Po ponad ćwierć wieku od wydania ostatniej płyty, warszawski Collage powraca z długo wyczekiwanym nowym albumem, zatytułowanym „Over And Out”. Dziś prezentujemy naszą recenzję tego wydarzenia.
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Over And Out” – Collage (Mystic Production, 2022)
Collage podjął się niemałego wyzwania. Nagrać album po wielu latach nieobecności fonograficznej na polskim rynku muzycznym, to wyzwanie. Szczególnie w czasach, gdy rock progresywny nie zaskakuje, bazując na klasyce gatunku, gdzie wciąż ważne miejsce zajmują rozbudowane, podszyte dużą dozą artyzmu kompozycje. Tak też jest na płycie „Over And Out”, którym zespół przypomniał, że to dźwięki duszy, a nie muzyka stworzona na potrzeby jakiegoś współczesnego projektu. Ponadczasowy aspekt ma tu jednak duże znaczenie.
Collage pokazał, że potrafi stworzyć muzykę osadzoną w klasycznej formie, która istnieje poza szerszym obiegiem, ale wciąż wywołuje czyste emocje. Dostaliśmy więc prawdziwą wirtuozerię, wynoszącą ich muzykę na grunt artystyczny, czyli wyrafinowaną melodykę, opartą na zmienności harmonicznej i nietrzymanie się określonego schematu rytmicznego. Potwierdza to już wielopłaszczyznowy utwór „Over And Out” (trwa ponad 20 minut!), gdzie znalazła się cała esencjonalność ich twórczości. Nie znaczy to jednak, że dalej jest mniej ciekawie.
Ta wielowątkowość sprawia, że ich twórczość wciąż jest nieoczywista, trudna do jednoznacznego określenia. Właściwie te dłuższe utwory to swego rodzaju suity, choć zespół nie starał się na siłę dodawać do nich nadmiernej ilości kontrastujących ze sobą elementów („What About The Pain„). Dynamika została więc utrzymana – nawet przy zmiennych amplitudach brzmień – na w miarę stabilnym poziomie, co znów sprawia, że całość ma charakterystyczny dla bandu koloryt.
To nie było aż tak oczywiste, bo przez lata skład zmieniał się dosyć mocno. Należy więc stwierdzić, że najważniejszą postacią w Collage jest dziś perkusista Wojciech Szadkowski (doskonale zaznaczył swoją obecność w „A Moment A Feeling„), bo był częścią bandu od zawsze. Niezły staż mają również Krzysztof Palczewski (klawisze) oraz Piotr Mintay Witkowski (gitara basowa), którzy pamiętają lata 90., kiedy to zespół najmocniej zaznaczył swoją obecność. Wiele na tej płycie znalazło się odniesień do tego, co stanowiło wartość Collage w tamtym czasie – głęboka nostalgia, charakterystyczna rockowa wytrawność, szeroko rozciągnięte pejzaże muzyczne. A w tym wszystkim doskonale odnalazł się wokalista Bartosz Kossowicz (w zespole od 2017 roku).
Na pewno album „Over And Out” spełni wszelkie oczekiwania fanów rocka progresywnego. To kwintesencja tego, co w klasycznych założeniach taka twórczość powinna ze sobą nieść. Magnetyzuje zawodowstwo, mające znaczący wpływ na cały projekt, w którym znajdziemy wiele zręcznych przejść instrumentalnych, a więc płynność pomiędzy poszczególnymi momentami wybranych kompozycji została doskonale zachowana.
Monumentalizm kompozycyjny nie jest przesadzony, choć miejscami wkrada się odrobina patosu. Ale to detal. Znakomita płyta, która powinna dotrzeć nie tylko do tych, którzy z sentymentem patrzą w przeszłość. Niby nic odkrywczego na niej się nie znalazło, ale poprzez perfekcjonizm wykonawczy wszystko działa w tych utworach jak należy.
Łukasz Dębowski