Musiałam tylko opracować wersję, w której uda mi się, także na żywo, wykonać wszystkie głosy. Po raz pierwszy wykonałam ją na koncercie charytatywnym na rzecz ofiar wojny na Ukrainie, który zorganizowałam w grudniu 2022 w Lipsku. Dlatego kojarzy mi się on z wojną za wschodnią granicą naszego kraju i pobojowiskowym krajobrazem. Zaraz potem poszłam do studia nagrać ostatni brakujący element mojej układanki. Jeśli chodzi o teksty mówione do muzyki pojawiające się w „Earthquake” i „Loneillness”, to inspiracje do nich zaczerpnęłam z utworów innych wykonawców, w których pojawiają się na przykład stare nagrania radiowe – bardzo mi się taki efekt podoba i postanowiłam coś podobnego włączyć do mojego projektu.

„Na album „Hibernaculum” składa się 5 utworów, które artystce kojarzą się z zimowym nastrojem – samotnością, pożegnaniem, początkiem wojny, odrodzeniem natury i samego siebie”. Czy taki obraz artystyczny wiąże się bezpośrednio z tym, w jakim momencie życia byłaś, tworząc te kompozycje? 

W dużej części tak można powiedzieć.

Goodbye // When You Are There” powstał na przykład jako utwór na pożegnanie, po śmierci mojej babci, która była ostatnią z moich babć i dziadków. Ponieważ śniło mi się kiedyś, że dziadek mieszka w nowym domku na wsi, miałam bardzo silne poczucie, że ona teraz z nim tam mieszka, i że w jakiś sposób wcale nie odeszła, jest gdzieś obecna – stąd ten dwuznaczny tytuł.

Wiersz do „Słonecznika” („The Sunflower // On a February Night„) został napisany w nocy, w której otrzymałam pewną złą wiadomość, ale prawdziwe źródło inspiracji do tej pracy jest bardzo proste – wzięła się ona z widoku pola pełnego przejrzałych słoneczników, które widziałam kilka lat temu pierwszy raz w życiu. Wywarło to na mnie tak silne wrażenie, że nie mogłam w ogóle o nim zapomnieć. Słoneczniki wydawały się bardzo mocne, majestatyczne i wielkie, a jednocześnie bardzo zmęczone i naprawdę smutne. Tak jak już wcześniej wspomniałam – skojarzyłam wymowę tej piosenki z bieżącymi wydarzeniami w Europie od wiosny 2022 roku, dlatego też ten utwór ma tak melancholijny wydźwięk.

Loneillness” zostało napisane, co prawda przed pandemią, ale mam wrażenie, iż dopiero podczas lockdownu nabrało swojego pełnego znaczenia. Miało na celu najpierw jakby oswojenie sie z pewnym poczuciem samotności, wytłumaczeniem go sobie, a podczas nagrywania tego utworu pod lockdownem było to już tylko gorzkie pogodzenie się z rzeczywistością i strachem, że już może nigdy nie będzie „normalnie”.

The Earthquake” powstało, kiedy się znajdowałam na jednym z moich życiowych rozdroży i zastanawiałam się, którą drogę wybrać. Mówiąc o tym utworze muszę dodać, że właśnie powstaje klip / film krótkometrażowy w łódzkim studiu filmowym Brave Boy Studio, którego premiery możemy spodziewać się już na jesieni!

Chestnut Tree” był na przykład tylko obrazem, jakby fotografią, która zapadła mi w pamięć podczas pewnego nocnego spaceru ulicą, na której po obu stronach rosły kasztanowce. Padał mocny deszcz, a drzewa właśnie kwitły, i powstawało we mnie wrażenie, że wyciągają swoje gałęzie pełne kwiatów jak ręce, jakby chciały komuś coś dać – jakieś prezenty, których prawie nie są w stanie same udźwignąć.

 

fot. okładka płyty

Co według Ciebie jest największą wartością albumu „Hibernaculum”? 

Pod względem artystycznym jest to samodzielność skrzypiec, instrumentu z natury orkiestrowego czy kameralnego, (wraz ze skrzypaczką) jako instrumentu solowego oraz wykorzystanie jak największej skali możliwości jednego wykonawcy – ilość głosów i płaszczyzn muzycznych, jakie można na siebie nałożyć, harmonii, technik wykonawczych. Pod względem emocji i wrażeń, jakie starałam się wyrazić poprzez ten album jest to szeroko pojęty spokój, poczucie, jak to się nowocześnie mówi, „safe space”. Słuchanie tej muzyki daje – mam nadzieję – możliwość pozwolenia sobie na czas na konfrontację z różnymi, czasem nawet niewygodnymi uczuciami, przetrawienie ich, „zaprzyjaźnienie” się z nimi, oswojenie takich stanów jak samotność, pożegnanie…  także pozytywnych –  jakie odczuwa się, patrząc na pierwszy wiosenny deszcz, kwitnące kwiaty…

Czy odnajdujesz podobne projekty niekoniecznie na polskim rynku muzycznym, które w jakiś sposób przełamują klasyczne formy, tworząc własną, mocno zindywidualizową przestrzeń artystyczną? 

