Alicja Majewska – ikona polskiej piosenki wydała w marcu zestaw zupełnie nowych nagrań – płytę „Żyć się chce”. Artystka w typowy dla siebie sposób łączy tu nieustającą pogodę ducha z refleksją dotyczącą spraw istotnych. Z tej okazji mieliśmy okazję porozmawiać z wokalistką.
Czy po nagraniach nowych piosenek ma Pani czas na odsłuchanie płyty od początku do końca?
– Czas pewnie by się znalazł, ale jest obawa, że może chciałoby się jeszcze coś zmienić, poprawić, a tu już klamka zapadła – wszystko zgrane, zmasteringowane, więc zdaję się na kompetencje nagrywającego i Włodka Korcza, odpowiedzialnego za całość.
Czy można z dystansem podejść do swojej twórczości?
-My, odtwórcy, stajemy się współtwórcami dopiero na etapie poszukiwania właściwej interpretacji i przekazania jej odbiorcom. Każdy ze śpiewających, mających swoje grono zwolenników, pewnie nie raz słyszał, że jest fantastyczny i obiektywnie najlepszy na świecie. I to są właśnie te chwile, w których zalecałabym zachowanie dystansu.
Na nowej płycie „Żyć się chce” pojawiają się te same osoby, które piszą dla Pani teksty. Z niektórymi z nich współpracuje Pani od lat, z innymi od poprzedniej płyty „Wszystko może się stać”. Czy wynika z tego, że lubi Pani korzystać ze sprawdzonych nazwisk?
-Kiedy powstawał repertuar na poprzednią płytę, nie było już Wojtka Młynarskiego, którego teksty zawsze gwarantowały jakość. Zwróciliśmy się więc do innych autorów, których pisanie było nam bliskie. Monika Partyk wcześniej pisywała z Włodkiem oratoria i operomusicale, Tomasz Misiak był autorem „To nie sztuka wybudować nowy dom”, Andrzej Sikorowski zawsze pisywał wiersze piękne i mądre, a Artur Andrus lekko zwariowane i inteligentne, więc właśnie ich poprosiliśmy o współpracę. Myślę, że to oni musieli uznać nas za sprawdzone nazwiska, bo przy następnej płycie również zgodzili się dla nas pisać. Oprócz nich pojawił się debiutant – pan Andrzej Maculewicz z Łodzi, oraz jedna bardzo sprawdzona autorka, która kiedyś napisała dla mnie „Być kobietą”, a tym razem obdarowała mnie piosenką – „Apetyt wciąż na życie mam”, z wersem – „życie jest piękne, lecz krótkie jak przeciąg”.
W jakim miejscu swojego życia zawodowego znajduje się teraz Pani?
-Zważywszy, że moje życie zawodowe trwa już przeszło czterdzieści lat, a wytwórnia fonograficzna chce wydawać płyty z moimi nowymi piosenkami, media są zainteresowane tym, co się u mnie dzieje i kalendarz koncertowy jest gęsto zapełniony, czuję się w pełni usatysfakcjonowana – lepiej nie mogło być.
Czy to prawda, że Michał Bajor namawiał Panią do nagrywania nowych piosenek?
-Kiedy po moim występie w 2015 roku na zawsze życzliwym mi Festiwalu Opolskim otrzymałam propozycje nagrania płyty od dwóch dużych wytwórni fonograficznych, Michał bardzo mnie namawiał na przyjęcie tej, z którą zwróciła się Sony. Wcześniej sam nawiązał współpracę z tą firmą i bardzo ją sobie chwalił. Ostatecznie otrzymałam od szefa Sony propozycję trzypłytowego kontraktu i podpisałam umowę. Rezultat jest taki, że przybyły mi 24 piosenki, które z radością mogę śpiewać i których, jak się okazało, sporo osób chce słuchać.
Czy ta szybkość, jaką nabrała Pani kariera przy tych dwóch płytach nie stała się dla Pani przytłaczająca? Być może coś teraz dzieje się za szybko?
