Dorota Osińska – „Dorota Osińska”

Nasz ocena

14 września ukazała się nowa płyta Doroty Osińskiej. Wokalistka napisała słowa do wszystkich piosenek, a muzykę skomponował Paweł Steczek, kompozytor, autor muzyki do inscenizacji teatralnych i filmowych. Poznajcie naszą recenzję tego krążka.

fot. okładka płyty (MTJ)

Ostatnimi czasy tak się porobiło, że muzyka środka, ta nieco ciekawsza, stała się niszą. Dominują projekty alternatywne lub te czysto komercyjne, które skazane są na głośny, lecz krótki żywot. Dorota Osińska z płytą zatytułowaną po prostu „Dorota Osińska” wypełnia tę melodyjną przestrzeń, która wykracza poza ramy lekkiej (czytaj nijakiej) muzyki.

 

Jej album niesie wartość nie tylko czysto rozrywkową. Poza tym dla każdego, kto ceni talent wokalistki, ten krążek będzie satysfakcjonujący. I choć nie słychać w każdym utworze nadmiernej eskalacji głosem (co jest na plus), to niewątpliwie wokal stoi na piedestale jej osobowości. To on jest istotną częścią całości.

Nie należy sugerować się pierwszym singlem „Jasna ciemna”, a tym bardziej łagodniejszą formą utworu „Nić”, gdyż płyta jest znacznie bardziej zróżnicowana. Może nawet za bardzo. Jednak łagodne brzmienie i niepodążanie patetycznym szlakiem radiowych hitów było dobrym zwróceniem na siebie uwagi.

Znalazło się tu miejsce na wyraźne gitarowe uderzenie („Dolina łez”), mocniejsze naznaczenie brzmienia wyraźnym klawiszem („Pytam”) i energetyczną przebojowością („Energia”).

Wielbiciele talentu Doroty jeszcze z czasów coveru „Calling You” też dostają coś dla siebie. Takim spełnieniem oczekiwań może być „Jak to się mogło stać”, choć czuć w nim mocniejsze uderzenie gitary. Bardziej przestrzenne brzmienie udało się uzyskać w jedynej anglojęzycznej kompozycji tj. „Stop the Show”, gdzie Osińska pokazuje pełnię wokalnych możliwości.

Nad całością czuwał Paweł Steczek, czyli artystę, którego możemy kojarzyć z zespołu Button Hackers, ale też jako twórcę muzyki filmowej i teatralnej. To słychać, bo kompozycje są rozbudowane i czasem wręcz wielowymiarowe, ale ciągle mieszczące się w muzyce pop.

Nie udało się uniknąć drobnych potknięć w postaci „Banalnej piosenki o miłości na święta”, ale podążając za tytułem być może tak właśnie miało być, że powstał błahy utwór niby świąteczny. Zaskakuje też natarczywe „Co ma być”, choć trzeba przyznać, że takie utwory przełamują konwencję, w którą wokalistka wpadła przy poprzedniej płycie.

To jest taki album, który choć nie odkrywa świata na nowo, to pokazuje, że piosenka pop też może być po prostu przyzwoita. A w dzisiejszej rzeczywistości muzycznej to bardzo dużo.

Łukasz Dębowski

Jedna odpowiedź do “Dorota Osińska – „Dorota Osińska””

Leave a Reply