26 maja pojawiła się w sprzedaży nowa płyta Stanisławy Celińskiej “Jesienna”. Album ukazał się pod naszym patronatem medialnym, a dziś prezentujemy naszą recenzję tego wyczekiwanego przez fanów krążka.
„Jesienna…” to antidotum na smutek, odizolowanie, złe samopoczucie, pochmurny poranek.
Recenzja płyty „Jesienna…” – Stanisława Celińska (Musicom, 2020)
Nowa płyta Stanisławy Celińskiej – „Jesienna…”, to kolejna odpowiedź artystki na prośbę swoich fanów. To ich opowieści stały się inspiracją do powstania tego niezwykle ciepłego w swych barwach albumu.
Nieodłącznie artystce towarzyszy Maciej Muraszko, który odpowiedzialny jest za muzykę. To on doskonale czuje wokal i teksty, które tym razem w całości wyszły spod pióra Stanisławy Celińskiej. I trzeba przyznać, że słowa coraz śmielej i bardziej opisowo traktują rzeczywistość, ale też emocje, które zostały zamienione w piosenki. Wciąż jednak odnoszą się do wielu barw życia. Owszem, bardziej one pasują do dojrzałego słuchacza, ale trzeba przecież zauważyć, że odbiorcą tej twórczości jest słuchacz świadomy, mający już za sobą pewien bagaż doświadczeń.
Nie jest to płyta jedynie sentymentalna, naznaczona dużą dozą smutku i spokoju. Od strony muzycznej to najbardziej różnorodna płyta artystki. Wiele tu ciepłych brzmień, które nasycają kolory tych utworów. Nawet śmiało można stwierdzić, że więcej znajdziemy na „Jesiennej…” żywych, na swój sposób pozytywnych dźwięków. Refleksyjny charakter nie musi przecież przelewać się w strumieniach smutnych kompozycji. Wręcz przeciwnie. Każda z nich żyje bogactwem brzmień, wydobytych wyłącznie z żywych instrumentów (gitary, mandolina, ukulele, kontrabas, klarnet, flet, saksofon, akordeon, fortepian).
Kto zna wcześniejsze dokonania Macieja Muraszko, ten nie będzie zaskoczony klimatem tych piosenek, choć wiele pomysłów z poprzednich płyt zostało tu bardziej rozwiniętych. To taki niewspółczesny obraz muzyczny, który tkwi gdzieś w zupełnie innej epoce. Tym razem znajdziemy utwory poetycko balladowe („Nasi nieśmiertelni”), ale też delikatnie bluesowe („Modlitwa o pokój”). Znalazło się także miejsce dla bossa novy („Jesienna zaduma”), a nawet walczyka („Życie jest ważne”) i reggae („Nie jest za późno”)!
Stanisława Celińska ma w sobie tyle ciepła i przychylności do drugiego człowieka, że musiało to znaleźć odzwierciedlenie w tych piosenkach. Nie można nie polubić tej płyty. Trudno nie ulec jej urokowi, nawet jeśli nie niosą ze sobą niezwykle oryginalnych pomysłów muzycznych. Nie o to tu chodzi. Liczy się pierwiastek szczerości, który w czysto ludzkiej odsłonie zawsze wygra z największymi produkcjami dzisiejszych czasów. A jesień wcale nie jest smutna. To przecież najbardziej kolorowa pora roku, która niesie spełnienie, pozytywne emocje i niekoniecznie smutne refleksje. Taka też jest „Jesienna…”.
Łukasz Dębowski