„Granie swojej muzyki z tekstem jest obnażające” – Irka Zapolska i Filip Arasimowicz [WYWIAD]

Perception of Preception” to tytuł albumu jazzowego projektu Irka Zapolska Quartet. To historia o dojrzewaniu i próbie poszukiwania własnej tożsamości. O ich niezwykle ciekawej muzyce porozmawialiśmy z liderką – Irką Zapolską i kontrabasistą – Filipem Arasimowiczem.

fot. M. Storma

„Perception of Preception” to pierwszy album zespołu Irka Zapolska Quartet. Jaka była geneza jego powstania, gdzie należy szukać początków związanych z powstawaniem tej płyty?

Irka Zapolska: Większość utworów powstawała latem 2020-go roku i pierwszy raz zostały zaprezentowane podczas naszego koncertu na Ladies Jazz Festival w Gdyni. Był to pewnego rodzaju impuls wybudzający nas z pandemicznej egzystencji, było to pierwsze wydarzenie koncertowe po przerwie.

Filip Arasimowicz: Pamiętam spotkanie, na którym Dominik i Irka zaprezentowali mi materiał po raz pierwszy. Była to próba na Matemblewie, gdzie wówczas mieszkaliśmy ja i Dominik (teraz odbywają się tam regularnie koncerty muzyki improwizowanej). Były to numery „Illusion” i „NadzieJa”. Wówczas wydawało mi się, że dobrze kojarzę styl muzyki Dominika, bo podczas studiów spędziliśmy razem sporo czasu w licznych projektach, jednakże te numery odbiegały od tego, czego się spodziewałem. Było w nich znacznie więcej przestrzeni i lekkości, zarówno w harmonii jak i w rozbudowanej formie utworów. Na tamtym etapie nie były to szkice, tylko gotowe kompozycje, które właściwie bez większych zmian trafiły do studia.

Czy wokalne wtopienie się w specyficzną, ale też niełatwą formę jazzu instrumentalnego było dla Ciebie jakimś wyzwaniem? Jak podeszłaś do wokalnego wypełnienia tych kompozycji?

Irka: Myślę, że traktowanie głosu jako równoprawnego instrumentu muzycznego w zespole niesie ze sobą bardzo dużo inspirujących rozwiązań. Dla mnie zawsze łatwiejsze było zaśpiewanie skomplikowanej technicznie partii instrumentalnej niż zbudowanie napięcia w piosence zbudowanej z kilku dźwięków. W moim odczuciu utrzymanie uwagi słuchacza przy prostej formie wymaga zupełnie innej pracy i skupienia niż pasażowe popisy, które na jakimś etapie edukacji dominowały w moich interpretacjach. Staram się to jakoś wypośrodkować. Na płycie staraliśmy się stworzyć wspólną, otwartą przestrzeń improwizacyjną, nie zapominając o tekście i tym, że to on powinien nas prowadzić. Stąd zestawianie bardziej nasyconych dźwiękami fragmentów z momentami liniowego spokoju, oddechu.

 

fot. okładka płyty

Ciekawie na tle całości prezentuje się strona liryczna projektu. Jak podeszłaś do pisania tekstów na ten album? Czy muzyka wyzwalała w Tobie pewne przemyślenia pod kątem tworzenia tekstów?

Irka: Przez dość długi czas uważałam, że nie potrafię za bardzo pisać tekstów i nie byłam jakoś specjalnie przekonana co do tego, że mam coś mądrego do powiedzenia. Wciąż jestem nieco zaskoczona tym, co udało nam się stworzyć na płycie, nie wiem czy to jest kwestia tego, że miałam czas na podjęcie się tego zadania (pisania) w trakcie pandemii czy po prostu dojrzałam do tego, żeby wypowiadać słowa, które mnie jakoś uwierają czy przejmują. Granie swojej muzyki, a tym bardziej muzyki z tekstem jest obnażające, co przy pierwszych utworach potrafi być wyjątkowo przerażające. Nie byłam przekonana do prowadzenia narracji w pierwszej osobie, brzmiało to dla mnie zbyt poważnie i czasem pouczająco, stąd zrodził się pomysł na wprowadzenie postaci znanej nam z dzieciństwa, a tym samym świata fikcyjnego, który poprzez swoją bajkowość miał szansę na przedstawienie niektórych tematów w nieco lżejszym tonie. Wykorzystanie tekstów innego autora wydaje się też zabierać odpowiedzialność z wykonawcy, co niejednokrotnie pozwala bezpiecznie przemycić bardzo osobiste kwestie.

