“W drodze” to debiutancki album Sławka Krzanowskiego, na którym znalazło się dziewięć osobistych utworów artysty. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „W drodze” – Sławek Krzanowski (2022)
„W drodze” to debiutancki album Sławka Krzanowskiego, na którym znalazło się kilka melodyjnych, niekiedy wręcz całkiem osobliwych utworów, emocjonalnie związanych z nim samym. Artysta postawił na swobodnie prezentujące się kompozycje, noszące w sobie namiastkę szlachetnego popu. Całość została klimatycznie ubarwiona, co w takiej przestrzeni artystycznej urasta do rangi czegoś całkiem interesującego.
W piosenkach Sławka można dostrzec wiele elementów, które są nam doskonale znane. Właściwie to muzyka z oddechem lat 90., unowocześniona współczesną produkcją, za którą odpowiada Rafał Hilbrycht (także basista). Na myśl przychodzą solowe produkcje Roberta Gawlińskiego, choć brzmienie utworów Krzanowskiego jest klarowniejsze, mniej nasączone gitarową specyfiką. W tym przypadku liczy się gustowne zaprezentowanie piosenkowej intensywności, ale w nieprzesadnie klasyczny sposób.
Te propozycje stają się alternatywną projekcją muzyczną, które uciekają od banalnej przebojowości, co potwierdzają już otwierające całość „Słowa„. Artysta stawia na nastrój, dlatego większość utworów naładowana została łagodnymi dźwiękami, których ważność kształtują osobiste teksty („Moje miasto„). I choć ton poszczególnych kompozycji faktycznie jest poetyczny, niekiedy wręcz kameralny, to łatwo dostrzec przełamanie oczywistej formuły czymś bardziej energetycznym („W drodze„). A czasem w obrębie jednej kompozycji dzieje się naprawdę całkiem sporo („Biała sukienka„).
Połączenie klawiszy oraz perkusji (Łukasz Giergiel) z gitarowym pulsem przyniosło całkiem ciekawe rozwiązania muzyczne, co w tym przypadku jest niezwykle ważne, bo udało się odejść od utartej konwencjonalności. Prócz tego poszczególne piosenki mają przestrzenną formę, dodatkowo podbijającą ich walor estetyczny („Do połowy„). Nad miksem i masteringiem czuwał ceniony Marcin Gajko, który odpowiada za wiele popularnych projektów na polskim rynku muzycznym, co także miało znaczenie na ostateczny odbiór tego albumu.
„W drodze” to bardzo ciekawa płyta, nasączona specyfiką tego wszystkiego, co dziś stanowi o wartości takiej muzyki. I choć Sławek Krzanowski nie zaznaczył jeszcze w pełni własnej indywidualności, to pokazał, że zależy mu na dobrych kompozycjach i emocjonalnym przekazie, który dosyć wyraźnie na nie wpłynął. Wiele tutaj się udało i jak na debiutanta dostaliśmy całkiem dojrzały materiał. To takie zderzenie romantycznej wizji z faktyczną wrażliwością i świadomością artystyczną. Przy odrobinie szczęścia ten album mógłby trafić do szerokiego grona słuchaczy, na co zdecydowanie zasługuje. Czy tak się stanie? Czas pokaże.
Łukasz Dębowski