Na pewno mogę wymienić parę solowych projektów, które zainspirowały mnie najbardziej do stworzenia własnego projektu: Saltillo, Heinali, Deru, Aidan Baker, Clark, Sebastien Branche, Nils Frahm, Andrea Belfi – są to dla mnie artyści, którzy stworzyli bardzo charakterystyczny, jedyny w swoim rodzaju i od razu rozpoznawalny, piękny język muzyczny. Zresztą taki „własny projekt”, to nie jest to żadna nowość w naszych czasach, wystarczy przyjrzeć się chociażby Fryderykowi Chopinowi lub Henrykowi Wieniawskiemu z epoki romantyzmu – w gruncie rzeczy też tworzyli utwory dla samych siebie i koncertowali z nimi po świecie i w swoim czasie szokowali publiczność muzycznymi nowościami.

„Hibernaculum” to Twój drugi solowy album. W jaki sposób z perspektywy czasu patrzysz na to, co stworzyłaś na pierwszej płycie? Czy jesteś w jakiś sposób w stanie zestawić te dwa albumy i wskazać łączące je części?

Mój pierwszy album „Studies of Myself” składał się z pierwszych sześciu utworów jakie napisałam do projektu „The New Solarism”. Był to dla mnie czas odkryć, eksperymentów i oswajania się z nowym sprzętem i jego techniką. Do nagrania potrzebne mi były tylko skrzypce, mikrofon i looper. Za czasów „Hibernaculum” używałam już więcej efektów oprócz loopera typu octaver, delay. Pierwszy album też był bardziej dramatyczny, taki „Sturm und Drang”, drugi bardziej spokojny, pojawia się w nim więcej durowych tonacji.

 

 

Album został nagrany w Lipsku w studiu K. Kauerhof. Dlaczego właśnie tam zdecydowałaś się nagrywać? Czy miejsce, w którym pracowałaś także z jakiegoś powodu miało dla Ciebie duże znaczenie?

Pracowaliśmy z  Kaiem podczas pierwszego lockdownu nad moim pierwszym albumem. Ta współpraca była tak dobrze zgrana i udana, że postanowiłam ją kontynuować i zrobić następne nagrania z moim projektem także u niego w studiu. Tak powstały również, oprócz „Hibernaculum”, dwa albumy, które ukażą się (jeśli wszystko dobrze pójdzie) pod koniec tego roku – muzyka do filmu dokumentalnego „Bei uns heisst sie Hanka / Witaj Hanka” o kulturze Serbów łużyckich oraz wersja albumowa muzyki do teatralnego serialu online „Der Kuss in Theorie und Praxis” („Pocałunek w teorii i w praktyce”) oparty na scenariuszu Tomasa Bluma.

Na ile współpraca w innych, wcześniejszych projektach była pomocna w przygotowaniu się do nagrania tego albumu?

Dzięki temu, że wcześniej nagrałam dużo różnych albumów, czy to z orkiestrą, czy w różnych zespołach, poznałam ten proces od podszewki, ze strony muzyka „wynajętego”. W 2017 zdecydowaliśmy się nagrać pierwszy album z moim zespołem „Herje Mine”, i musieliśmy przeprowadzić ten proces sami od początku do końca. W marcu 2020 podczas jednego z pierwszych koncertów uskutecznianych metodą live stream poznałam szefa Dran Musik, który spytał się mnie, dlaczego jeszcze sama nie nagrałam żadnej płyty, i jeśli chcę, to on mi da kontakt (do Kaia Kauerhofa) i pomoże mi z wydaniem. Z zaplanowaniem całego procesu nagrywania nie miałam problemu, bo wiedziałam już jak to działa, ile czasu na to zaplanować, jak się przygotować itd. Nagrania „Hibernaculum” w studio zajęły nam 4 dni, do miksowania umawialiśmy się chyba z dwadzieścia razy…

Jakie są Twoje najbliższe plany związane z płytą „Hibernaculum”? Czy będziesz starała się przenieść ten album na koncerty?

Wiosną tego roku odbyło się już 5 koncertów w ramach trasy „Hibernaculum”. Ponieważ sama wszystko zawsze planuję, a nie mam jeszcze aż tak atrakcyjnego dorobku, którym mogłabym zachęcić organizatorów koncertów lub festiwali do współpracy ze mną, na razie muszę przyznać, że ciężko mi to idzie. W tym roku zagram jeszcze tylko dwa razy jako „The New Solarism” – 17 września w Erlbach, gdzie przedstawię muzykę specjalnie napisaną na okazję finisażu wystawy „Einsteigen / Aussteigen” do instalacji audiowizualnej „The Train” i 7 października w Krefeld, małym miasteczku na zachodzie Niemiec, z okazji obchodów jego 600-lecia.

 

Leave a Reply