Maria Peszek jest w trakcie trasy koncertowej. Jednym z przystanków 14 lutego była Łódź, gdzie mogliśmy usłyszeć największe przeboje artystki. Jak sama mówi: „nie ma nowych piosenek, bo te są niestety ciągle aktualne”. Prezentujemy naszą fotorelację z Klubu Wytwórnia.
Koncert rozpoczął się energetycznie. Już na początku dostaliśmy kilka mocnych strzałów w postaci utworów – „Ludzie psy”, „Sorry Polsko”, „Pan nie jest moim pasterzem”… Stąd nie dziwi zaangażowanie publiczności w poszczególne utwory. Nie wszyscy byli w stanie ustać w miejscu, jednak część fanów w skupieniu przyjmowała kolejne odsłony twórczości Marii.
fot. Tomasz Kozłowski
Nie od dziś wiadomo, że wokalistka potrafi uderzać słowem i chce zwracać uwagę na sytuacje, do których nie każdy ma odwagę zbliżać się ze strony czysto artystycznej. Bezpośredniość Marii Peszek jest od lat jej największym atutem, stąd potrzeba egzystowania z jej piosenkami bywa silna szczególnie podczas koncertów. Nie zabrakło więc bardzo pozytywnego odbioru wśród tłumnie przybyłej publiczności, która niejednokrotnie śpiewała z artystką kolejne utwory.
Nie zabrakło też kilku niespodzianek, do których trzeba zaliczyć wykonanie kawałka „Całkiem nowy człowiek”, pochodzącego z solowej płyty Pata Jacoba (swoją drogą będącego częścią zespołu). Zaskakujące też były nowe aranżacje poszczególnych piosenek. Potwierdzało to tylko, że ich przekaz w każdej formie jest wciąż aktualny.
Oprócz tego, że Maria występuje na scenie jako wokalistka, to staje się też częścią pewnego muzycznego teatru, który sama tworzy jako bardzo twórcza jednostka. Wchodzi w rolę kiedy śpiewa o „Elektryku” lub „Krwi na ulicach”. I nawet jeśli rozrzuca konfetti lub zakłada wiadro na głowę, to za każdym razem wie, po co to robi.
Przy płycie „Karabin” z 2016 roku artystka powiedziała:
„Pisząc te piosenki kilkanaście miesięcy temu nie zdawałam sobie sprawy, że rzeczywistość wyprzedzi to, o czym śpiewam i nada tym słowom tak dramatyczny kontekst. Każdy artysta prędzej czy później mierzy się z tematem wolności, tolerancji, prawa do inności i nierozerwalnie wiążącej się z nimi nienawiści. Ale rzeczywistość jest zbyt brutalna a świat bezwzględny żeby iść na czołgi z kwiatami. Można za to pisać piosenki. O nienawiści przeciw nienawiści. Bo słowa mogą więcej niż naboje..
„Karabin” to pacyfistyczna płyta wyrażona militarnymi środkami. Marzyłabym, żeby te piosenki dodawały siły w tych niespokojnych czasach. Żeby dzięki nim ludzie mniej się bali. Bo strach i wolność to wykluczające się słowa”.
Maria Peszek potrafi nie tylko celnie zwracać uwagę na pewne rzeczy, wskazywać problemy, puentować słowem, ale też dodawać otuchy. A publiczność jej wciąż bardzo potrzebuje, czego dowodem był bardzo dobry koncert w Łodzi.
Łukasz Dębowski
fot. Tomasz Kozłowski