Projekt „Czarno-białe ślady” powstał z okazji smutnej rocznicy odejścia Grzegorza Ciechowskiego i trwa już ponad siedem lat, a początkowo dwuosobowy skład – Jacek Bończyk, Zbigniew Krzywański – powiększył się o Kubę Nowaka. W październiku 2020 roku w Radiu Gdańsk odbył się intymny koncert, który najpierw został zarejestrowany, a teraz ukazał się na płycie. Poznajcie naszą recenzję tego wydarzenia.
Recenzja płyty „Czarno-białe ślady” – Bończyk Krzywański Nowak (MTJ, 2021)
Co jakiś czas pojawiają się projekty upamiętniające lub też czerpiące z twórczości Grzegorza Ciechowskiego. Album „Czarno-białe ślady” to wydarzenie szczególne, gdyż w jego nagraniu brał udział gitarzysta Republiki – Zbigniew Krzywański.
Nie należy doszukiwać się w tych akustycznych wykonaniach kontrowersji. Każda kompozycja została doskonale zagrana, a okrojone wersje wpuszczają do twórczości Republiki (choć znajdziemy tu też utwory Obywatela G.C.) dużo powietrza. Takie wykonania pozwalają dotrzeć do sedna dokonań Ciechowskiego – jego poetyki, ale też fenomenu jako wybitnego, niezwykle charakterystycznego muzyka. Umożliwiają także zrozumieć artystyczny język, którym się posługiwał, co może być pomocne młodszemu pokoleniu, które nie miało możliwości obcowania z jego twórczością wtedy, gdy powstawała.
Oczywiście nic by nie było takie samo, gdyby nie gitarzysta Zbigniew Krzywański, który także odcisnął własne piętno w pierwotnych nagraniach, a teraz pozwolił nadać im nowego życia. Chociaż zapewne dla niego to przy okazji istotna podróż sentymentalna. W sumie dla fanów też taką być powinna.
To kolejny przykład, że dokonania Grzegorza Ciechowskiego są ponadczasowe, a jego teksty wydają się jeszcze bardziej uniwersalne niż kiedykolwiek wcześniej. Można je odnieść do wielu sytuacji, które mają miejsce we współczesności. Jeżeli jednak ktoś potrzebuje bardziej intymnego spojrzenia na te utwory, to także może je interpretować bardziej osobiście. Okrojone wersje piosenek nagrane „bez prądu” dają większą swobodę odbioru.
Istotnym elementem całości są nawet szmery, drobne szturchnięcia gitar, a także momenty ciszy. Pomimo skromniejszych wersji udało się stworzyć napięcie, które występuje podczas koncertu, choć był to występ bez udziału publiczności. Takie rozegranie tych piosenek, kiedy finał nie kończy się aplauzem, a przechodzi w wyciszenie staje się dodatkowym elementem emocjonalnym. Szczególnie, gdy następuje po skromniejszych, ale wciąż mocno brzmiących w podtekście utworach „Nie pytaj o Polskę” czy „Odchodząc”. Wymownie prezentuje się w każdej odsłonie, także w tej ascetycznej utwór „Biała flaga”. Chyba najbardziej od pierwowzoru odbiega, a przez to jeszcze bardziej zaciekawia „Tobie wybaczam”. Do samych interpretacji wokalisty Jacka Bończyka nie można mieć zastrzeżeń i nie należy się doszukiwać podobieństw z Ciechowskim. Artysta nadał interpretacjom własnej specyfiki, co akurat było najlepszym z możliwych rozwiązań. A czy to komuś odpowiada czy też nie, to już jest kwestią gustu.
Cieszy fakt, że twórczość Republiki i Grzegorza Ciechowskiego jest nieustannie żywa. I broni się wciąż w kolejnych, często zupełnie innych odsłonach. Album „Czarno-białe ślady” pozwala docierać do podstawowych wartości, które w organicznej odsłonie prezentują się także wybornie. Prawdziwa sztuka nie powinna być nietykalnym posągiem, tylko dawać możliwości odkrywania jej na nowo lub też z należytym szacunkiem, ale bez patosu odnosić się w tym przypadku do pierwowzorów. I to się panom Bończykowi, Krzywańskiemu i Nowakowi udało. Bez wahania można ten album postawić obok innych płyt Obywatela G.C. i Republiki.
Łukasz Dębowski