Agata Gałach prezentuje świąteczną piosenkę „Jedzie do nas szczęście”, w której gościnnie pojawiła się Olga Bończyk.
Od wielu lat słyszymy mnóstwo piosenek w amerykańskich filmach świątecznych i trochę brakowało takiego utwory, który byłby pozytywny i nie wywodził się z amerykańskiej ery lat 50., do których nawiązuje wiele świątecznych piosenek.
fot. materiały promocyjne
Marzyła się jakaś zimowa sanna, albo chociaż to, co można zobaczyć, kiedy się jedzie grudniowymi ulicami naszych małych miasteczek. Stąd ten śnieg na rzęsach, kiedy się tymi saniami pędzi po drodze. To motyw trochę jak z końcówki Potopu, gdy Kmicic z Oleńką jadą, a Zagłoba życzy im więcej „obywatelów”.
Chcieliśmy, żeby w zwrotkach były takie polskie ikony – więc zobaczyliśmy dzieci chuchające na szyby i czekające, w jakie kształty zamarzną, w co im się ułożą. No i to pieczenie ciasteczek – jest takie europejskie, kojarzy się z książek Astrid Lindgren i babciami, które pieką a nie kupują. Dlatego w naszej piosence są też anioły, a nie sam Mikołaj.
Bardzo chcieliśmy mieć taką własnie polską piosenkę, trochę w stylu scen z teledysku „Last Christmas”. Tą pierwszą gwiazdą może być ten ktoś, z kim się tworzy wciąż coś nowego, wyjątkowego, kogo się w te święta docenia, bo zwykle gdzieś to się gubi w zamęcie powszedniego dnia.
Autor słów pamięta jak robił serial dokumentalny „Dziewczęta z Ośrodka” dla TVP2 – o wigilii w ośrodku wychowawczym i i o czekaniu. Ta pierwsza gwiazda, na którą się czekało, to była czasem mama, czasem siostra; ktoś, bez kogo nie byłoby świąt i stąd ta miłość w piosence.
Szczęście jadące wielkim wozem to coś innego niż prezenty z wozu Mikołaja – to własnie to bycie razem. Śnieżnobiałe szczęście kojarzy się w tym zestawie i z aniołem, i z ciepłym łóżeczkiem, i z niewinnością i wybaczeniem; z czymś, co jest jakby taką czystą kartą w tym, co pomiędzy ludźmi.
No i ostatnia kwestia z ptakami. Jako dzieciaki często wystawialiśmy w szkołach karmniki dla ptaków, dawało się słoninę dla sikorek itd. Te ptaki były ważne w Poranek Bożego narodzenia, kiedy się patrzyło za okno i czekało na świąteczne śniadanie. To dzielenie się z ptakami – czy szerzej w ogóle ze stworzeniami, to nie tylko ten słynny polski opłatek gospodarski dla zwierząt, to gadanie zwierzaków o północy. To jakieś wezwanie do tego, że kiedy jest dobrze miedzy nami, żebyśmy pamiętali o innych. Że jak nam dobrze, to niech nawet tym „ptakom niebieskim” będzie dobrze, choćby trochę lepiej. Pusty talerzyk i niedomykanie drzwi to konsekwencja tej postawy.
Kiedy tak rozdajemy swoje szczęście, to ono jakoś wraca. Jak powiedział Albert Schweizer:
„Szczęście to jedyna rzecz, która się mnoży, jeśli się ją dzieli.”
Agata pochodzi z Sandomierza, miasta słynącego z Gór Pieprzowych i unikatowego naturalnego rosarium z dzikich róż. Tam zaczęła śpiewać i już na nic innego czasu nie miała. Ponieważ ciągle śpiewała w mieszkaniu, rodzice posłali ją do szkoły muzycznej. Pracowała pod okiem Marka Sochackiego, sandomierskiego nauczyciela, autora tekstów i kompozytora. Potem była Gdynia i studia wokalno-aktorskie, następnie Warszawa, w której Agata się rozśpiewała na dobre i na przedmieściach której osiadła. W sercu ma jednak sentyment do Sandomierza, małego miasta z tysiącletnią historią, różami i dobrymi artystami, którzy ukształtowali jej artystyczną wrażliwość. Lubi bliskość ludzi w małym miasteczku i na przedmieściach, dobre słowo, gdy się kogoś mija na ulicy i lubi cieszyć się spokojnym życiem.
W przyszłym roku planuje wydać swoją debiutancką płytę. Na razie ukazały się dwa single promujące: „Katapulty” oraz „Moje marzenia”. Drugi z nich miał premierę w programie „Halo Polonia” w TVP Polonia.
Zespół złożony jest ze znakomitych muzyków, którego trzonem jest jego kobieca część: Agata Gałach – wokal, Karolina Sienkiewicz – kompozytorka większości utworów i skrzypaczka oraz kwartet smyczkowy AMOK. Naszą mocną stroną są świetne teksty oraz dobrze zaaranżowana muzyka. Za teksty odpowiada Jacek Wasilewski. Perkusja – Przemek Kuczyński, piano – Cezary Mogielnicki, bas – Krzysztof Kulbiński, gitary – Łukasz Bizoń.
Olga Bończyk zaśpiewała z nami gościnnie. Po prostu wysłaliśmy do niej maila z piosenką. Spodobała jej się i od razu dała odpowiedź, że z chęcią się dołączy.
fot. materiały promocyjne