Dawid Tyszkowski – „Mój kot zaginął i już raczej nie wróci” [RECENZJA]

Nasz ocena

Debiutancki album długogrający Dawida Tyszkowskiego to historia o tęsknocie, miłości, dzieciństwie, rodzinie, a także o nas samych. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.

fot. okładka albumu

Recenzja płyty „Mój kot zaginął i już raczej nie wróci” – Dawid Tyszkowski (Fonobo, 2023)

Długo czekaliśmy na debiutancki album Dawida Tyszkowskiego, który zdołał już mocno zaznaczyć swoją obecność na polskiej scenie muzycznej. Wiele zaczęło się od przebojowej „Koszulki”, później wydał EPkę, pojawiło się kilka propozycji nagranych w duetach… i w końcu przyszedł czas na płytę zatytułowaną ”Mój kot zaginął i już raczej nie wróci”, na którą czekało wielu fanów.

Właściwie wszystkie piosenki są odbiciem głębokiej wrażliwości artysty, wiedzącego w jaki sposób przekazać, to co jest dla niego istotne nie tylko w muzyce, ale też w emocjonalnie rozpisanych słowach. Brzmi górnolotnie, choć tak naprawdę dostaliśmy utwory dosyć prosto zaprezentowane, pogłębione nostalgią i kilkoma trafnymi zabiegami aranżacyjnymi, które uwydatnił producent muzyczny – Patrick the Pan.

Już jakiś czas temu Dawid został uznany za objawienie, przyciągając uwagę kolejnymi odsłonami swojej twórczości. Przy okazji wokalista trafił na ludzi, którzy byli w stanie wskazać mu właściwy kierunek jego rozwoju. W budowaniu fundamentów artystycznych pomogły mu duety, będące odbiciem jego charyzmy, za to rzadziej wykonawcy, z którym występował („Nie całuj” z Julią Wieniawą, „Skrawki” z Wiktorią Zwolińską).

Dużą siłą jego piosenek jest nie tylko wrażliwość, tak mocno uwydatniona na tej płycie, ale również autentyzm. Tyszkowski jest przekonujący we wszystkich momentach, bo też każda piosenka jest odbiciem jego faktycznych odczuć. Do tego pięknie, z dużym pietyzmem udało się ubrać ten materiał w stonowane kolory.

Nie znaczy to, że całość osiadła w przytłaczającej melancholii. Wręcz przeciwnie, każda propozycja ma nerw, który rozbudza ich zawodowo uwydatnioną strukturę muzyczną („Kiedy wrócić”). Ciekawie wypada zderzenie nostalgicznych dźwięków z większą dynamiką („Nie bądź zła”), choć zapewne wielu słuchaczy ceni ascetyczną koncepcję jego piosenek, która w tym przypadku została ubarwiona odrobiną elektroniki („Wiem, że Ci ciężko”). Zwracają uwagę także momenty ograne dodatkowym instrumentarium, gdzie w tle wybrzmiewa trąbka lub saksofon („Boję się, że znalazłem”).

Cieszy fakt, że Dawid Tyszkowski idzie własną drogą. Nie ma w tym wyrachowania i kalkulacji nastawionej na szybki sukces. Bo to żaden pop, rock, czy alternatywa. To po prostu piosenkowa melodyka, która przypadnie do gustu nie tylko tej młodszej części publiczności. A czym jest metaforyczny kot ukrywający się w tytule tej płyty? Znaczeń może być wiele, więc warto odnaleźć w tym własną przestrzeń, która będzie współgrała z naszymi przemyśleniami. Bo tak naprawdę Dawid jest jednym z nas, bez nadęcia na bycie kimś wyjątkowym… i właśnie w tym byciu zwyczajnym jest mistrzem, co należy uznać za ogromną wartość jego debiutanckiej płyty.

Łukasz Dębowski

 

Leave a Reply