Wspomnienie płyty „1.577” zespołu Myslovitz

Nasz ocena

„1.577” to dziewiąty album studyjny zespołu Myslovitz i jedyny nagrany z wokalistą Michałem Kowalonkiem. Tytuł płyty pochodzi od liczby słów w tekstach piosenek składających się na ten album.

„1.577” nie był albumem planowanym. Myslovitz miało w zamiarze wydanie EP’ki składającej się z kilku piosenek. Jednak nowy wokalista i czas spędzony w studiach nagraniowych (studio Custom34 w Trójmieście, Pałac w Staniszowie i wrocławski Fonoplastykon) zaowocował kolejnym krążkiem. Zawiera on 10 utworów z charakterystycznymi gitarowymi dźwiękami, łączących znany, energiczny styl Myslovitz z nutą melancholii i dodatkiem surowych, rockowych dźwięków gitar.

Recenzja płyty „1.577” – Myslovitz (2013)

Myslovitz miał niemały dylemat, gdy z zespołu odszedł Artur Rojek, lider i autor większości tekstów. Nowa płyta pt.”1.577” to pierwszy, namacalny wynik wyjścia na prostą po tymże rozstaniu. Do zespołu dołączył nowy wokalista Michał Kowalonek. Jego głos w jakże przyzwoitych kompozycjach wypada na plus, ale czy ciągle można mówić o tymże samym zespole?

Są grupy, które na zawsze pozostaną w pamięci, dzięki osobowości lidera i wokalisty. Tak jest w wypadku Myslovitz, który dzięki swojej twórczości opatrzonej śpiewem Rojka stał się wyjątkowym, a Artur tym samym został pierwotną i trudną do zastąpienia częścią tego zespołu. Dlatego w tym przypadku, pomimo iż większa część bandu jest niezmienna, należałoby tworzyć pod inną nazwą.

Tym bardziej, że muzycznie całość prezentuje się niezwykle interesująco. Dojrzała formuła tych piosenek jest bardzo frapująca. Urzeka niegasnąca nutka nostalgii w melodyjnych, lekko płynących na gitarowym pulsie utworów. To bardzo świadomy krążek ludzi, którzy wiedzą dokładnie co chcą przekazać. Ogromna świadomość podbita bardzo udanymi dźwiękami potrafi być wręcz hipnotyzująca. Tak dzieje się już w dobrze skrojonej strukturze „Telefonu”, tak płynnie przechodzącego w równie trafiony kawałek „Prędzej, później, dalej”, który został podszyty delikatnym pulsem elektroniki.

Na uwagę zasługuje także „Koniec lata”, odrywający się delikatnie od muzycznych skojarzeń, pokazujący rozwój zespołu w niewiadomym kierunku. Pewien niepokój w klimacie tej piosenki, podrasowany skromnością elektroniki inaczej piętnuje ich twórczość.

Dalej jest nieco mniej łagodnie. „Trzy procent” oraz dwuczęściowy „Jaki to kolor?”, to już utwory głęboko osadzone w tradycji chłopaków z Mysłowic. Ten drugi lekko psychodeliczny przyjemnie snuje się, pozostawiając w pamięci swoją muzyczną niefrasobliwość. Chropowaty głos Michała najciekawiej wyróżnia się jednak w mniej spokojnym, ale jakże piosenkowym „Szumie”.

Na pewno bez Artura Rojka to już nie ten sam zespół, choć muzycznie, wciąż Myslovitz pozostaje w zgodzie z sobą, dzięki czemu grupa nagrała bardzo dobrą płytę. Jasno zdefiniowany styl jest ich silnym atutem, który pomimo zmiany wokalisty i naturalnemu rozwojowi, ciągle nie blednie wraz z upływem czasu. Niezwykle spójna w swym artystycznym porządku płyta. „1.577” zasługuje na uwagę.

Łukasz Dębowski

 

  1. „Telefon” – 6:18
  2. „Prędzej później dalej” – 4:18
  3. „Wszystkie ważne zawsze rzeczy” – 3:49
  4. „Koniec lata” – 5:04
  5. „Trzy procent” – 4:08
  6. „Jaki to kolor?/GFY” – 3:19
  7. „Jaki to kolor?/4.00” – 4:31
  8. „Trzy sny o tym samym” – 5:08
  9. „Szum” – 3:45
  10. „Być jak John Wayne” – 7:44

 

fot. materiały prasowe

Michał Kowalonek rozstał się z zespołem Myslovitz

Jedna odpowiedź do “Wspomnienie płyty „1.577” zespołu Myslovitz”

  1. Panie Łukaszu, Rojek to ani lider, ani autor większości tekstów. Frontman, głos jednoznacznie kojarzony z brzmieniem grupy, ważny twórca, ok. Ale Myslo to band demokratyczny i jesli chodzi o teksty, to są tam ludzie ktorzy pisali ich wiecej

Leave a Reply