KRiSU – „Pamiętasz…?” [RECENZJA]

Nasz ocena

27 listopada ukazał się album “Pamiętasz…?” artysty występującego pod pseudonimem KRiSU. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.

Recenzja płyty „Pamiętasz…?” – KRiSU (2020)

KRiSU, czyli Krzysztof Bańka to artysta niemal całkowicie samowystarczalny. Jest wokalistą, a do tego sam komponuje, pisze teksty, a także gra na gitarze. Teraz swoje umiejętności pokazał na debiutanckiej płycie „Pamiętasz…?”. Oczywiście nie nagrał jej w pojedynkę, bo ma za sobą zaplecze dobrych muzyków, ale to on odpowiada za całość.

KRiSU garściami czerpie z muzyki gitarowej i słychać jego przywiązanie do klasycznego brzmienia. Ważna wydaje się dla niego także piosenkowa forma, bo właśnie z takiej nawiązującej do lat 90. wywodzą się jego niemal wszystkie utwory.

Kolejny ważny element tej płyty to melodie. To od nich wychodzą wszelkie pomysły związane z poszczególnymi piosenkami, a te faktycznie potrafią przyjemnie zaskakiwać. Najbardziej przyciągają uwagę momenty, które wywodzą się właśnie z klasyki, czy też wzorcowo odnoszą się do tradycji rockowego grania („Mój świat”). Niektóre z nich budzą skojarzenia z bluesowo-rockowym zespołem Harlem, który największe sukcesy odnosił właśnie 25 lat temu. Nieźle wypadają też kompozycje, zbudowane na bardziej nowoczesnym pulsie, okraszone klawiszami Marka Rusinowskiego („Szczerość”). Choć nawet w tych nie zabrakło też świetnie poprowadzonych solówek gitarowych, które nierzadko prezentują się totalnie rasowo.

Bronią się także te spokojniejsze, podrasowane za każdym razem naturalną charakterystyką piosenki („Ta cisza i ja”). Warto zwrócić uwagę na to, że każda kompozycja została zarejestrowana w sposób zupełnie bezpośredni, gdzie wartości dodaje czyste i w pełni żywe brzmienie instrumentów. Żadnego podkoloryzowania dźwięków syntetycznymi ulepszaczami, tylko czysta prawda.

Być może czasem jest zbyt zachowawczo, niemniej wciąż przyciąga uwagę niewydumana nadmiernie konstrukcja tych piosenek. Stąd normatywne melodie nie wychylają się nadmiernie ponad jasno określoną strategię, którą przyjął artysta. I ma to swoją trudną do podważenia wartość. Tym bardziej, że ciepły głos wokalisty odnajduje się na tej płycie, jakby to było jego naturalne i jedyne właściwe środowisko. Przyjemnym dodatkiem są starannie dopasowane do całości chórki, podkreślające przyjętą konwencję. A bywa też dosyć przebojowo (świetnie poprowadzone harmonie w „Szafie”)!

To nie jest zestaw piosenek dla tych, którzy poszukują czegoś nowego w muzyce. „Pamiętasz…?” to album dla ceniących sobie przywiązanie do tradycji, wywodzącej się z niedzisiejszej elegancji, sugestywnie zaznaczonej melodii, ale też rockowej energii. Ta płyta potrafi przynieść odrobinę refleksji, ale też pocieszenia w trudnych czasach. Podkreślenie mniej współczesnej piosenkowości jest warte uwagi, ale głównie dla wielbicieli gatunku.

Łukasz Dębowski

 

fot. materiały prasowe

 

3 odpowiedzi na “KRiSU – „Pamiętasz…?” [RECENZJA]”

Leave a Reply