Hello My Sunshine czyli zespół napędzany pozytywną energią powstał w Jastarni w 2014. Założycielami byli wokalistka Bogna Jurewicz i gitarzysta Maciej „Święty” Święcicki. Po powrocie z długich wakacji do zespołu dołączyli perkusista Filip Laszuk, basista Żenia Betliński oraz gitarzysta Szymon Paduszyński. W takim składzie zespół nagrał pierwszą płytę pt. „Wolno nam żyć wolno”, której premiera miała miejsce jesienią 2018. Poznajcie naszą recenzję tego krążka.
Recenzja płyty „Wolno nam żyć wolno” – Hello My Sunshine (2018)
Hello My Sunshine to zespół kipiący potężną energią. I taka jest ich debiutancka płyta „Wolno nam żyć wolno”. Pod wodzą producenta Marcina Borsa i z takim muzycznym zaangażowaniem ten album nie mógł się nie udać.
Cieszy fakt, że udało się zespołowi nagrać piosenki tylko i wyłącznie na własnych warunkach, co uwypukla ich indywidualność.
Oczywiście obok nacisku na wokalną stronę (jakże przyjemna barwa!), gdzie swoje piętno odcisnęła Bogna Jurewicz, dostaliśmy wyraziste kompozycje podrasowane alternatywnym sznytem. Słychać, że grupa chciała pokazać się z różnych stron, co czasem wprowadza zbyt dużą rozbieżność pomiędzy utworami, jednak nie przeszkadza to w doskonałym odbiorze tych piosenek.
Trudno określić ukierunkowanie muzyczne zespołu, ale dzięki temu nie zjadła ich rutyna w tworzeniu repertuaru. O wartości piosenek nie świadczy jedynie silna energia, ale także te bardziej zaawansowane, czasem nieco spokojniejsze kompozycje, które stanowią o ważności Hello My Sunshine.
Taki jest rasowo brzmiący „Choked With Love” i najdojrzalsza, oszczędnie zaprezentowana ballada „Za każdym razem”. Fajnie prezentuje się w jazzowej psychodelii i gitarowym wycofaniu piosenka „Chcę”. No i te retro naleciałości dodające charakteru żywszym momentom w postaci „Nielotów” i „Ja mam to szczęście”. Z niedzisiejszym rockowym urokiem wybija się też „Żądło”.
Jedno jest pewne – przy tej płycie nie ma nudy. Mamy do czynienia z dojrzałym, pełnokrwistym i przede wszystkim mającym coś do przekazania zespołem, który wydawać by się mogło tworzy już od dawien dawna. Młodzi weterani muzyczni to w tym przypadku najszczerszy z komplementów.
Jeżeli potrzebujecie czegoś niebanalnie przystępnego to album „Wolno nam żyć wolno” jest idealnie skrojony pod Was. Duża dawka profesjonalnie i „charakternie” zgranych dźwięków. Muzyczna torpeda.
Łukasz Dębowski