Dalbergia Duo to kobiecy duet marimbowo-perkusyjny założony w 2017 roku. Tworzą go Anna Rutkowska i Julianna Siedler-Smuga. Zespół ma na koncie album zatytułowany “Korzenie”, którego recenzję możecie znaleźć na naszym portalu.
Recenzja płyty „Korzenie / Roots” – Dalbergia Duo (2019)
Album „Korzenie / Roots” to z pewnością wydarzenie unikatowe na polskiej scenie muzycznej. Choć wykorzystanie instrumentu z grupy idiofonów, czyli marimby nie jest czymś zaskakującym, to znalezienie dla niej wyjątkowej, jakże organicznej przestrzeni staje się tutaj niezwykle frapujące. Za projektem Dalbergia Duo stoi żeński duet perkusyjny – Anna Rutkowska i Julianna Siedler- Smuga, które własnymi wykonaniami udowodniły, że marimba może być niezwykle barwnym instrumentem, który staje się doskonale komunikatywny na wielu płaszczyznach emocjonalnych.
I choć na płycie znalazły się transkrypcje klasycznego repertuaru oraz współczesna twórczość stworzona specjalnie na dwie marimby, to nie mamy poczucia rozbieżności artystycznej, która poprzez rozstrzał repertuarowy mogłaby wprowadzać dezorientację lub nieścisłości przekazu. Obu artystkom udało się rozpisać pewien scenariusz muzyczny, który na tym albumie ma wyraźnie zaznaczone rozdziały, rozwijające się wraz z trwaniem poszczególnych kompozycji. Nie zakłóca to również całościowego odbioru albumu, który poprzez umiejętnie poprowadzoną dynamikę, tworzy spójną całość.
Dalbergia Duo pokazała duże możliwości barwowe marimby, która może być używana w różnych konfiguracjach. Tutaj najważniejsza jest praca zespołowa, a więc cieniowanie lub uwypuklanie dźwięków staje się ciekawsze przy zachowaniu odpowiedniego dialogu pomiędzy artystkami. Taka „konwersacja” jest zauważalna w wielu momentach tej płyty, choć najwyraźniej można to usłyszeć w utworze napisanym specjalnie na te dwa instrumenty („Pętle II / Loops II na dwie marimby” doktora kompozycji Radosława Matei).
Kolejną ważną częścią poszczególnych kompozycji jest umiejętność budowania nastroju, przy jednoczesnym dopełnianiu się, a raczej wzajemnym wyczuciu i tworzeniu niekiedy piętrzących się dźwięków. A to wszystko dzieje się z jednoczesnym zachowaniem wysokiego kunsztu technicznego. Zawodowstwo obu artystek nie tylko pozwoliło stworzyć coś nienagannie doskonałego, z właściwymi podziałami na frazy muzyczne, ale także nadać całości naturalnego klimatu.
Nie zabrakło też kompozycji wyjątkowo obrazowej, która ciekawie „zniekształca” formę cyklicznego i konwencjonalnego wyzwalania dźwięków – na pierwszym planie pojawia się szum i głęboko zaznaczone „muśnięcie” niebanalną melodyką („Chanson – solide pour 2 marimbas” Artura Zagajewskiego). To powiew świeżości, który pokazuje większą rozpiętość marimby, jako instrumentu wykraczającego poza pewną oczywistość.
Dalbergia Duo nie dała się także ponieść jakiejś niefrasobliwości czy też nadmiernej ekspansywności. Artystki cały czas słuchają siebie, uzupełniając się w sposób aluzyjny, nie bojąc się czytelnie zaznaczać pauz (wyraźniej podkreślać momentów ciszy), by za chwilę wyraźniej zacząć stopniować „poziom uderzenia”. Tak zachowane harmonie mają niebagatelne przełożenie na jakość w odniesieniu do muzyki klasycznej, podkreślając przy tym – wspomniane już wcześniej – zawodowstwo (doskonałe wykonanie Mazurka „Dla muzyki” Karola Szymanowskiego). Nieprzypadkowe jest także ułożenie wszystkich kompozycji, a klamrą stają się te stworzone przez Pawła Michała Koreptę (oba, tj. początkowy i końcowy bazują na wspólnym elemencie dźwiękowym).
Powściągliwość w podejściu do poszczególnych kompozycji miesza się z kontrolowaną ekspresją, a tym samym podkreśla nieszablonowy artyzm zawarty na albumie „Korzenie / Roots”. Erudycyjność jest niepodważalna, ale komunikowanie się poprzez emocjonalny przekaz ze słuchaczem, to już wyższa sztuka, która nie zawsze idzie z biegłością prezentacji poszczególnych utworów.
A to wszystko udało się pokazać w jakby pierwotnym, zupełnie niepodkoloryzowanym innymi czynnikami otoczeniu muzycznym. Czystość nut wyciągniętych z tytułowych korzeni rozrasta się na całą, jakże pięknie, choć niekiedy surowo zaprezentowaną konstrukcję poszczególnych kompozycji. Odrobina czujności pozwoli nam wyciągnąć z tej płyty jej esencjonalną wartość. I nie należy rozpatrywać jej jedynie w kategoriach muzyki klasycznej, bo pewna misterność sięga do tradycji i źródeł, a ponadprzeciętne wykonania i okazałość stawia ten projekt poza gatunkową klasyfikacją.
Łukasz Dębowski