-Wręcz przeciwnie. Drugi raz zacytuję Magdę Czapińską: „na jutro nie odkładam nic, bo jutro może się nie zdarzyć”, więc niech się dzieje dużo i twórczo, a ja spróbuję to wszystko udźwignąć fizycznie i mentalnie.
Na nowej płycie jest piosenka „Pieśń błędnych rycerzy”. Przywodzi ona na myśl utwór „Błędny rycerz” Michała Bajora. Czy efekt był zamierzony?
-Opowieść Cervantesa o rycerzu z La Manczy zainspirowała jeszcze wielu innych twórców, nie tylko Wojciecha Młynarskiego, który napisał tekst dla Michała Bajora, czy Tomasza Misiaka, którego „Pieśń błędnych rycerzy” śpiewam ja. Wspólnym mianownikiem obu tych utworów jest muzyka Włodzimierz Korcza, który, jak sądzę, za każdym razem uzyskał zamierzony efekt.
Mówiąc o nowych piosenkach trzeba wspomnieć o „Żalu niebieskim”, dedykowanym Zbigniewowi Wodeckiemu. Przejmujący tekst i gra skrzypiec przywołuje wspomnienia.
-Zbyszek Wodecki był wybitnym artystą i przez wiele lat bardzo nam bliskim człowiekiem. Chcieliśmy, aby ta piosenka stała się cząstką pamięci o nim. Monika Partyk napisała tekst, w którym ani razu nie pada jego imię, ale i tak nie ma wątpliwości, że ten żal i ta serdeczność należy się tylko jemu.
A ma Pani swoje ulubione piosenki Zbigniewa Wodeckiego?
-Zbyszek napisał wiele pięknych piosenek. „Lubię wracać”, „Izolda”, „Zacznij od Bacha”, „Sobą być”, „Nauczmy się żyć obok siebie” , „Drodzy rodacy” i wiele innych, to dzisiaj już w zasadzie klasyka. Niedawno posłuchałam na YouTubie „Cyrku zimą” z tekstem Jana Wołka. Powalający utwór i obłędne wielogłosowe chóry cerkiewne, które Zbyszek oczywiście sam nagrał – proszę koniecznie posłuchać. Wie pan, czasami wydaje mi się, że moja ulubiona piosenka z jego repertuaru to za każdym razem ta, którą ostatnio słyszałam.
A ma Pani takie piosenki w repertuarze, które nie stały się przebojami, ale je uwielbia i żałuje, że nie zostały szerzej zauważone?
– Tak, żal mi, że pewne ukochane przeze mnie piosenki, nie dotarły do szerszego odbiorcy w takim stopniu, na jaki według mnie zasługiwały. Może jeszcze kiedyś nagram je powtórnie, bo coraz częściej namawia mnie na to grupka zaprzyjaźnionych fanów. Może jeszcze wzruszyłby kogoś „Mały dworzec w deszczu”, zaintrygowała „Kropla dnia”, albo poruszyło dramatyczne pytanie – „Gdzie ci artyści szaleni”?
Można powiedzieć, że coś jeszcze dla Pani stanowi wyzwanie od strony wokalnej? Podobno nie było łatwe nagranie nowej wersji „Przed nocą i mgłą”?
– Włodek Korcz lubi fundować takie wyzwania wokalne. Piosenka z filmu „07 zgłoś się” na tej płycie to dialog na głos i saksofon. Moje partie wokalne w tej wersji nadspodziewanie się rozrosły i zaczęłam mieć wątpliwości, czy podołam, tym bardziej, że partię saksofonową wykonywał wybitny muzyk – Henryk Miśkiewicz, który przed laty był pierwszym wykonawcą tej kultowej już dziś melodii. Początkowo myślałam, że zadanie, przed jakim zostałam postawiona, jest ponad moje możliwości, ale kompozytor w zdecydowany sposób wybił mi z głowy wszelkie rozterki i po kilku solidnych próbach nagrałam ten nie najłatwiejszy materiał o wiele szybciej, niż sądziłam. Mając nadzieję na możliwości kolejnych etapów pracy twórczej z Włodzimierzem Korczem z niepokojem, ale i z radością czekam na nowe, choćby najtrudniejsze zadania.
