Po dwóch pełnowymiarowych albumach – „Sercu” i „Novym sercu” – Vix.N. otwiera nowy rozdział w dyskografii, prezentując „Mustang” EP. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja albumu EP „Mustang” – Vix.N (MaxFlo, 2022)
„Mustang” Vix.Na jest pierwszą EPką artysty od czasu „ParadoxEP” z 2014 roku. W międzyczasie Darek nie próżnował, nagrywając cztery poważne albumy. Każdy z nich posiadał w sobie pewną dozę „luzu”, jednak można było odczuć wyższe idee, wręcz pewien patos. Tegoroczny album na ich tle jest więc sporą odskocznią. Przede wszystkim dla Vix.Na.
„Mustang” to nowy rozdział w dokonaniach muzyka z Czańca, który tym razem skupił się w pełni na brzmieniach alternatywnych, coś w stylu country rapu, przy okazji bawiąc się słowem, nie zaniżając swojego poziomu artystycznego. Zaskakującą częścią tego projektu jest jednak ogromna ilość dźwięków gitar, co akurat trafiło celnie w mój gust.
Początkowo nie byłem przekonany do recenzowanego materiału. Ścianą, od której się odbiłem były w głównej mierze anglojęzyczne wstawki Darka, będące nowym elementem w jego piosenkach. Dopiero po premierze „Feeling Nice” coś we mnie pękło, mur zaczął się sypać, a ten ekscentryczny – w moim odczuciu – element stał się kartą przetargową do polubienia „Mustanga”. A to „tylko” przez pozytywnie wybrzmiewający refren i motyw delikatnej gry gitary, słyszalny od pierwszych sekund aż do zakończenia utworu. Dodatkowym wzmocnieniem jest zwrotka Augustyna, którego na tym numerze usłyszałem pierwszy raz i wzbudził pewną sympatię przez delikatnie chropowaty głos, kontrastujący z gospodarzem.
Myśląc szerzej o twórczości Darka można dojść do wniosku, iż „Serce” z 2019 roku było w pewnym stopniu zakończeniem jakiegoś etapu w jego muzyce. „Nove Serce”, prócz zupełnie nowych klimatów, lżejszej tematyki, wniosło nową pisownię w ksywce – Vix.N zastąpił Vixena, co można odbierać jako symbol zmian w muzyce, tematyce i w nim samym.
Już na „Nowym Sercu” Darek zahaczał o podobne country klimaty, choćby w przypadku „Apple Juice”, „Melisy” i „Styków”. To również tam usłyszeliśmy pierwszy, oficjalny wspólny numer z Bonsonem. Na „Mustangu” pojawił się on aż dwa razy, prezentując udane, całkiem angażujące zwrotki. Jego obecność to gra na zasadzie kontrastu – Darek poruszający się na pograniczu rapu i śpiewu, opartego na wesołym głosie, kontra szorstki, dosadny rap Bonsona. Trzeba przyznać, że wprowadziło to pewien przyjemny dysonans.
Interesująco wybrzmiewa „Country Boy 2022„, zwłaszcza kiedy porównamy go do „Country Boy’a” z 2014 roku, znajdującego się na albumie „Loco Tranquilo”. Pierwowzór był dosadną, agresywną i dynamiczną braggą, na ciężkim bicie. Tegoroczna może i nie ma tego pazura, jednak celnie ukazuje zmiany, jakie zaszły w raperze na przestrzeni lat i jak postrzega obecne realia, bawiąc się przy tym muzyką.
„Iskra” stanowi klimatyczną klamrę, spajającą ten krótki i spójny album. Początkowe dźwięki nocy w lesie: głosy ptaków, owadów, tlącego się ogniska i otwierania puszek w towarzystwie, ustepują po chwili miejsca gitarom kojarzącym się z westernami, i krótkiemu storytellingowi, który w zależności od nastroju można interpretować na wiele sposobów.
Z albumu na album Vix.N zaskakuje, stale ewoluując, czy to brzmieniowo czy wokalnie, pozwalając sobie coraz częściej na śpiew i przede wszystkim na coś, czego brakowało w jego tekstach, czyli luźnej tematyki. W żadnym razie nie były one złe, jednak czuć przez to zmianę rapera – jakby wyzbył się przeświadczenia, iż muzyka musi zahaczać o ciężkie, życiowe tematy, by coś znaczyć. „Mustang” przede wszystkim odpędza czarne myśli i potęguje pozytywne emocje, najzwyczajniej w świecie odprężając. A mimo tej przyziemności, dalej czuć autentyczność i tworzenie z serca.
Tytuł „Mustang” pasuje do tego alternatywnego materiału – niepokornego, delikatnie surowego i szorstkiego w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Adrian Kaczmarek