„Pod skórą” to najnowsza płyta Kasi Cerekwickiej, której premiera odbyła się we wrześniu 2020. Zachęcamy do zapoznania się z naszą recenzją tego albumu.
„Można powiedzieć, że jest to podsumowanie mojego procesu dojrzewania. Cieszę się, że wreszcie jestem świadoma wielu spraw, dzięki którym żyje mi się lżej, że patrzę bardzo świadomie na to co dzieje się dookoła i we mnie samej. Cieszę się, że udało mi się zrzucić bagaż nie zawsze pozytywnych doświadczeń i znaleźć w momencie swojego życia, w którym odczuwam względny spokój. Już nie muszę za niczym i nikim gonić. Już nic nie muszę, jedynie mogę!” – Kasia Cerekwicka
fot. okładka albumu
Recenzja płyty „Pod skórą” – Kasia Cerekwicka (Agora Muzyka, 2020)
„Ja, czy widzisz jaka nowa ja?” – tak zaczyna śpiewać Kasia Cerekwicka w otwierającej nowy album piosence „Nigdy”. Tym samym artystka wprowadza nas do kolejnego rozdziału swojej jakże zmyślnie zaprezentowanej twórczości. „Pod skórą” to jednak nie jest ucieczka przed tą Kasią, którą znamy chociażby z poprzedniej płyty „Między słowami”.
Na pewno premierowe kompozycje pokazują artystkę jeszcze bardziej świadomą, dojrzałą, ale też pewniejszą w pisaniu tekstów, bo te niemal wszystkie wyszły spod pióra samej Cerekwickiej.
Budzi podziw wytrawny charakter tych piosenek, chociaż zdarza się, że chwilami za bardzo umykają nam niektóre z nowych propozycji. Niemało w nich elegancji i porywającego feelingu, nadającego całości trochę niewspółczesnej otoczki („Na próżno”). Czasem pojawiają się szykownie skrojone kompozycje, balansujące na granicy retro-popu, a nawet jazzu („Gdzie kończy się noc”). To zapewne zasługa stylowo zaaranżowanych instrumentów, które w każdym momencie przypominają nam, że mamy do czynienia z żywą materią, choć pojawiają się też kompozycje z mocniejszym brzmieniem klawiszy („Nigdy”). Nie zabrakło również wysublimowanych, a przy tym niebanalnych ballad („Pod skórą”).
Album wykracza poza przewidywalny pop, chociażby poprzez świetnie zgraną warstwę muzyczną, a to zasługa zespołu, który współpracował z wokalistką przy tych piosenkach. Do tego wśród kompozytorów znalazły się nazwiska, wcześniej niekojarzone z Katarzyną Cerekwicką, tj. Monika Borzym, Kasia Piszek, Leszek Biolik, Marcin Bors (także producent tej płyty). Jedynie czego brakuje tych piosenkom to większej lekkości, jaką miały kompozycje zawarte na poprzednim albumie piosenkarki, zatytułowanym „Między słowami”. Nie ma też utworów, po wysłuchaniu których chciałoby się krzyknąć „wow”. Za to od strony wokalnej i interpretacyjnej jest to wydarzenie doskonałe. Nie da się ukryć, że Katarzyna Cerekwicka to jedna z najlepszych polskich wokalistek, która zapewne zaśpiewałaby z poruszającym wdziękiem nawet książkę telefoniczną.
Dobrze, że bez korzystania z oklepanych, nadmiernie syntetycznych dodatków, chce się jeszcze komuś nagrywać taki pop. Nawet jeśli nie dostaliśmy tu pełni twórczych możliwości Cerekwickiej, to „Pod skórą” jest udanym rozwinięciem wcześniejszych poczynań coraz bardziej świadomej artystki.
Łukasz Dębowski
Tracklista:
1. Nigdy
2. Na cztery ręce
3. Na próżno
4. Lody
5. Pod skórą
6. W pogoni za szczęściem
7. Zostawmy wszystko
8. Gdzie kończy się noc
9. Nic nie znaczą już
10. Złudzenia
11. Powód
2 odpowiedzi na “Kasia Cerekwicka – „Pod skórą” [RECENZJA]”