Album “Pieces of My Journey” to trzeci autorski krążek perkusisty Gniewomira Tomczyka, który ukazał się pod naszym patronatem medialnym 16 listopada. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego niebanalnego wydarzenia.
„Pieces of My Journey” – to jazzowy album czerpiący z różnorodnych technik improwizacji, sięgający po współczesne muzyczne trendy.
Recenzja płyty „Pieces of My Journey” – Gniewomir Tomczyk (Soliton, 2020)
Perkusista Gniewomir Tomczyk postanowił przedstawić słuchaczom swoją metafizyczną podróż. Jego najnowszy album „Pieces of My Journey” ukazał się 16 listopada 2020, jako trzecia pozycja w dyskografii instrumentalisty. Wraz z towarzyszącymi muzykami stworzyli nagrania otwarte na odbiorców poszukujących innowacji.
Co dokładnie słychać? „Pieces of My Journey” to zbiór dziewięciu utworów utrzymanych w elektroniczno-soulowym klimacie. W każdym z nich wyraźnie słyszalna jest jednak podstawa, rdzeń z którego się zrodziły, czyli jazzowa improwizacja. Przepuszczając ten album przez uszy nasunęło mi się określenie, które mogłoby ująć innowacyjną różnorodność tychże muzycznych poczynań. Odmłodzony jazz, czyli taki, który nie boi się czerpać z nowych trendów i możliwości jakie podsuwa obecnie technologia, taki w którym czuć młodzieńczą brawurę muzyczną, a więc dokładnie taki, jak album grupy Gniewomira Tomczyka.
Na płycie słyszymy kwartet w składzie Gniewomir Tomczyk (perkusja), MIN t – Martyna Kubicz (wokal, syntezator basowy), Maciej Kądziela (saksofon altowy) oraz Zdzisław Kalinowski (instrumenty klawiszowe), dodatkowo wzmocniony udziałem Piotra Schmidta (trąbka), Marka Kądzieli (gitara, fx), Macieja Kocińskiego (saksofon tenorowy), Andrzeja Święsa (kontrabas), wokalistów Patrycji Zarychty oraz Stanisława Plewniaka, czy amerykańskiego rapera The Blu Mantic. Umiejętności wszystkich muzyków zostały wspaniale wykorzystane, by pod okiem Gniewomira połączyć się w tych kilku nietuzinkowych kompozycjach.
Jednym z ciekawszych momentów instrumentalnych jest solo saksofonowo-perkusyjne w utworze „Rush”. Elementem spajającym album, ale i nadającym mu dodatkowych walorów jest wokal Martyny Kubicz – zdecydowany, choć nie za mocny. Oklaski za partie rapowane, mimo że rymujące kobiety w Polsce nagrywają już od dawna, trudno wskazać taką, która robi to w jazzowych kompozycjach.
Albumu słucha się przyjemnie i z uwagą. Utwory nie są monotonne, zapewniają przestrzeń na różne odczucia i wyobrażenia. Tym, który najmocniej zapadł mi w pamięć jest liryczny, pulsujący emocjami „Anomalies love”. Na wyróżnienie zasługuje również wcześniej wspomniany „Rush”, za doskonale dawkowaną energię i scratche, czy otwierający „Light up!” za dobre wprowadzenie w klimat i charakter całości.
„Pieces of my journey” jest eksperymentem, ale jakże smacznym! Najnowszy album Gniewomira Tomczaka mógłby posłużyć jako przykład zdejmujący z jazzu łatkę „muzyki dla snobów”. Mimo, że kompozycje nie są proste, a trud włożony w ich tworzenie jest słyszalny, podejrzewam, że szersza publiczność doceniłaby koncepcję i świeżość w nich zawartą. Życzę, aby album znalazł szerokie grono odbiorców, bo na to właśnie zasługuje.
Daria Trojanowska
Album dostępny jest pod linkiem: https://muzykacyfrowa.pl/collection/gniewomir-tomczyk-pieces-of-my-journey
Lista utworów:
1. Light Up!
2. The City
3. Anomalies Love
4. Rush
5. Just Breathe
6. Twinkle
7. Another Vision
8. Rain
9. [Noise] Enter
BONUS TRACKS
10. Light Up! [Envee Remix]
11. Light Up! [MIN t Remix]
12. Anomalies Love [Radio Edit]
13. Rush [Radio Edit]
14. Just Breathe [Radio Edit]
15. Twinkle [Radio Edit]
Jedna odpowiedź do “Gniewomir Tomczyk – „Pieces of My Journey” [RECENZJA]”