Rozmawiał Łukasz Dębowski
Ikona polskiej muzyki – Alicja Majewska – wreszcie nagrała utwór „Przed nocą i mgłą” w studyjnej wersji i wydała na swojej nowej płycie „Żyć się chce”. Wyjątkowy, zaaranżowany przez Włodzimierza Korcza ponadczasowy hit, ze wspaniałą partią saksofonu Henryka Miśkiewicza.
Alicja Majewska – ikona polskiej piosenki wydała w marcu br. kolekcję zupełnie nowych nagrań – płytę „Żyć się chce”. Artystka w typowy dla siebie sposób łączy tu nieustającą pogodę ducha z refleksją dotyczącą spraw istotnych. Apetyt na życie z żalem i łzami. Własne słońce z nocą i mgłą. Wszak cytując fragment pieśni tytułowej: „rzeczy tylko dwie są trwałe – radość i ból istnienia”.
W programie „Żyć się chce” znalazła się piosenka szczególna – „Przed nocą i mgłą”, czyli doskonale znana kompozycja kojarzona z serialem „07 zgłoś się”. Niegdyś zarejestrowana w radiu, ta perełka po raz pierwszy ukazuje się na płycie w wykonaniu Alicji Majewskiej – w wyjątkowej, przygotowanej przez Włodzimierza Korcza wersji, z towarzyszeniem czarujących partii saksofonu Henryka Miśkiewicza.
„Kiedy podpisałam kontrakt z Sony Music – opowiada Alicja Majewska – i zaczęliśmy zbierać repertuar na pierwszą płytę dla nowej wytwórni, to ja pierwotnie chciałam sięgnąć po starsze utwory, które nie były dostępne w studyjnych wersjach. Fani o nie dopytywali, a Włodek twierdzi, że ja teraz śpiewam lepiej, niż czterdzieści lat temu. Wśród tych utworów było też „Przed nocą i mgłą”. Ja tę piosenkę przed laty nagrałam w radiu. Ale nie była ona wydana na płycie. Jednak jak już powiedzieliśmy wcześniej, Włodzimierz Korcz jest osobą ambitną i dlatego postanowił udowodnić, że potrafi napisać dwanaście pięknych, premierowych piosenek. Co też uczynił. Przy drugiej płycie też myślałam, że tym razem sięgniemy po starsze utwory. Nic z tego – Włodek ponownie pokazał, że stać go na skomponowanie zupełnie premierowego kompletu piosenek. Ale tej jednej perełki było mi jednak żal. I postanowiliśmy, że skoro dziś stosuje się na płytach „bonusy”, to „Przed nocą i mgłą” świetnie spełni tę rolę. To przecież doskonale znany temat i rzecz diametralnie różna od nowych, premierowych piosenek. Temat znany jest jako wokaliza którą śpiewał Grzegorz Markowski i solo saksofonu grane przez Henryka Miśkiewicza. Ale jako że Włodek jest osobą ambitną, to postanowił stworzyć jeszcze inną wersję – duet na głos i saksofon. Włodek napisał mi bardzo trudne partie, a mój głos przeplata się z przepiękną partią saksofonu Henia Miśkiewicza. W dniu gdy mieliśmy nagrywać, obudziłam się i byłam pewna, że tego nie udźwignę. Ale gdy Henio tak pięknie łkał na saksofonie, to spróbowałam podejść do „Przed nocą i mgłą”. I udało się. Ciekawa jestem, jak to zostanie odebrane.”
„Żyć się chce” – spis utworów:
1. Apetyt wciąż na życie mam
2. Panom rozsądku nie przybywa
3. Kawiarniane rozmowy
4. Własne słońce
5. Skąd te łzy
6. Za tych, którzy na lądzie
7. Wiesz?
8. Na dwa dni
9. Zaśpiewamy to w słońcu
10. Żal niebieski
11. Pieśń błędnych rycerzy
12. Żyć się chce
13. Przed nocą i mgłą (piosenka z serialu „07 zgłoś się”)
🙂