Ten album to historia o dojrzewaniu i próbie poszukiwania własnej tożsamości. Jak można tłumaczyć te słowa w odniesieniu do całej płyty? Czy należy to uznać za myśl przewodnią, która kieruje wszystkimi utworami, które się na niej znalazły?

Irka: Jeśli chodzi o warstwę liryczną, to wyszłam od napisania tekstu do utworu „the BugPin” i to on wyznaczył kierunek myśli, które zostały zarejestrowane na albumie. Nie liczyłam wtedy na to, że ten utwór w ogóle “wyjdzie z szuflady”, o nagrywaniu płyty już nie wspominając. Czas kiedy byliśmy odizolowani i niejako bezradni wobec otaczającej nas sytuacji skłaniał do przemyśleń nad sensem rzeczy (często nie najweselszych). Jest to też jedyny utwór gdzie muzyka powstała do tekstu, nie na odwrót. Kolejne teksty powstawały już do skomponowanych wcześniej melodii i szkiców kompozycji (tu: „Illusion” czy „NadzieJa”). Tutaj teksty powstawały później. Pamiętam, że część zwrotek „Nadziei” wymyślałam słuchając już nagrań z prób. Te kompozycje i jakiś taki ogólny vibe powodował, że tematyka utworów wciąż oscylowała wokół poszukiwania siebie, a tym samym jakiejś prawdy o świecie i dzięki temu po jakimś czasie bardzo czytelnie wyklarowała się historia zawarta na płycie. Wydawanie pierwszego albumu i mierzenie się z różnego rodzaju trudnościami jest też jakimś elementem dojrzewania artystycznego. Proces ten jest często frustrujący i wymaga dużych pokładów pokory. Pod tym kątem to również historia o poszukiwaniu i próbach.

 

W utworze „a Story of Perception” zostały wykorzystane fragmenty powieści Charlesa Lutwidge’a Dodgsona „Alicja w krainie czarów” oraz wiersza absurdalnego „Jabberwocky”. Skąd pomysł na taką inspirację i chęć wykorzystania dosyć specyficznych tekstów?

Irka: Arcyciekawy wiersz “Jabberwocky” trochę przypomina mi scat. Wszystko tam zależy od kontekstu. Z jednej strony nie do końca wiadomo, co znaczą ani jaka jest prawidłowa wymowa poszczególnych słów – bo nie istnieją. Z drugiej – zabawa w słowotwórstwo, onomatopeiczne malowanie dźwięków słowami i improwizacja na bazie wyjątkowego tekstu otwiera bardzo inspirujące pole do muzycznej ilustracji. “Alicja w Krainie Czarów” jest dziełem o bardzo szerokim wachlarzu interpretacyjnym, co bardzo dobrze wpasowuje się w koncepcję albumu. W przeciwieństwie do reszty tekstów fragment książki jest czytany po polsku – to było podyktowane wymogami mojego egzaminu dyplomowego na Akademii Muzycznej w Gdańsku, gdzie utwór ten miał premierę. Pamiętam, że chciałam po obronie wrócić do oryginału, a nawet nie do końca byłam przekonana do nagrywania tego utworu w studio, ponieważ tekst mówiony okazał się być dla mnie bardzo dużym wyzwaniem wykonawczym. Pamiętam jednak, że po koncercie dyplomowym dostałam bardzo jasny feedback od publiczności, co do skuteczności i siły tego narzędzia, a tym samym moje wątpliwości (co do użycia tych tekstów na płycie) zostały rozwiane.

Czy można powiedzieć, że ten album jest próbą połączenia w jedną całość różnych przestrzeni artystycznych, nie tylko jeśli chodzi o muzykę, ale właśnie też teksty? Czy w ogóle przyświecała Wam jakaś odgórna idea głównie pod kątem tworzenia kompozycji?

