Polski muzyk mieszkający na Wyspach wydaje swój drugi album. Po krążku „Who I Am” przyszedł czas na dalsze artystyczne zmagania naszego dzisiejszego głównego bohatera Marcina Pająka. Drugi album nosi tytuł „Other Side”.
fot. okładka płyty
Autor Marcin Pajak na temat swojej twórczości:
„Muzyką zaraził mnie mój starszy brat, który namiętnie godzinami słuchał Pink Floyd. Na początku były to tylko zwykłe piosenki I od czasu do czasu jakieś piski, które po jakimś czasie przerodziły się w piękna muzykę, która zaczęła zabierać mnie w inne wymiary. Z czasem odkryłem też nowe gatunki muzyczne, które miały całkowicie inne przesłanie i co innego do zaoferowania.
Moimi największymi inspiracjami były takie zespoły jak Metallica, Iron Maiden, Slayer, Sepultura czy Pantera oraz wiele innych, aczkolwiek to w muzyce Pink Floyd znalazłem coś tak wyjątkowego, co zostało mi do dziś. Zainspirowany twórczością Stevena Wilsona, zacząłem interesować się rejestracją i miksowaniem muzyki. Rozpocząłem nagrywać pierwsze proste utwory i eksperymentować z dźwiękami. W międzyczasie w moim życiu pojawiły się nowe muzyczne odkrycia: King Crimson, Opeth, Dream Theater, Riverside, Porcupine Tree czy Dead Can Dance, dzięki którym poznałem nowe oblicze muzyki. Muzyka progresywna zrobiła na mnie tak niesamowite wrażenie, iż postanowiłem spróbować swoich własnych sil i założyłem solowy projekt o nazwie Marcin Pajak.”
Na longplayu wszystkie kompozycje utrzymane są w podobnym klimacie, a tematyka utworów porusza nasze codzienne problemy. W moim subiektywnym odczuciu najlepiej wypada otwierające „Between the Skies” z piękną wokalizą przypominającą tę z pieśni „Great Gig in The Sky” („Dark Side of the Moon” Pink Floyd).
Po magicznym wstępie z pięknym, muzycznym pejzażem przyszedł czas na mocne, tytułowe „Other Side”. Druga pozycja na wydawnictwie troszeczkę rozczarowuje. Jest dobra energia, całkiem niezłe wykonanie, jednak brakuje elementu zaskoczenia. Mam wrażenie jakby piosenka została stworzona trochę od niechcenia, choć według starej i jakby nie było wciąż dobrej receptury.
Następnie przenosimy się w gitarowy świat kompozycji „Falling Down”. Mieszanka stylów, eklektyzm zdecydowanie bywa porywający. To zdecydowanie znakomity, choć instrumentalny przystanek na płycie.
„The Call” to natomiast bardzo dobre progresywne granie z fantastycznymi partiami gitary. Podobnie sprawa się ma przy następnych utworach „Signs”, „From Within”, „Forseen”, „Every Time We Seek the Truth”.
Jedyna kompozycja, która mnie rozczarowuje to kończący longplay „Sen”. Wszystko jest jakieś wolne, wokal w ogóle niepasujący (wokalista jakby na siłę chciał udawać Piotra Roguckiego) i niestety zero zaskoczenia.
Nie jest to wydawnictwo przebojowe, które ma szansę zaistnieć w świadomości większej rzeszy słuchaczy. Muzyka jest bez wątpienia niszowa i skierowana do wymagającego odbiorcy, która uwielbiam taki styl w rock n’rollu, który wciąż jest bardzo inspirujący dla wielu twórców. Polecam każdemu, kto jest rozkochany w dźwiękach takich zespołów jak Pink Floyd, Tool, Anathema, Riverside czy Archive. Dobre rockowe, progresywne granie.
Przy okazji wydania płyty „Other Side” będziemy też zapoznawać się z reedycją płyty „Who I Am” z 2014 roku, która dotąd jeszcze nigdy wcześniej nie miała szansy dotrzeć do szerszej publiczności.
Mateusz Wawrzyszkiewicz