Zespół Projekt Pandora rozpoczął swoją działalność w lutym 2014 roku z inicjatywy zaprzyjaźnionych bydgoskich muzyków. „Nasza muzyka to dosłowne zderzenie gatunków, takich jak: ciężki rock, muzyka elektroniczna i progresywna. Kompozycje numerów opierają się przede wszystkim na mocnym brzmieniu gitar, eksplozywnych liniach wokalnych oraz żywiołowych partiach perkusyjnych”. Niedawno ukazał się ich mini album „2.0”, któremu dziś przyglądamy się bliżej w naszej recenzji.
Recenzja płyty „2.0” – Projekt Pandora (2019)
„2.0” to mini album bydgoskiego zespołu Projekt Pandora. Te cztery kompozycje stanowią o istocie grupy, która podąża szlakiem ciężkiej muzyki rockowej, z naleciałościami progresywnymi. Odrobina elektroniki niweluje niezwykle ekspansywny, wręcz napastliwy wokal.
Growling jest tylko jednym z elementów silnie zaprezentowanego głosu Macieja Wolskiego. Tak zarejestrowane partie wokalne mają swoje uzasadnienie, bo cały czas idą na równi z szeroko zarysowanym brzmieniem gitar. Dynamiki dodaje niezwykle energetyczna perkusja. Od strony muzycznej całość siedzi głęboko w muzyce korzennej, wywodzącej się z ciężkiego rocka.
Każda z tych kompozycji naznaczona jest mocno oddziałującym uderzeniem, a także niezwykle intensywnym przekazem tekstowym. Każdy element twórczości Projektu Pandora idzie na równi z pozostałymi, dlatego nie ma tu miejsca na spowalnianie. W każdym momencie mamy do czynienia z uderzającym, wręcz bezkompromisowym przekazem.
Nie jest łatwo wyróżniać poszczególne utwory, bo każdy z nich opiera się na podobnych (nawet zbyt podobnych) rozwiązaniach muzycznych. Przez to każdy kawałek ma niezwykle równy wydźwięk, stąd niemożliwe wskazanie słabszych czy lepszych momentów. Amplituda doznań wciąż jest na jednakowym poziomie, co trochę odbiera przyjemność z solidnie zaprezentowanej warstwy muzycznej.
Trzeba jednak docenić, że każdy moment tej płyty to zdecydowanie zawodowe granie. Od strony technicznej, to wręcz totalnie profesjonalnie wyciągnięta kwintesencja takiej muzyki („Variola Vera”) i rozpalony do czerwoności piec z niegasnącą żywiołowością („Czerń”).
Do tego płyta „2.0” ma tak impulsywny charakter, że nie da się jej słuchać ze spokojem. To akurat dobrze, bo teksty także traktują o niewesołych aspektach życia, w którym co krok spotykamy się z kłamstwem. Ten gniew nie mógł prezentować się inaczej i na pewno nie mógłby być jeszcze bardziej zintensyfikowany. Panowie wiedzą, co robią i za to należą im wyrazy uznania.
Łukasz Dębowski