Irka: Zależy mi na tym aby przedstawiać słuchaczowi konkretną opowieść, “wciągnąć” go w świat przedstawiony i niejako zaprosić do dialogu. Jestem przywiązana również do długich form – zarówno muzycznych jak i literackich, gdzie jest czas na przeprowadzenie i przekształcanie tematów, spokojną narrację. Pochylenie się nad poszczególnymi dźwiękami nadaje im, w moim odczuciu, dużo przestrzeni. Poprzez wykorzystanie fragmentów recytacyjnych i ilustracyjność naszych wypowiedzi muzycznych wydaje mi się, że zbliżyliśmy się niejako do formy spektaklu, dlatego też premiera tego materiału miała miejsce w przestrzeni teatralnej.

Czy w związku ze specyfiką artystyczną całego projektu pojawiły się jakieś problemy związane z tym albumem? Co było najtrudniejsze w jego realizacji – połączenie różnych wizji, szeroko rozpisana muzyka, która tworzy bardzo długie kompozycje? A może coś zupełnie innego?

Filip: Niewątpliwie specyfika tego albumu opiera się na utrzymywaniu odpowiedniej muzycznej i lirycznej narracji. Muszę przyznać, że spędziliśmy wiele czasu na próbie spięcia ze sobą poszczególnych części utworów tak, aby tworzyły logiczną całość. Choć w tym zespole zanikają podziały na sekcję rytmiczną, comping i lidera, to razem współtworzymy dźwiękową fakturę. W związku z tym musieliśmy wypracować wspólną percepcję tych kompozycji na całej ich długości, i to stanowiło dla mnie największe wyzwanie ze strony wykonawczej.

Irka: Dla mnie najtrudniejszym z tego wszystkiego był proces wydawniczy. Kompletnie się na tym nie znałam i poruszałam się trochę jak dziecko we mgle. Porównywalnie do tego wszystkie wyzwania i trudności związane z pracą nad materiałem muzycznym wspominam z uśmiechem, myślę że wiele się nauczyłam i mam teraz bardziej otwartą głowę zarówno w kontekście twórczym jak i samej pracy w zespole.

 

fot. M. Storma

Czy album „Perception of Preception” to jest zamknięty projekt? A może wręcz odwrotnie, jego forma jest na tyle otwarta, że moglibyście dopisać do niego kolejne części?

Irka: Pierwszy i ostatni utwór na albumie stanowią klamrę kompozycyjną. Podobnie jak „Jabberwocky” i jego lustrzana budowa. Z jednej strony jest to forma zamknięta, ma ramę i określony kształt. Z drugiej ilość poruszonych wątków i postawionych pytań prowokuje do przemyśleń, a co za tym idzie – dalszych działań. Poprzez ten album próbowałam zilustrować przestrzeń, która jest zamknięta w kompozycyjnych ramach, ale poprzez improwizowaną zawartość jest ona jednocześnie otwarta na interpretacje i przemyślenia, które niejednokrotnie tę przestrzeń wykrzywiają. Myślę, że „Perception of Preception” jest zamkniętym, ale też pierwszym rozdziałem w większej formie.

Co według Ciebie jest największą wartością płyty „Perception of Preception”? Za co osobiście cenicie ten album?

Filip: Gramy otwartą muzykę improwizowaną, na kanwie której wybrzmiewają piosenki.

Irka: Hmm. Za co cenię sobie ten album? Za przestrzeń. Myślę, że przy tak niełatwej muzie przeciążenie materiału było dużym zagrożeniem. Przestrzeń pozwala odetchnąć, przez co ten materiał jest żywy.

Czy materiały z tego albumu będzie można usłyszeć w całości na koncertach, m.in. podczas XXVII Sopot Molo Jazz Festival?

Irka: Tak, na nadchodzących koncertach gramy materiał z płyty. Najbliższy koncert odbędzie się w Sopocie, 4-go sierpnia, gdzie zagramy w składzie rozszerzonym – w towarzystwie Jakuba Klimiuka na gitarze. Jesienią odwiedzimy też Dolny Śląsk i Mazowsze, zapraszam do śledzenia nas na Facebooku/Instagramie, gdzie będą wszystkie informacje.

 

Leave a Reply