Daria Zawiałow – „A kysz!”

Nasz ocena

Wspominając najlepsze płyty 2017 roku trzeba sięgnąć po album „A kysz!” Darii Zawiałow, który stał się jej furtką do ogromnej popularności. W naszym podsumowaniu minionego roku zajął szóste miejsce.

 

Recenzja płyty „A kysz!” – Daria Zawiałow (Sony Music Poland, 2017)

 

Takich osobowości na polskim rynku muzycznym jest nam ciągle potrzeba. Daria Zawiałow to nie tylko wokalistka, ale współkompozytorka wszystkich piosenek oraz autorka tekstów. Wizja wyrażania czytelnych emocji tworzy na jej debiucie pt. „A kysz!” wieloetapową historię. 

Każda piosenka ma swój fabularyzowany podtekst i dzięki temu łatwo oswoić się z tym albumem. Czuć w tym wszystkim radość tworzenia, młodzieńczą energię i świeżość, które niosą te bardzo przyzwoite piosenki.

Nie wszystkie z nich płyną na fali pozytywnych przeżyć, ale za każdym razem umiejętne podanie tematu oddaje nam coś  istotnego. Tętni w tym po prostu życie.

Osobowość sceniczna jeszcze ciągle się krystalizuje. Nie da się nie odnaleźć wspólnych wątków z wyjątkowymi postaciami, bądź zespołami tj. Melą Koteluk, Moniką Brodką, czy nawet Sorry Boys, ale pewne skojarzenia nie są na tyle oczywiste, by mówić tu a jakiejś nudnej kopii. Nic z tych rzeczy.

Daria ma własny punkt odniesienia do muzyki i powoli, aczkolwiek konsekwentnie pracuje na własne nazwisko. Już pierwszy zwiastun tego krążka pt. „Malinowy chruśniak”, eksploatowany w niektórych mediach, zwrócił uwagę na wokalistkę.

Nagroda na Festiwalu w Opolu w konkursie „Debiuty”, to tylko jeden z ważnych etapów sukcesu artystycznego wokalistki. Sama płyta jest osiągnięciem chociażby dlatego, że nie znajdziemy tu słabszych momentów. Każda piosenka to pełna, dopracowana część całości.

„Skupienie” to chwytliwa melodia, ale też malowniczo podany wokal. Nie gorzej prezentują się „Miłostki”, podszyte rytmiką akustycznych brzmień, saksofonu barytonowego i swobodnie podanych gitar. Jest też bardziej drapieżnie („Lwy”) lub też organicznie („Chameleon”).

Nazywanie tej muzyki alternatywnym popem byłoby nie na miejscu, gdyż te piosenki zasługują na szerokie spektrum zainteresowania. I jakiekolwiek zawężanie słuchalności poprzez przyklejanie łatek w tym wypadku niepotrzebnie mogłyby działać w niewłaściwą stronę.

Dlatego umiejscowienie tego albumu w stwierdzeniu „bardzo dobry” będzie najwłaściwsze.

Łukasz Dębowski

Leave a Reply