“samo_ep_ka” to drugi solowy mini album Dysiewicza, który już jest dostępny we wszystkich serwisach cyfrowych. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
“samo_ep_ka” to twór autorski, samodzielny, złożony z trzech mniejszych tworów. Charakterologicznie wciąż “Dysiewiczowy”, a jednak fragmentami lżejszy, letni, taneczny, swobodniejszy. I co ważne – dostępny na wyciągniecie ręki!
Recenzja albumu „samo_ep_ka” – Dysiewicz (2020)
Dysiewicz konsekwentnie rozwija własne pomysły muzyczne, czego dowodem jest nowa EP „samo_ep_ka”. Tym razem można już mówić o krystalizowaniu się charakterystycznego stylu artysty. Co przy drugim mini albumie, będącym wstępem do szerszego projektu, dobrze rokuje na przyszłość.
Ważna na tym albumie jest umiejętność posługiwania się elektroniką, co przy mnogości podobnych projektów nie jest takie proste. Nawet przy świetnej realizacji, rodzą się jak płyty podobne do siebie, brzmiące niczym kopia tego, co gdzieś już tam słyszeliśmy. Dysiewicz nie wpadł w podobną pułapkę. Jego kompozycje mieszczą się w okolicach przyjaznej alternatywy, z elementami porywającej idie-popowej melodyjności, a przy tym nie są odtwórcze.
Artysta odznacza się niemałą wyobraźnią, która pozwoliła mu stworzyć własny świat, mieniący się wieloma muzycznymi kolorami. Ta pomysłowość zrodziła trzy na swój sposób porywające utwory, które iskrzą nabuzowane energią samego Dysiewicza. Oryginalności dodaje szczypta aktorskiego podejścia do samej interpretacji.
Głos staje się w tych piosenkach bardzo sugestywny i podkreśla niebanalne, ale też niezawoalowane w odbiorze słowa (ciekawa gra słów występuje już w tytule). W tej całej alternatywnej formie nie brakuje też miarodajnego tętna, który podkreśla nieoczywisty podtekst, chociażby wkręcającego się w głowę „Re.Pulsu”. Kolejna propozycja na tej EPce to bardziej stonowana „Noc”. To w niej rozbiegane dźwięki tworzą bardzo spójną, charakterystyczną dla artysty całość. Plastyczność tej kompozycji, osadzona w syntetyzmie brzmień, ładnie spowija wymowny przekaz. Nie gorzej wypada anglojęzyczny i tylko trochę spokojniejszy, ale jakże emocjonalny utwór „97”.
Przy niby niewielkich środkach przekazu można zbudować napięcie, które nie znika w żadnym momencie trwania tych piosenek. Trochę szkoda, że to tylko trzy premierowa utwory, ale może obie EPki dopiero sygnalizują nadejście czegoś jeszcze ważniejszego. Choć już teraz poczynania Dysiewicza trzeba zapisać na liście istotnych wydarzeń tego roku.
Nawet przy nieco przygaszonym wokalu, każda jego propozycja kipi ekspresją. Każdy muzyczny motyw tworzy jakąś większą układankę. Warto zrobić sobie miejsce dla „samo_je_bki”… Przepraszam – dla „samo_ep_ki”. Na jednokrotnym przesłuchaniu się nie skończy.
Łukasz Dębowski
fot. materiały prasowe