„ID.Entity” to ósmy w dyskografii album zespołu Riverside. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tej płyty.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „ID.Entity” – Riverside (Mystic Production, 2023)
„ID.Entity” to ósmy studyjny album warszawskiego zespołu Riverside, nagrany wspólnie z gitarzystą Maciejem Mellerem, będącym już oficjalnym członkiem bandu. Nie da się ukryć, że tą płytą grupa otwiera nowy rozdział w swojej działalności, co bez wątpienia potwierdza bardziej różnorodne tło artystyczne ich premierowych utworów. Kilka akcentów może więc być zaskakujących, choć fani ich twórczości nie powinni być zawiedzeni, bo wciąż mamy do czynienia z szeroko pojętym rockiem progresywnym. Bardziej odświeżonym, niekoniecznie klasycznym i… tylko czasem nieco mniej satysfakcjonującym.
Jeżeli ktoś usłyszał singiel „Friend or Foe?” mógł wpaść w lekką konsternację. Dominacja klawiszy, a przez to rytmiczna dekonstrukcja rockowej dynamiki zaczęła budzić pewien niepokój. Czy to właściwy akcent, którym zespół zresztą rozpoczyna nowy album? Utwór nie do końca zachęca do przesłuchania całości, choć dalej jest na szczęście znacznie ciekawiej, a przez to ten lekki blamaż można puścić w zapomnienie. „Landmine Blast” to już w pełni gitarowy numer, który pokazuje lekkość, a zarazem najwyższe zawodowstwo grupy. Jest pokaźnie, ale nieprzesadnie zaskakująco. To solidna porcja brzmień, za które zespół ceniony jest niemal od pierwszej płyty.
„Nowym albumem zespół wraca w rejony znane z pierwszej dekady twórczości grupy„… coś w tym jest. Na pewno każda kolejna propozycja działa bardziej na korzyść tej płyty, choć trzeba przyznać, że nie dostaliśmy aż tak silnego tąpnięcia, które pozostawiałoby jedynie najlepsze wrażenia.
Doskonałym rozwinięciem całości nie jest wcale klimatyczny i najdłuższy, bo 13 minutowy utwór „The Place I Belong„, a pojawiający się znacznie wcześniej kawałek „Big Tech Brother” z „deciąkowym” początkiem i art-rockowym rozwinięciem, gdzie pojawia się zjawiskowe dla zespołu uderzenie. Na uwagę zasługuje też „Post-Truth„, brzmieniowo prezentujący się najpełniej, a przy tym wręcz zjawiskowo, co w przypadku Riverside jest potwierdzeniem ich marki.
Gdyby jednak określić całość, to ten album brzmi „jaśniej” od strony muzycznej, co zapewne ma trochę równoważyć niełatwe treści zawarte w tekstach. A te odnoszą się do trudnych czasów, w których żyjemy, gdzie dominują podziały, konflikty i nienawiść. Od strony lirycznej jest to więc doskonały zestaw utworów – Mariusz Duda potrafi w różny sposób dotrzeć do słuchacza z przekazem, gdzie krzyk staje się jednym ze sposobów wyrażenia artystycznej ekspresji („Im Done With You„).
„ID.Entity” to album nasycony wieloma barwami, niemieszczący się w jednym nurcie muzycznym. Riverside przestali być hermetyczni, a przy tym mniej kategoryczni, co daje im możliwości zmieniania artystycznych kierunków, pokazywania się z innej, mniej oczywistej strony. Dlatego kilka motywów związanych z dopełnieniem przyjętej formy prezentuje się na tym albumie pierwszorzędnie. Wchodzenie jednak na mniej eksploatowane przez zespół tereny powinno być bardziej rozważne, bo łatwo w takich zawiłościach zgubić własną tożsamość.
Łukasz Dębowski
Wchodzenie na inne tereny powinno być bardziej rozważne…he he! Skąd Pan redaktor wie co być powinno a co być nie powinno?
Polski Tool!
Polski Tool? Czy Ty ziomek w ogóle słyszałeś Toola? :))
„Utwór nie do końca zachęca do przesłuchania całości(…)” Wręcz przeciwnie 🙂